ebook img

Między logika i wiarą. PDF

303 Pages·11.566 MB·Polish
Save to my drive
Quick download
Download
Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.

Preview Między logika i wiarą.

LES EDITIONS NOIR SUR BLANC MIĘDZY LOGIKĄ A WIARĄ Z JÓZEFEM M. BOCHEŃSKIM ROZMAWIA JAN PARYS LES ÉDITIONS NOIR SUR BLANC SPIS TREŚCI Od wydawcy............... ................................................... * • ' Rozdział I Droga do filozofii ................................ 9 Rozdział II Logika...................................................... ^9 Rozdział III Filozofia................................................... ^ Rozdział IV Poznanie................................................ 93 Rozdział V Wokół metafizyki ................................. Rozdział VI Religia...................................................... *61 Rozdział VII Etyka........................................................ 193 Rozdział VIII Postawy wobec świata ................* * * 231 Rozdział IX Życiorys.................................................... 265 OD WYDAWCY Książka niniejsza jest autoryzowanym zapisem dzie­ więciu rozmów przeprowadzonych z ojcem Józefem M. Bocheńskim przez Jana Parysa. Rozmowy te odbyły się we Fryburgu (Szwajcaria) w 1986 roku. Ojciec Bocheński pragną), by książka została opubliko­ wana w Polsce. Jej tekst złożono w maju 1987 roku w jednym z państwowych instytutów wydawniczych. W lipcu 1987 roku redaktorzy zażądali szeregu skreśleń w tekście, nim podpiszą umowę i zanim książka pójdzie do cenzury. Ojciec Bocheński kategorycznie odrzucił to żądanie i przekazał książkę naszemu wydawnictwu celem wydania jej po polsku i po francusku. 7 ROZDZIAŁ I DROGA DO FILOZOFII B. Proszę, niech pan pyta. P. Wiem, że ojciec przygotował swój projekt naszych rozmów. B, Tak. Ale chcę, by pan stawiał pytania i kierował naszymi rozmowami. Nie chcę niczego narzucać. P. Jak ojciec sytuuje swoje stanowisko na tle współczesnej filozofii? B. Jak ja siebie sytuuję? Moja koncepcja filozofii nowożytnej powstała już w 1946 roku, O tym, że jestem filo­ zofem analitycznym, nie miałem wtedy pojęcia. Myślałem, że jestem metafizykiem. Jest kilku myślicieli polskich, którzy powinni byli na mnie wywrzeć wpływ, a nie wywarli. Zna­ niecki na przykład, lub Znamierowski. Ten ostatni jest pre­ kursorem całej analitycznej filozofii prawa. A był przez wszystkich filozofów uważany za idiotę, choć jego prace to wspaniałe rzeczy. Byłem jego uczniem, tak jak Znaniec­ kiego. Ale byłem wtedy kantystą i nic nie rozumiałem. Prawo to jest zakłamana doktryna, ciągle operuje jakimiś oderwanymi pojęciami: prawo, państwo i Bóg wie co. To oczywiście trzeba sprowadzić do rzeczy prostych. Mieliśmy szczęście między wojnami. To, co się wtedy działo w Polsce, to była wyjątkowa rzecz. W logice byliśmy mocarstwem. 9 P. W logice czy w filozofii analitycznej ? B. W filozofii analitycznej było słabiej. Było kilku wybitnych filozofów analitycznych, ale nie dają się porównać z logikami. P. Które prace polskich filozofów analitycznych zali­ czyłby ojciec do najważniejszych? B. Przede wszystkim Kotarbińskiego, Jego «Elementy teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk», oraz Ajdukiewicza. P. Ale która z prac Ajdukiewicza? Podręcznik «Logika pragmatyczna» czy prace zebrane w tomach «Język i poznanie»? B. Całość Ajdukiewicza. P. Co jeszcze? B. Dalej Zawirskiego różne rzeczy. On był moim profe­ sorem w Gimnazjum we Lwowie. Zawirski wykładał mate­ matykę w Akademii Matołków, tak nazywaliśmy gim­ nazjum im. Adama Mickiewicza. Wtedy hołdowałem matematyce. Byliśmy straszną bandą. W karty graliśmy na wykładzie. Koledzy mówili mi: Bocheński, zadaj mu