Theodor W. Adorno M I N I M A M O R A L I A Refleksje z poharatanego życia przekTad i przypisy Małgorzata Łukasiewicz postowi e Marek J.Siemek Wydawnictwo Literackie Rada programowa serii: Małgorzata Łukasiewicz Jan Balbierz Piotr Bukowski Krzysztof Jachimczak Ryszard Krynicki Tytuł oryginału: Theodor W. Adomo, Minima Moralia. Reflexionen aus dem beschddigten Leben Podstawa przekładu: Theodor W. Adomo, Gesammelłe Schriften in zwanzig Bdnden, Frankfurt am Main, Suhrkamp, Band 4 © Copyright Suhrkamp Verlag, Frankfurt am Main 1951 © Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Literackie, Kraków 1999 © Copyright for the Polish translation by Małgorzata Łukasiewicz © Copyright for the Afterword by Marek J. Siemek Publikacja dotowana przez Fundację im. R w Stuttgarcie Veróffentlicht mit finanzieller Unterstdtzur Stiftung in Stuttgart Wszystkie książki Wydawnictwa literackiej oraz bezpłatny katalog można zamówić ul. Długa 1 31-147 Kraków tel./fax: (+48-12) 422-46-44 e-mail: [email protected] Bezpłatna linia informacyjna 0-800 42 10 40 ISBN 83-08-02998-1 Maxowi na znak podzięki i obietnicy Dedykacja fimutna wiedza, której fragmenty przedkładam memu Przyjacielowi, odnosi się do tego, co przez wieki ucho dziło za właściwą dziedzinę filozofii, odkąd zaś ta zmie niła się w metodę, straciło intelektualną szacowność, zostało oddane w pacht arbitralnym sentencjom i wreszcie poszło w zapomnienie: do nauki o (Jjrawdzj)- wym życiu. To, co kiedyś dla filozofów było życiemTsfa- ło się sferą prywatności, a potem już tylko konsumpcji, wlokącym się w ogonie dodatkiem do procesu produk cji materialnej, pozbawionym autonomii i własnej sub stancji. Kto chce poznać prawdę o bezpośrednim życiu, musi zbadać jegofwyobcowaną' postąp; obiektywne mo- ce, które aż po naiTalllleisze, zakamarki OKresiąią lńdy^ widualna egzystencje. Kto mówi' bepośrednio o bezpo- średniości, zachowuje się jak owi powieściopisarze, któ rzy obwieszają swoje marionetki imitacjami dawnych namiętności niczym tandetną biżuterią, a osobom, któ re są już tylko elementami maszynerii, każą działać tak, jak gdyby mogły one w ogóle jeszczejiziałać. pjpdmioto- wo i jak gdyby od ich uczynków cokolwiek zależało. Per spektywa życia przeszła w ideologię, spoza której nie wi dać, że żadnego życia już nie ma. Ale stosunek życia i produkcji, który realnie spro wadza to pierwsze do efemerycznego zjawiska tej dru- 7 giej, jest kompletnym absurdem. Środek i cel zamieniły się miejscami. Poczpcie tego niedorzecznego guid pro gug nie zo s t a ł o z życia wytępione. Zredukowana i za^r^anw^aistoterferoi?t -się-przed za klęciem w fasadę. Zmiana stosunków produkcji zależy w znacznej mierze od tego, co dzieje się w „sferze kon sumpcji”, która jest tylko odbitą formą produkcji i ka rykaturą prawdziwego życia: od tego, co dzieje się w -świadomości i nieświadomości jędrir>gtpk Tylko w opozycji do produkcji, tylko jako istoty mimo wszys tko nie całkiem zagarnięte przez porządek ludzie mogą zaprowadzić stosunki produkcji bardziej godne ludzi. Jeżeli kiedyś pozór życia, którego sama sfera konsum- pęjibroni tak niedobrymi argumentami, całkiem zanik- rie, zatriumfuje apsurd produkcji abj A przecież o ile życie stałosiępozóremjo tyle fał- ;zvwe musza bvć rozważania, któiycfTT^TTnKterrr ścia jest podmiot. Skoro w obecnej iazie łiislofyćżFfbj ewolucji jej