James Gilligan WSTYD i PRZEMOC James Gilligan WSTYD i PRZEMOC Refleksje nad śmiertelną epidemią Przełożył Andrzej Jankowski m • • MEDIA RODZINA Tytuł oryginału VIOLENCE. REFLECTIONS ON A NATIONAL EPIDEMIO Copyright © 1996 by James Gilligan, M.D Copyright © 2001 for the Polish edition by Media Rodzina Copyright © 2001 for the Polish translation by Andrzej Jankowski Projekt okładki Adam Piasek Wszystkie prawa zastrzeżone. Bez pisemnej zgody Wydawcy nie wolno repro dukować i przekazywać w żadnej postaci ani za pomocą jakichkolwiek środków elektronicznych czy mechanicznych włącznie z fotokopiowaniem i nagrywa niem, ani za pomocą innego systemu pozyskiwania i odtwarzania informacji, żadnej części niniejszej książki. ISBN 83-7278-004-8 Harbor Point Sp. z o.o. Media Rodzina ul. Pasieka 24, 61-657 Poznań tel. 826-75-06, fax 820-34-11 www.MediaRodzina.com.pl Łamanie komputerowe i diapozytywy perfekt s.c., ul. Grodziska 11, 60-363 Poznań e-mail: [email protected] Druk ABEDIK, ul. Ługańska 1, 61-311 Poznań SPIS TREŚCI Przedmowa................................................................................................. 7 Prolog. Przemoc jako tragedia............................................................... 15 CZĘŚĆ I. PATOLOGIA PRZEMOCY Rozdział I. Wizyta w piekle — zejście do świata więzienia .... 44 Rozdział II. Martwe dusze...................................................................... 59 Rozdział III. Akt przemocy jako język symboliczny. Mit, rytuał i tragedia..................................................................................................... 70 CZĘŚĆ II. TEORIA O ZARAŹLIWOŚCI PRZEMOCY Rozdział IV. Jak myśleć o przemocy.................................................... 100 Rozdział V. Wstyd — emocje i moralność przemocy.................... 114 CZĘŚĆ III. EPIDEMIOLOGIA PRZEMOCY Rozdział VI. Symbolika kary................................................................. 150 Rozdział VII. Jak i dlaczego zwiększyć przemoc............................. 172 Rozdział VIII. Najgorszą formą przemocy jest bieda...................... 200 Rozdział IX. Biologia przemocy.......................................................... . 219 Rozdział X. Kultura, płeć i przemoc. „Nie jesteśmy kobietami” .... 236 Epilog. Cywilizacja i niezadowoleni z niej ......................................... 253 Przypisy ..................................................................................................... 279 Podziękowania.......................................................................................... 299 Przedmowa Prezentowana polskim czytelnikom książka Jamesa Gilligana jest dziełem niezwykłym. Niezwykłym dzięki połącze niu wiedzy teoretycznej, doświadczeń psychologicznych, refleksji filozoficznej i własnych przeżyć autora. Niezwykłym za sprawą głównego przesłania książki, które wielu ludzi oburzy swoją od wagą, a innych zadziwi prostotą. Zdaniem Gilligana, głównym źródłem przemocy jest przemoc. W swej książce analizuje on po szczególne ogniwa tego błędnego koła oraz pokazuje, jak je prze rwać. Książka Gilligana ukazała się w Stanach Zjednoczonych w 1996 roku, u szczytu epidemii przemocy i powszechnego przed nią lęku, zwłaszcza wśród mieszkańców wielkich miast. Jej polski przekład ukazuje się w podobnych warunkach. Także i w Polsce powszechny jest brak poczucia bezpieczeństwa; ludzie boją się przemocy, napaści, aktów gwałtu. Nikt już dziś nie neguje za grożenia; zarówno politycy, jak i zwykli ludzie poszukują środ ków zaradczych na przemoc, chcąc jednocześnie zrozumieć źródła oraz mechanizmy tego zjawiska. Książka Jamesa Gilliga na otworzy im oczy na wiele zależności, które zazwyczaj ucho dzą naszej uwadze. Autor jest profesorem psychiatrii. Od 1966 do 2000 roku wy kładał na wydziale medycznym Uniwersytetu Harvarda, gdzie kierował założonym przez siebie Instytutem Prawa i Psychiatrii. 