pytanie. Zawsze miałem w zapasie jakieś pytanie mate­ matyczne. Pamiętam, kiedyś zapytałem, dlaczego nie ma czterech niezależnych równań trygonometrycznych. Zawir­ ski, jak nie mógł odpowiedzieć, schodził z katedry i myślał, a my w tym czasie paliliśmy fajki. Nie wiedziałem wtedy, że on wyjdzie na filozofa. P Czyli Ajdukiewicz, Kotarbiński, Zawirski. B. Leśniewski jest też niewątpliwie filozofem ana­ litycznym. P Które jego prace ma ojciec na myśli? B. To jest implicite w jego logice. To jest stanowisko wypracowane później przez Kotarbińskiego, ale ono jest jego. Myślę, że jego jest uproszczenie tabeli kategorii arysto- 10 telesowskich do jednej kategorii, do rzeczy, Tatarkiewicz napisał moim zdaniem najlepszy podręcznik historii filozofii jaki do tej pory powstał. P. Kto jest ojcem całej ówczesnej filozofii polskiej? Twardowski? _ , * B. Twardowski■ jest uczniem Brentany. Źródłem wszy­ stkiego w filozofii europejskiej XX wieku, nie całej, ale du­ żej jej części, jest Brentano. On wprowadził podstawowe zasady racjonalizmu: móc powiedzieć, co się ma na myśli i wiedzieć, dlaczego się to mówi. Po nim przejęli to Husserl, Twardowski, Meinong. P. Kogo ojciec najbardziej ceni spośrod swoich profe­ sorów filozofii? B. Wszystkich swoich profesorów oddałbym za jednego Mansera. Manser był zupełnie niebłyskotliwy. Szwajcarzy nazywali go Tyrannus Helveticus. To był książę uniwersy­ tetu. Było takie sanatorium przeciwgruźlicze, które uni­ wersytety szwajcarskie wspólnie utrzymywały. Uniwersytet fryburski też chciał przystąpić. Było zebranie profesorów i wszyscy byli za tym, lecz patrzyli na starego Mansera. Jak Manser krzyczał «neee», to nikt nie ważył się mu sprzeciwić. Manser z logiką nie miał nic wspólnego. Jego prace to próba zrozumienia św. Tomasza. P. Egzegeza czy także interpretacja? B. O, więcej niż egzegeza. Próba zrozumienia, jaki jest system Tomasza, naturalnie w oparciu o egzegezę. Egzegeza to było podejście charakterystyczne zwłaszcza w szkole fran­ cuskiej. Tam był cały szereg osób w rodzaju o. Chenu. W neotomiźmie są różne fazy. W pierwszej fazie mieliśmy ludzi, którzy znali tylko następców Tomasza, później poja­ wili się tacy jak ojciec Pfegues. To dopiero była postać. To był człowiek, który nic innego nie wiedział, ale o św. Tomaszu wiedział wszystko. Jego zrobili profesorem w Rzymie i po sześciu miesiącach go wylali, bo uczył św. Tomasza, a nie jego komentatorów. 11 P. Bibliografia ojca liczy ile pozycji? B. Tego nawet nie umiem policzyć. P. A ile książek? B. Niedużo, kilkanaście. Mnie bardzo ciężko przychodzi pisanie. Zwykle robiłem książkę, kiedy siadł na mnie wydawca. Mojej dużej «Historii logiki» nigdy bym nie zrobił, gdyby Alber nie siedział mi na karku. On, jako wydawca, ma 100-tomowe dzieło «Orbis academicus», obej­ mujące historie wszystkich nauk. On na mnie wymusił pisanie historii logiki. Mnie bardzo ciężko jest pisać. P. Wiem, że ojciec poprawia wielokrotnie teksty, tak? B. Każdą książkę piszę cztery razy. P. Od razu na maszynie? B. Od razu na maszynie. To dużo prędzej idzie i myśli nie uciekają. Na maszynie piszę dwa razy prędzej niż ręcznie. Przychodzi chwila dramatyczna, kiedy trzeba oddawać tekst do druku. Okropnie nieprzyjemne: człowiek jeszcze chciałby coś dodać, zmienić, a już nie może. P. Jaka była pierwsza praca filozoficzna? B. Filozoficzna? To była moja rozprawa doktorska, nieszczęśliwa, o Straszewskim. P. Habilitacja ojca czego dotyczyła? B. Historii logiki zdań modalnych. P. U kogo? B. U księdza Michalskiego na Uniwersytecie w Kra­ kowie. Drugim recenzentem był Zawirski. To było zabawne, Zawirski mówił do mnie per «pan». Później przyznał mi się na obiedzie, jak popił, iż myślał, że trzeba mówić «braciszku». W międzyczasie napisałem rozprawę o Teofraście. P. Wydał ojciec monografię dotyczącą logiki Teofrasta. 