przemożna obiektywność dopiero wynika z rozkładu podmiotu, a sama nowego podmiotu jeszcze nie wyłoniła, to indywidualne doświadczenie z koniecz ności opiera się na dawnym podmiocie, historycznie skazanjon, który istnieje jeszcze dla siebie, ale już nie w sobie|_Wydaje się jeszcze pewny swej autonomii, lecz nicość, jaką podmiotom zademonstrował obóz koncen tracyjny^ dogania już samą formę podmiotowości. Su biektywne rozważania, nawet jeśli są krytyczne wzglę dem siebie, mają w sobie coś sentymentalnego i ana chronicznego: coś ze skargi na bieg świata, która zasłu guje na odrzucenie nie dlatego, iżby bieg świata był dobry, ale dlatego, że skarżący się podmiot łatwo może zastygnąć w swoim takim, a nie innym bycie i tym sa mym spełnić prawo biegu świata. Wierność wobec włas nego stanu świadomości i doświadczenia zawsze wysta- wiona jest na pokusę zwyrodnienia w niewierność, gdy zapiera się wiedzy wykraczającej ponad indywiduum i nazywającej samą jego substancję po imieniu. 8 Hegel, na którego metodzie szkoliła się metoda tych Minima Moralia, tak właśnie argumentował prze ciwko czystemu byciu dla siebie podmiotowości na wszystkich jej poziomach. (Teoria dialektyczna, nieprzy chylna wszystkiemu, co odosobnione, nie może też uznawać aforyzmów jako takich. W najlepszym wypad ku mogą być tolerowane jako „konwersacja”, zgodnie ze znaczeniem, w jakim to słowo użyte jest w Przedmowie do Fenomenologii ducha. Ale czas konwersacji się skoń czył. Earazem książka nie tyle^apominB o totalnym roszczeniu systemu, który nie dopuszCZS; by cokolwiek mu się wymknęło, ile raczej przeciwkó temu roszczeniu się Buntuj^ Wstosunku dó podmiotu Hegel nie prze strzega postulatu, który skądinąd z pasją głosi: że ną- leży być w rzeczy, „wnikać w immanentnąjtreść-rzeczy” ^ a nie wznosić się ponad nią?Pziś podmiot zanika, a afó-- ryzmy z powagą traktują pogląd, że „to, co zanika, na- leży [...1 uważać za coś istotnego”. W opozycji do meto-'* dy Hegla i zarazem wyciągając konsekwencje z jego myśli, kładą nacisk na negatywność: „Duch odnajduje swą prawdę tylko wtedy, jeżeli w absolutnym rozdarciu odnajduje siebie samego. Duch jest ową potęgą nie ja ko to, co pozytywne, nie wtedy, gdy pomija negatyw ność — jak to się np. dzieje, kiedy mówimy o czymś, że jest niczym, albo że jest czymś fałszywym, i w ten spo sób załatwiwszy się z tym przechodzimy do czegoś inne go; potęgą jest duch tylko wtedy, kiedy negatywności patrzy prosto w oczy i przy niej się zatrzymuje".) Gest, z jakim Hegel wbrew własnemu poglądowi załatwia się z tym, co indywidualne, wywodzi się — co paradoksalne z jego nieuchronnego uwikłania myśl liberalna) Wyobrażenie jtntalnnśH harmnrmrjfj mimo trawiących iąantagomztnów każe mu w kon- ro^KPjftlSósci {3Tzyzmćm3ywidualizacji niższą rangęA jakkolwiek określa ją jakoj^zynnik napędowy procesu^ W czasach prehistorycznych obiektywna tendencja zwycięża ponad głowami ludzi, wręcz dzięki zniszczeniu 9 tego, co indywidualne, a pojęciowo skonstruowane po jednanie ogólności i szczegółowości po dziś dzień nie dokonało się w historii — tu ujawnia się skrzywienie Hegla, który z chłodną wyższością raz jeszcze głosuje za likwidacją tego, co szczegółowe. Nigdy nie podaje w wąt pliwość prymatu całości. Im bardziej problematyczne Jest przejście od refleksyjnego odosobnienia do ubóstwionej totalności — czy to w dziejach, czy