8 Wstyd i przemoc Obecnie jest dyrektorem prywatnego Centrum Badania Przemo cy i nadal wykłada na Harvardzie oraz w New York University. Ale większość czasu Gilligan spędza w więzieniach. Na począt ku swojej kariery został skierowany do jednego z zakładów kar nych, by przeprowadzić tam rutynowe testy. Jak wspomina, je chał bez entuzjazmu; lęk, niechęć oraz poczucie nieuniknionej straty czasu zdecydowanie górowały nad zaciekawieniem. Jed nakże po wysłuchaniu kilku skazanych zafascynowały go psy chologiczne źródła przemocy. Od tego czasu ten sympatyczny człowiek, raczej słuchający niż mówiący, skromny, pozostający przez wiele lat w cieniu swej sławnej żony, psycholog Carol Gil ligan — przez ponad dwadzieścia lat pracował w więzieniach z najbardziej gwałtownymi ludźmi w Ameryce. Właśnie w więzieniach Gilligan wypracował oraz próbował zastosować swoją teorię. Więzienia są bowiem szkołą przemocy — większość ludzi trafia tam za przestępstwa popełnione bez użycia siły. W Ameryce więcej niż jedna trzecia więźniów jest skazywana za samo posiadanie narkotyków. (Podobnie może stać się wkrótce w Polsce, jeżeli policja, prokuratura i sądy zacz ną rzeczywiście realizować zaostrzoną w 2000 roku ustawę o prze ciwdziałaniu narkomanii). W więzieniu ludzie ci podlegają prze mocy, homoseksualnym gwałtom, biciu, zastraszaniu, brutaliza cji, i to nie tyle ze strony strażników, co innych więźniów, właś nie tych gwałtownych. W równym stopniu odnosi się to do pol skich więzień, jak do amerykańskich. Ogromna większość ludzi, którzy trafiają do więzień, wychodzi po dwóch, trzech latach; wielu z nich odreagowuje doznane krzywdy, stosując przemoc wobec innych. Toteż najbardziej skutecznym środkiem zapobie gania przemocy na wolności byłoby jej zmniejszenie w więzie niach. Taki właśnie cel postawił sobie James Gilligan, gdy w 1981 roku został szefem pionu zdrowia psychicznego w więziennictwie stanu Massachusetts. Po kilku latach liczba aktów przemocy w więzieniach spadła znacznie, a pod koniec lat osiemdziesią tych przemoc prawie w ogóle zanikła. Ale w 1990 roku wybory wygrał gubernator, który obiecywał wyborcom zaprowadzenie prawa i porządku. W połowie lat dziewięćdziesiątych akty gwał Przedmowa 9 tu i przemocy w więzieniach tego stanu powróciły do poziomu z wczesnych lat siedemdziesiątych. W tym czasie Gilligan pisał niniejszą książkę, w której w oparciu o swoje doświadczenia próbował zrozumieć mechani zmy przemocy. Jego zdaniem przemoc sama się utrwala: aktów przemocy dokonują przede wszystkim ludzie, którzy wcześniej sami byli ofiarami przemocy. Skierowana wobec nich, najczęś ciej w dzieciństwie, przemoc odarła ich z poczucia własnej war tości i zrodziła uczucie wstydu za samych siebie — wstydu przed innymi i przed samym sobą. Ale zrozumieć przemoc, to nie znaczy godzić się na nią albo ją wybaczać. Rozumieć przemoc, to nie znaczy zwalniać ludzi po pełniających gwałtowne przestępstwa z odpowiedzialności, uspra wiedliwiając ich okolicznościami. Warunkiem wyzdrowienia z przemocy jest bowiem poniesienie odpowiedzialności