ebook img

Zygmunt Mycielski – Andrzej Panufnik PDF

202 Pages·2015·1.52 MB·Polish
by  
Save to my drive
Quick download
Download
Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.

Preview Zygmunt Mycielski – Andrzej Panufnik

Zygmunt Mycielski – Andrzej Panufnik: korespondencja Część 1: Lata 1949–1969 Redakcja: Beata Bolesławska-Lewandowska, Bartosz Bolesławski Niniejsze opracowanie powstało w ramach programu Instytutu Muzyki i Tańca „Muzyczne białe plamy” Warszawa 2015 SPIS TREŚCI Od Redakcji ……………………………………………………………………………………………… 3 1) 1949–1954 ……………………………………………………………………………………………. 5 2) 1955–1959 …………………………………………………………………………………………… 16 3) 1960–1964 ………………………………………………………………………………………...... 47 4) 1965–1969…………………………………………………………………………………………… 125 Niniejsza praca jest objęta ochroną prawa autorskiego i jej wykorzystanie w jakiejkolwiek formie wymaga zgody autorów lub Instytutu Muzyki i Tańca. 2 Od Redakcji „Znali się od przed wojny, zbliżył ich czas powojenny” – tak historię przyjaźni Andrzeja Panufnika i Zygmunta Mycielskiego określił kiedyś prof. Jan Stęszewski.1 I o ile niewiele wiadomo na temat początków znajomości obu twórców, to bez wątpienia ich wzajemna więź pogłębiła się w czasach wyjątkowo trudnych – w okresie stalinizmu i socrealizmu, kiedy to obaj borykali się z wieloma problemami, nie tylko natury twórczej, ale przede wszystkim politycznej, próbując znaleźć miejsce w skomplikowanej rzeczywistości. Wszystko wskazuje na to, że w ostatnich latach pobytu Panufnika w Polsce to właśnie Mycielski był jego najbliższym przyjacielem. Pozostał nim również po jego wyjeździe i osiedleniu się w Wielkiej Brytanii, a ich przyjaźń, mimo rozdzielenia żelazną kurtyną, przetrwała aż do śmierci Mycielskiego. Jej pięknym świadectwem pozostaje zachowana korespondencja. Obejmuje ona lata od 1949 do 1987 – urywa się mniej więcej na trzy miesiące przed śmiercią Zygmunta Mycielskiego. Objętościowo znacznie przeważają listy Mycielskiego – na ponad 450 zachowanych listów, niemal 300 to te napisane przez niego. Panufnik w ogóle pisać nie lubił, a jego korespondencja do Zygmunta Mycielskiego jest ilościowo i tak najobszerniejsza wśród pozostawionych przez niego listów, co dodatkowo świadczy o wadze tej znajomości. Całość korespondencji to lektura fascynująca. Pozostaje nie tylko świadectwem silnej więzi, łączącej obu twórców – jako kompozytorów, dzielących się uwagami na temat twórczości własnej i innych; ale także jako ludzi o zbliżonym sposobie myślenia i postrzegania świata. Rozdzieleni żelazną kurtyną, potrafili utrzymać przyjaźń, opartą w dużej mierze na bliskości wartości i poglądów muzycznych. Lektura listów pozwala nie tylko uzupełnić fakty z biografii obu twórców, jak i wydarzeń z historii muzyki (a częściowo również polityki) drugiej połowy ubiegłego wieku, ale także nadać ich autorom rys żywotności niemożliwy do odtworzenia w inny sposób. Opublikowane listy obejmują pierwsze dwadzieścia lat korespondencji pomiędzy Zygmuntem Mycielskim a Andrzejem Panufnikiem – od 1949 do 1969 roku. Jest to pierwsza część korespondencji, część drugą stanowić będą lata od 1970 do 1987. Listy ujęte zostały w bloki pięcioletnie. Rok 1954 to dramatyczna cezura, wyznaczona ucieczką Panufnika z Polski. Przez jakiś czas po jego wyjeździe korespondencja się urywa, aby następnie powrócić w obszerniejszej znacznie postaci. Warto zwrócić uwagę, że w tych pierwszych listach słanych już ponad żelazną kurtyną Panufnik występuje jako „Staś”, nie Andrzej – zapewne dla zmylenia cenzury i uchronienia Mycielskiego przed ewentualnymi nieprzyjemnościami wynikającymi z kontaktów ze „zdrajcą narodu”… 1 J. Stęszewski Zygmunt Mycielski i Andrzej Panufnik, w: „Kamerton” Nr 3 (10) 1992. Krótki tekst uzupełniają dwa listy z zachowanej korespondencji twórców. 