w Heg lowskiej logice — tym skwapliwiej filozofia, jako uspra wiedliwienie istniejącego stanu rzeczy, czepia się trium falnego wozu tendencji obiektywnej. Ewolucja społecz nej zasady indywiduacji ku zwycięstwu fatalności daje tycznym jednak nie tylko ogólność realizuje się przez zestrój jednostek, ale także społeczeństwo jest zasadni- doświadczenia zaczerpnąć nieporówanie więcej, niż przyznawał Hegel, a zarazem wielkie kategorie histo ryczne po tym wszystkim, do czego tymczasem ich uży to, nie obronią się już przed podejrzeniem o oszustwo. W ciągu stu pięćdziesięciu lat, jakie upłynęły od kon cepcji Hegla, coś niecoś z mocy protestu powróciło na stronę indywiduum. W porównaniu z patńarchalną. la konicznością, z jaką traktował je Hegel, indywiduum zyskało pełnię,j»zmaitość i siłę, choć z drugiej strony wskutekuspołeczniema sj5bieftećfistwa zostało osłabio- riej_wydrążone wewnętrznie^Jty epoce swego rozkładu Indywiduum doświadczeniem samego siebie i tego, co 10 mu się przydarza, rąz^eszcze przyczynia się do pozna nia, które samcrźasrahiaja, gdy iako kategoria panuja- ca tłumaczyło silp-wyfa^znie nozvtvwnie. W obliczu tota litarnego ujednolicenia, które likwidatorzy różnicy mie nią bezpośrednio sensem, czasowo w sferę indywidual ności mogło wycofać się nawet coś z wyzwolicielskiej si ły społecznej. W tej sferze teoria krytyczna przebywa nie tylko z nieczystym sumieniem. Wszystko to nie ma na celu zacierania słabych stron niniejszej próby. Większą część książki pisałem jeszcze podczas wojny, ~vT warunkach kontemplacyj nych. Potęga, która mnie wypędziła, wzbroniła mi też możliwości pełnego jej poznania. Nie przypisywałem so bie jeszcze współwiny, w której zaklęty krąg dostaje się ktoś, kto w obliczu tego niewyrażalnego, co zdarzyło się kolektywnie, gotów jest mówić o tym, co indywidualne. W trzech częściach punktem wyjścia jest zawsze dziedzina najściślej prywatna, dziedzina intelektualisty na emigracji. Do niej nawiązują rozważania o szerszym społecznym i antropologicznym zasięgu; dotyczą psy chologii, estetyki, nauki w ich odniesieniu do podmio tu. Końcowe aforyzmy każdej części prowadzą również tematycznie ku filozofii, bez pretensji do zamknięcia i definitywności: wszystkie chcą tylko zarysowywać kie runki albo podawać modele dla przyszłego wysiłku po jęcia. Bezpośrednim bodźcem do zapisu były pięćdzie siąte urodziny Maxa Horkheimera 14 lutego 1945 roku. Wykonanie przypadło na okres, kiedy wobec okolicz ności zewnętrznych musieliśmy przerwać wspólną pra cę. Ta książka, nie uznając przerwy, chce być znakiem podzięki i wierności. Jest świadectwem toczącego się nadal dialogue interieur. nie ma tu motywu, który nie należałby do Horkheimera tak samo jak do tego, któiy znalazł czas na sformułowanie. Swoisty zamysł tych Minima Moralia, właśnie pró ba, by przedstawić momenty wspólnej filozofii od stro- 11 ny subiektywnego doświadczenia, sprawia, że poszcze gólne kawałki nie mogą ostać się przed trybunałem filo zofii, której kawałek same stanowią. To właśnie między innymi wyrażać ma luźna i niewiążąca forma, rezygna cja z wyrazistego kontekstu teoretycznego. Zarazem niechaj ta asceza naprawi poniekąd niesprawiedliwość, że ktoś jeden pracował dalej nad tym, czego przecież do konać mogą tylko dwaj i od czego nie odstępujemy. część PIERWSZA 1944 Życie nie żyje Ferdinand Kurnberger