ebook img

Miasto bajka. Wiele historii Kaliningradu PDF

324 Pages·33.853 MB·Polish
Save to my drive
Quick download
Download
Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.

Preview Miasto bajka. Wiele historii Kaliningradu

Paulina Siegień - - * Miasto bcbaajZkYaXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Wiele historii Kaliningrad ; I4 zyxwvutsrqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA paulina siegień (ur. 1986) - z wykształcenia etnograf- ka, rosjoznawczyni i filolożka rosyjska. Absolwentka Stu­ dium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, ^ktorantka na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Jańskiego. Z zawodu dziennikarka i tłumaczka. Stale l/spółpracuje z „Krytyką Polityczną” i Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego. Kilkanaście lat temu trafiła do Kaliningradu, który nieoczekiwanie stał się częścią jej życia. Przez kilka lat pisała o Kaliningradzie i obwodzie kaliningradzkim dla „Gazety Wyborczej”. czar ne.com.pl Miasto bajka Paulina Siegień Miasto bajka Wiele historii Kaliningradu wydawnictwo zarne Wołowiec 2021 Projekt okładki Agnieszka Pasierska Projekt typograficzny i redakcja techniczna Robert Oleś / dzd.pl Fotografia na okładce © by NurPhoto / Getty Images Copyright © by Paulina Siegień, 2021 Opieka redakcyjna Tomasz Zając Redakcja Anna Mirkowska Korekta Anna Dajek, Patry cja Pączek Skład pismem Warnock Pro .Małgorzata Poździk / d2d.pl Wydrukowano na papierze Ecco-Book Cream 70 g/m2, vol. 2,0 dystrybuowanym przez firmę Antalis Sp. z 0.0. Zrealizowano ze środków Miasta Gdańska w ramach Stypendium Kulturalnego Miasta Gdańska. Zrealizowano przy pomocy finansowej Województwa Pomorskiego. 1 WOJEWÓDZTWO GDAŃSK W POMORSKIEA ISBN 978-83-8191-314-0 G ran icazyxwvutsrqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Chciałbym podkreślić, że korzeniem zła Niemiec są P*.rusy I Wbrew intuicji Polska graniczy z Rosją na północy, nie na wschodzie. Siódemka, czyli droga krajowa numer 7, na północ od stolicy została za komuny poskładana z różnych odcin­ ków w jeden z najważniejszych korytarzy transportowych Polski, prowadzący do portów Trójmiasta. Kiedy drogowskazy wskazują zjazdy na Mławę - gdy jedzie się z Warszawy, to będzie po lewej stronie - w od­ dali, na horyzoncie, można wypatrzeć wieże kościoła Świętej Trójcy. Znajomy, bliski sercu kształt. Neobarok, katolicyzm, Polska. Kilkadziesiąt kilometrów dalej, tym razem po prawej stronie drogi, nad Nidzicą, górują inne wieże. Czerwone, * Winston Churchill, Teheran, 1 grudnia 1943 roku. Cyt. za: TcbehaeZrYanX-WVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Jałta-Poczdam. Dokumenty konferencji szefów rządów trzech wielkich mocarstw, przeł. W. Daszkiewicz, A. D. Rotfeld, Warszawa 1972, s. 84. 5 klockowate, zwieńczone niewysokimi spiczastymi da­ chami. Wieże siedmiowiekowego zamku krzyżackiego. Poteutońskie, poniemieckie. Gdzieś pomiędzy tymi czterema wieżami biegła wy­ szarpana 11 lipca 1920 roku granica 11 Rzeczypospoli­ tej i niemieckiej prowincji - Prus Wschodnich. Dalej przebiegała między Kurpiami i Krainą Wielkich Jezior Mazurskich, między Myszyńcem i Szczytnem, między Kolnem i Piszem. Gdy jedzie się dzisiaj z Białegostoku do Ełku, widać ją wyraźnie między Grajewem i Prostka­ mi. Krajobraz zmienia się nagle, koła samochodu zjeż­ dżają z asfaltu na kamienny bruk. Opony dudnią, a po obu stronach drogi wyrastają jak muchomory przysadzi­ ste domki z wielkimi połaciami dachów pokrytymi cera­ miczną czerwoną dachówką. Na podwórkach pojawiają się ceglano-kamienne obory, a widnokrąg zdobią strzeli­ ste jak rakiety kosmiczne wieże kościołów, jeszcze kilka­ dziesiąt lat temu niekatolickich. W Boguszach nad rzeką Ełk stoi