12 Na czym polegał trud zrekonstruowania jego myśli i co takiego wniósł Teofrast do logiki, że warto było się nim zaj­ mować tak obszernie? B. Najsampierw to była praca filologiczna. W chwili gdy zaczynałem pracę, znane były tylko trzy fragmenty logiki Teofrasta. Ja znalazłem ich koło setki, drukowanych, ale rozproszonych na przestrzeni dziesięciu wieków. P. Gdzie ojciec to znalazł? B. U komentatorów bizantyjskich, starych, antycznych i późniejszych, jak Aleksander, Filoponus itd. P. Czy to było zebranie czy też rekonstrukcja? B. Najpierw trzeba było znaleźć te fragmenty i później trzeba było przeprowadzić krytykę, by zbadać, co to jest warte. Wśród komentatorów są bardzo znakomici logicy jak Aleksander i są inni, którzy już nic nie rozumieją, jak Filo­ ponus. I później, po tej krytyce, udało mi się część jego poglądów logicznych zrekonstruować i wyszły rzeczy bardzo dziwne, mianowicie sprzeczne z Arystotelesem. To jest w jego logice modalnej. Główny wynik mojej pracy jest ten, że Teofrast jest ogniwem łączącym Arystotelesa ze stoikami. W nim widać, jak się dokonało przejście od logiki nazw do logiki zdań i od logiki twierdzeń do logiki dyrektyw. P. Ojciec spędził nad tą pracą wiele lat? B. Nie wiem, czy opowiadałem już historię tej książki. P. Nie. B. Była wojna 1939 r., byłem lekko ranny, w Krakowie, nie mogłem wrócić do Warszawy, ale posłałem kogoś do klasztoru dominikanów na Służewcu. W mojej celi znaleźli korektę tego Teofrasta i przysłali mi ją do Krakowa. Chciałem nielegalnie przejść granicę, więc posłałem korektę Teofrasta do Niemiec mojemu przyjacielowi i mistrzowi, Henrykowi Scholzowi — kochany człowiek, wielki platonik. I on ogłosił w swoim biuletynie, że taka cenna praca jest w 13 jego seminarium. Z Polski wyszedłem w 1939 r. nielegalnie, w dziwny zresztą sposób, pospiesznym pociągiem, bez doku­ mentów. Wyjechałem bez paszportu. Siedzę sobie najpierw we Francji, potem w Anglii. Jestem w jednym z hoteli, otwieram Times*a. i co widzę — nalot bombowców alianckich na Munster w III Rzeszy, gdzie mieszkał Scholz. Zostaję z przekonaniem, że diabli wzięli moją rozprawę — nalot. Tymczasem okazało się, że drugi egzemplarz był w Rzymie, bez dopisów, ale mogłem to zrekonstruować. P Praca nad Teofrastem zaczęła się dużo wcześniej. B. Tak, to długo trwało, byłem jeszcze studentem, kiedy zacząłem się nim zajmować. Byłem w dużym stopniu natch­ niony przez Beckera do napisania tej pracy. Albrecht Becker ma znakomitą rozprawę o sylogistyce modalnej Arys­ totelesa. P. Czy w kontaktach naukowych przyjaźń odgrywa dużą rolę? B. Być może. Nie miałem tego szczęścia. Znalem kilku ludzi, z którymi się przyjaźniłem — z księdzem Salamuchą, Ivo Thomasem, E. Bethem. Największy mój przyjaciel to Beth. Nie sądzę, żeby było to wpłynęło na nasze poglądy, ale przyjaźń bardzo w życiu pomaga. Jestem człowiekiem trudnym do przyjaźni. Beth to jeden z największych logików naszych czasów. Chciał mnie profesorem w Amsterdamie zrobić. Tam jest przy uniwersytecie państwowym katedra tomistyczna ufundowana przez biskupów. Państwo się zgadzało, tylko biskupi mnie nie chcieli. A Beth — choć pro­ testant starał się. To był prawdziwy przyjaciel. Taka przyjaźń daje człowiekowi odwagę do badań, ale bezpośred­ niego wpływu nie ma. P. Miał ojciec jakieś konflikty z filozofami? Polemiki? B. Oczywiście, tu i ówdzie, ale to nic szczególnego. P- A ze strony władz kościelnych, czy były kłopoty z publikacją prac? 14

See more

The list of books you might like

Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.