3 Listy, udostępnione przez opiekunów spuścizn obu kompozytorów, prof. Jana Stęszewskiego oraz Lady Camillę Panufnik, zostały opracowane przez muzykologa, Beatę Bolesławską- Lewandowską i historyka, Bartosza Bolesławskiego w ramach programu Instytutu Muzyki i Tańca „Muzyczne białe plamy”. Redakcja ograniczona została do minimum, aby zachować naturalny styl obu autorów – poprawiono wyłącznie ewidentne literówki i błędy, w większości przypadków uwspółcześniono też interpunkcję i pisownię; w przypisach uwzględniono jedynie najważniejsze objaśnienia dotyczące osób i wydarzeń, o których mowa w listach. Serdeczne podziękowania należą się wszystkim, którzy pomogli w przygotowaniu korespondencji do publikacji – przede wszystkim spadkobiercom obu twórców: Lady Camilli Panufnik i prof. Janowi Stęszewskiego, jak również Michałowi Klubińskiemu z Biblioteki Narodowej, dzięki któremu kolekcję udało się uzupełnić o listy zachowane w innych miejscach spuścizny Zygmunta Mycielskiego; oraz Emilii Witowskiej, która służyła pomocą w tłumaczeniu cytatów w języku francuskim. Specjalne podziękowania należą się również Instytutowi Muzyki i Tańca, bez którego wsparcia finansowego prace nad redakcją poniższej korespondencji byłyby daleko trudniejsze. Beata Bolesławska-Lewandowska, Bartosz Bolesławski 4 1949–1954 5 Paryż, 26 września 1949 [kartka pocztowa] Kochany Zygmuncie, Jestem już kilka dni w Paryżu. Koncert zapowiada się bardzo interesująco2. Wczoraj byłem z Antkiem3 u Marceli4. Wspominaliśmy Ciebie bardzo czule. Ściskam, Andrzej P.S. Najlepsze pozdrowienia dla Staszka5! Obory, 13 listopada 1950 p. Jeziorna Andrzeju, Donieś mi zaraz, gdy wrócisz z Sheffield6. Chcę Cię zaraz widzieć! Dowiaduję się z gazet, że pojechałeś. Musimy pomówić – opowiesz mi – i o muzyce, i w ogóle. Ja pracuję jak wół – osioł – czyli: jak człowiek. Pokoju ani dudu (tego do mieszkania – a z tym z Sheffield – to znów – też ani dudu). Siedzę w Oborach, póki nie da mi kto gdzie spać i pracować. Twój Zygmunt 2 3 października 1949 roku odbyło się w Paryżu prawykonanie Suity polskiej (Hommage à Chopin) na sopran i fortepian Andrzeja Panufnika, napisanej na zamówienie UNESCO z okazji stulecia śmierci Fryderyka Chopina. 3 Chodzi o kompozytora, Antoniego Szałowskiego (1907–1973), który przed wojną studiował w Paryżu i tam osiadł. 4 Marcelle de Manziarly (1899–1989), pianistka, pedagog, dyrygentka i kompozytorka; bliska przyjaciółka Zygmunta Mycielskiego. 5 Stanisław Kołodziejczyk (1923–2001), najbliższy przyjaciel Zygmunta Mycielskiego i jego wieloletni współlokator; w l. 1948–51 dyrektor biura Związku Kompozytorów Polskich. 6 II Światowy Kongres Obrońców Pokoju miał odbyć się w listopadzie 1950 roku w Sheffield w Anglii, ostatecznie jednak został w ostatniej chwili przeniesiony i odbył się w dniach 16-22 listopada 1950 w Warszawie. Andrzej Panufnik wchodził w skład polskiej delegacji (por. Zygmunt Mycielski Dziennik 1950–1959, ISKRY, Warszawa 1999, str. 35). 