schowany w lesie szesnastowieczny słup granicz­ ny. Postawiono go w 1545 roku na pamiątkę wytyczenia granic państwowych między Prusami Książęcymi, Koro­ ną Królestwa Polskiego i Wielkim Księstwem Litewskim. Uroczystość kończyła spór o przebieg granicy między zie­ miami we władaniu Zygmunta Augusta i byłymi włościa­ mi zakonu krzyżackiego, nad którymi, po zeświecczeniu i poddaniu w lenną zależność polskiemu królowi, pano­ wał książę Albrecht Hohenzollern. Niezależnie od wichrów dziejowych, zawieranych unii, prowadzonych wojen i dokonywanych zaborów słup w Boguszach przez wieki pełnił swoją funkcję, zawsze 6 jakaś ważna granica w tym miejscu przebiegała. Zmie­ niło się to w 1945 roku, równo czterysta lat po tym, jak ustawiono słup. Na pamiątkę wyznaczono tu granicę województw. Od tego miejsca pięła się ona na północ, przebiegając nieco na zachód od Suwałk i Augustowa. Stamtąd, prze­ cinając Jezioro Wisztynieckie, dalej na północ, ale już między Prusami i Litwą, wzdłuż rzek Lepony, Szeszupy i Szyrwinty. Dzisiejsza granica Litwy z Rosją biegnie nie­ malże tak samo, ale ta dawna, inaczej niż współczesna, nie skręcała na zachód wraz z nurtem Niemna, tylko przecinała go, oddzielając Kraj Kłajpedzki, przez Niem­ ców zwany Memellandem, a odbity jeszcze w między­ wojniu przez Litwę. „Daleka jest droga do Prus Wschodnich - pisze w słyn­ nym międzywojennym reportażu cNbaa ZtrYopXaWchV SUmTęStRkaQPONMLKJIHGFEDCBA Melchior Wańkowicz. - Daleka przez paszporty. Daleka przez inną walutę, przez inny język, przez brak konwencji turystycznej, przez niezachęcające miny gospodarzy tego terenu. Daleka przez brak dróg. [...] W rezultacie do kraju 3000 jezior, do kraju puszcz, który mógłby stać się letnim salonem Warszawy, jedzie się całą noc’”*. Minęło kilkadziesiąt lat i nie ma już posterunków granicznych, waluta i język te same, a Mazury są letnim salonem Warszawy. Może nie trzeba już jechać całą noc pociągiem jak Wańkowicz z córką, bo Warszawa najczęściej wybiera automobile, ale podróż wciąż jest • M. Wańkowicz, Na tropach Smętka, Kraków 1974. s. 23. 7 długa, trasa biegnie przez wsie i miasteczka, po krętych drogach, przy których wyrastają podświetlone zniczami krzyże. Poza krajobrazem i zastygłymi w architekturze kształtami niewiele zostało z tych Mazur, które prze­ mierzał Wańkowicz w towarzystwie prawie czternasto­ letniej Marty, przezywanej przez niego na sto sposobów, najczęściej Tirliporkiem. Jeszcze w pociągu reporter zapowiedział córce, że język niemiecki, którego uczyła się skwapliwie ze względu na planowaną podróż, może jej się w ogóle nie przydać, bo jadą do kraju, w którym mówi się po polsku. Wańkowicza interesował nie tyle wyjazd do Prus Wschodnich, ile na przygraniczne tereny Mazur i Powiś­ la. Wystarał się u niemieckich władz o zezwolenie na wdróż po regionie, bo chciał się naocznie przekonać, llaczego w plebiscycie w 1920 roku tylko osiem gmin przegłosowało przyłączenie do Polski, mimo że połu­ dniowe powiaty Prus Wschodnich licznie zamieszki­ wała ludność polska. Nazwał to głosowanie straszliwą klęską polskości. Jednocześnie doskonale rozumiał, cze­ mu taki był jego wynik. Z inicjatywy Niemiec miejscowi mogli się opowiedzieć za Polską albo Prusami Wschod­ nimi. To było szachrajstwo, które grało na silnym przy­ wiązaniu do regionu. Dlaczego ludzie, których przod­ kowie od wieków mieszkali w Prusach, nagle mieliby zapragnąć „przeprowadzki”? Poza tym plebiscytowym oszustwem i poza intensywną niemiecką propagandą, poza naciskami na środowiska pielęgnujące polskość, 11 Rzeczpospolita wydawała się Mazurom bytem efe­ merycznym, państwem wysoce niepewnym, zwłaszcza 8

See more

The list of books you might like

Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.