za włas ne czyny, niezależnie od powodów, z jakich ludzie je popełniają. Ludzie gwałtowni muszą być odpowiedzialni za swoje czyny, po nosić kary, trafiać do więzień. Ale powinni mieć tam szanse wy zwolić się z przemocy — z tej, którą stosowali sami i z urazu po tej, która była wcześniej wymierzona przeciw nim. Ten wniosek wydaje się aktualny także w Polsce, zwłaszcza gdy zewsząd płyną głosy, by wytoczyć bezwzględną walkę prze stępczości, by nawet za stosunkowo drobne wykroczenia karać więzieniem. Taka polityka może mieć nieprzewidziane skutki. Jeżeli będziemy ludzi zamykać w więzieniu, skazując ich na gwałt, przemoc i brutalizację, wychowamy w więzieniach nowe pokolenie gwałtownych przestępców. Jeżeli potraktujemy wię zienia i areszty jako miejsca, w których można pomóc skaza nym poradzić sobie z własnym dziedzictwem emocjonalnym i oduczyć się przemocy, dopomożemy zarówno im, jak i samym sobie. Przemoc jest bowiem zachowaniem wyuczonym i można się jej oduczyć. Na tym wniosku Jamesa Gilligana opiera się program realizowany od kilku lat w więzieniach miejskich w San Francisco. Więźniowie biorą udział w obowiązkowym pro gramie psychoedukacyjnym, którego częścią jest leczenie narko manii i alkoholizmu obejmującego znaczny procent skazanych. 10 Wstyd i przemoc Bez opanowania głodu narkotykowego i osłabienia obsesji alko holowej trudno bowiem doprowadzić do zmiany zachowań i po staw. Najważniejszy element programu polega na pracy nad własnymi skłonnościami do przemocy. Ta rozpoczyna się od roz poznania u siebie wszelkich, nawet najbardziej niepozornych prze jawów przemocy emocjonalnej, werbalnej, seksualnej i fizycznej oraz od uświadomienia sobie, że przemoc jest niewłaściwą stra tegią działania. Następnym etapem jest uczenie się opanowywa nia emocji i wczesnego powstrzymywania narastającej chęci do zastosowania przemocy. Kolejnym jest nauczenie się innych, skuteczniejszych metod komunikowania uczuć, zaspokajania potrzeb oraz nabierania szacunku dla samego siebie. Środkiem do tego mogą być proste prace, z których więźniowie mogą się wywiązać, warsztaty artystyczne, przedstawienia teatralne oraz nauka zawodu lub zdanie matury. W więzieniach w San Francisco w pracy nad opanowywa niem przemocy uczestniczą jej ofiary, a zdecydowaną większość zajęć prowadzą byli więźniowie, którzy sami wyzwolili się z przemocy i potrafili zamienić swoją słabość w siłę. Gilligan ograniczył swą rolę do oceny skuteczności tych programów, usu wając się w cień i pozostawiając codzienną pracę tym, z którymi ludzie skłonni do gwałtownych zachowań mogą się utożsamić łatwiej niż z profesorem uniwersyteckim. I to niezależnie od te go, że ów profesor znajduje wstrząsające ślady przemocy we własnej historii rodzinnej. Osobisty ton Wstydu i przemocy jest niezwykle ważny i po uczający. Książka ta mówi bowiem także o tych źródłach prze mocy, które kryją się w dzieciństwie, i to nie tylko w okrutnym traktowaniu, ale też w zwykłym karaniu biciem, w zaniedbywa niu, ośmieszaniu czy zawstydzaniu dziecka. Gilligan twierdzi, że nie wolno tolerować żadnego, nawet najdrobniejszego przeja wu przemocy w rodzinie, bo każda drobna przemoc prowadzi do większej. A pomimo narastającego sprzeciwu wobec przestęp czości i użycia siły, ta z pozoru drobna, codzienna przemoc nadal bywa w Polsce tolerowana. Czytając książkę Gilligana i zwie dzając więzienia w San Francisco, przypominałem sobie polskie dyskusje konstytucyjne, podczas których niektórzy, skądinąd