6 Kraków, 24 grudnia 1950 A, – nie mogłem przyjść, bo wtedy wyjechałem po południu do Krakowa – tu bez sensu. Bawi mnie już tylko pisanie nut. Przyjadę do Warszawy 2 stycznia rano – wyjadę pewnie 3 stycznia (do Sobieszowa). Chcą, żebym robił Festiwal. Jeżeli chcą koniecznie i dadzą mi gdzie spać i gdzie pisać, to mógłbym może i Festiwal zrobić, choć wolałbym komponować tylko, ale mi już mówią, żeby nie odmawiać czwartej proponowanej posady. Co u Ciebie – może się zobaczymy 2 stycznia? Tu Kisiel pisze też symfonię. Poza tym smutno – ale to pewnie w środku, a nie na zewnątrz. Dużo rzeczy mam Ci do powiedzenia, choć czasami mi się wydaje, że ich już nie powiem. Duży artykuł Kisiela7 o muzyce polskiej nie poszedł. Ściskam, Twój Zygmunt Sobieszów, dom Zaiksu, 20 stycznia 1951 Andrzeju, stało się wielkie nieszczęście dla mnie – z mojej tylko winy.8 Ty masz rację, wypinać się tyłkiem na to wszystko. A ja się wygłupiam jak kretyn – i teraz siedzę w tym bezpłciowym gównie i nudziarstwie, jak trup. Po cholerę przyjeżdżałem w ogóle. Cała nadzieja, że mi nie dadzą jeszcze pokoju i że tu posiedzę, bo warunki wspaniałe. A z Elegią, ani w prawo ani w lewo. I z „ładną” muzyką to też – nie o to chodzi… Tu wieje i leje. Wisielcza atmosfera. Ale to lepsze niż Warszawa. Twój smutny, Zygmunt Zachowałem się jak kiepski, durny, słaby gówniarz. Nie ma dość podłych słów, żeby to określić. I nawet mnie nikt po mordzie za to nie nawali, bo wszyscy są zidio…. [brak dalszej części tekstu] 7 Chodzi o Stefana Kisielewskiego (1911–1991). 8 W styczniu 1951 roku Andrzej Panufnik, Grażyna Bacewicz i Jan Maklakiewicz złożyli rezygnację z członkostwa w Zarządzie Związku Kompozytorów Polskich. Zygmunt Mycielski zgodził się wejść do Zarządu na miejsce Maklakiewicza, obejmując stanowisko skarbnika. Najprawdopodobniej w liście odnosi się do tych właśnie wydarzeń (por. Zygmunt Mycielski, op. cit., str. 38). 7 Partyturę czyszczę, jak mogę – ale to i tak muzyki nie uratuje. Jesteśmy wszyscy zarażeni. Gdybym był młodszy, może by mnie rozpacz chwyciła. Teraz myślę, że warto zobaczyć jeszcze wiosnę, bo ją lubię, po takim paskudztwie siedmiu miesięcy „klimatu umiarkowanego”. Dobry klimat! Wódki tu nie piję nawet. Sobieszów, 27 stycznia 1951 [kartka pocztowa] AP. Tu tak nudno, że piszę, bo w nutach siedzieć cały dzień nie mogę. Zazdroszczę Ci, że masz w ogóle jakieś prywatne życie – ja tego nie potrafię już chyba nigdy. Zresztą właściwie, nigdy „tak naprawdę” nie miałem. Podobno mam pokój (Staś dzwonił mi o tym), to pewnie przyjadę w lutym. Przyjdę wtedy do Ciebie. Musimy wtedy: Albo 1) wypić od razu masę wódki, Albo 2) nic nie gadać, nie mów nikomu! Wszystko w sekrecie! Albo 3) czytać muzykę. Natomiast wykluczam jakiekolwiek gadanie na trzeźwo. To jest ponad siły. Ściskam Cię bardzo – Zygmunt [dopisek na drugiej stronie kartki, przedstawiającej rynek w Jeleniej Górze] Kompletnie zaświniony. P.S. Właściwie, to już PRZED przywitaniem trzeba by wypić wódkę, żeby mi jedno słowo na trzeźwo nie padło, przypadkiem… Czy skończyłeś symfonię? Pisz ją, choćby z … [słowo nieczytelne]! Stawisko, p.[owiat] Brwinów, 28 lutego 1951 A – Czemu nie przyjechałeś w niedzielę? Teraz Jarosław9 w Berlinie. Ja będę w poniedziałek w Warszawie – może byś przyjechał tu ze mną? Tylko nie wiem, jak Ci dać znać – czy Jarosław już będzie z powrotem. 9 Chodzi o Jarosława Iwaszkiewicza (1894–1980). 8 Dziś skończyłem Elegię10 – te 98 taktów pisałem prawie… trzy miesiące. (z przerwami wprawdzie). Trochę tam muzyki jest. Bardzo się skupiałem i wzruszałem. Ściskam Cię bardzo, Zygmunt Warszawa, Żoliborz, Czarnieckiego 86/88 (m. 6) 26 maja 1951 Kochany Andrzeju, Ściskam Cię i winszuję – jesteś, jak zawsze, wielkim artystą. Nie mogłem przyjść do Ciebie po koncercie, bo sam jestem zupełnie zagmatwany, w kopiach, filmie – etc. – minut, godzin brakuje! Z twoją symfonią11 mam wrażenie, że dużo wiem – poznałem ją dobrze. Wspaniale wykonany zamiar i dyscyplina, której powinni się wszyscy uczyć, jak wykonać zamiar i jak słyszeć – natomiast uważam, że w symfonii powinien być … [wyraz nieczytelny] w każdej części – a u Ciebie w pierwszej w ogóle nie ma go, w drugiej nie dochodzi do niego (pomimo wszystkiego, co tam się dzieje), dopiero w trzeciej. Tak chciałeś – może to też i wynik konsekwentnej monodii, która dyktuje inny tok myśli muzycznej niż polifonia? Chciałbym o tym wszystkim porozmawiać z tobą (w czerwcu!) – bo z durniami nie można mówić. Z tymi, co to myślą, że sztuka się robi jak kwestionariusz… Słyszę ciągle, jak nuty Twojej melodii z wielkim naciskiem muzycznym kładziesz w orkiestrze – to jest piekielnie twoje, twoje podejście do tej naszej sztuki. I – zdaje się – wiem, czego ci najbardziej potrzeba. Polecam się twojej pamięci, w tym świecie, na którym trzeba być, skoro się jest – ściskam Cię bardzo serdecznie. Twój Zygmunt Polifonia – żeby była własna (współczesna!) – to bardzo trudna historia! Ty jesteś wynalazca, kolorysta i powinieneś chyba w tym zostać, rozwijając to w kierunku maksymalnej …. [tekst urwany] bez kwestionariuszy… ! Z durniami – nici. 10 Elegia na skrzypce i fortepian (1951). 11 Chodzi o Symfonię Pokoju, której prawykonanie odbyło się 25 maja 1951 r. w Filharmonii Warszawskiej pod dyrekcją kompozytora. 9 [lipiec 1951]12 Kochany Andrzeju Jak pewnie wiesz – Witek zgłosił dymisję. Przyjmujemy w lokalu ZKP dwóch muzykologów rumuńskich – we czwartek, o godz. 17-tej. Będzie parę swoich osób, wino, kawa. Przyjdź koniecznie z Twoją żoną, o ile tylko możecie. Ponieważ zostałem sam – a „buda” się mocno nadwyrężyła, specjalnie proszę! I przepraszam, że nudzę! (Potem premiera Buntu Żaków.) Twój Z. Mycielski Kraków, 25 października 1951 Andrzej, już gdy był Twój koncert, wiedziałem jak źle z mamą – teraz likwiduję ten nasz ostatni kąt, z którego ona umiała zrobić kawałeczek domu13. Okropne jest to wyganianie natychmiast po śmierci z pokoju. Kazać musiałem – żeby się wynosili, gdy jeszcze mama tu leżała. Myślę, jak nas to blisko spotkało14 i myślę, jak byłeś na tej naszej pierwszej po wojnie, bardzo lichej wilii ze śledziem, co mama uważała za równie naturalne, jak każdą rzecz, która spotyka człowieka. Gdyby widziała mnie, jak te graty rozgrabuję, segreguję, to by umarła – nawet, gdyby była zdrowa! Ściskam Cię bardzo, bardzo serdecznie, Twój stary Zygmunt Z tego pokoju mogę jeszcze na tym znalezionym papierze pisać! 12 Na liście brak jest daty. Wspomniana na końcu premiera opery Bunt żaków Tadeusza Szeligowskiego miała miejsce 14 lipca 1951 roku we Wrocławiu. Z kolei Andrzej Panufnik wziął ślub ze Scarlett O’Mahoney-Rudnicką 13 lipca 1951 roku w Warszawie. 13 Matka Zygmunta Mycielskiego, Maria z Szembeków Mycielska, zmarła 21 października 1951 roku w Krakowie. 14 Matka Andrzeja Panufnika, Matylda z Thonnesów Panufnik, zmarła 7 lipca 1945 roku w Krakowie, a 18 września 1951 roku w Warszawie zmarł jego ojciec, Tomasz Panufnik. 10

Description:
die Taube wieder, und trug ein Ölblatt in dem Munde. O schöne Zeit! O Abendstunde! itd.57. Mam wrażenie, żem całkiem w takiej chwili – am Abend, Dziękuję z całego serca za listy. Cieszę się ogromnie, że na zdrowiu czujesz się już zupełnie dobrze i że Trzecią masz już bardzo zaaw
See more

The list of books you might like

Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.