ISBN 978-83-930060-2-1 AnnA BłASZkiewicZ | OlA RZążewSkA Projekt realizuje Patroni projektu Zadanie jest współfinansowane ze środków otrzymanych od Mini- sterstwa Pracy i Polityki Społecznej w ramach Rządowego Programu na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych na lata 2014-2020. dla SeNIorów (początkujących i zaawansowanych) ISBN 978-83-930060-2-1 AnnA BłAszkiewicz Od trzech lat namawiamy seniorów do dowiemy. I pierścionek z kolorowym myśli i emocje oraz wnieść coś cał- OlA RzążewskA utrwalania wspomnień i rodzinnych opo- kamykiem, który leży w szufladzie kiem nowego do relacji z najbliższymi. wieści. Za nami już ponad 50 warsztatów, zawinięty w pożółkłą chusteczkę. Ta książka ma też motywować i inspi- na których rozmawiałyśmy z osobami Ktoś go kiedyś komuś dał. Tylko kto rować, pokazywać ludzi, którzy – jak 60+ o tym, że pisanie ma sens i nawet nie- i komu? Myślimy o wszystkich nieza- my – wierzą w sens utrwalania historii dowiarkom udowadniałyśmy, że potrafią danych w porę pytaniach i o odpowie- rodzinnych, szukania swoich korzeni, pisać. Przed nami 30 kolejnych spotkań. dziach, których nie usłyszymy. porządkowania domowych archiwów. Jesteśmy uparte i zdeterminowane, bo wiemy, że to ważne. Przed oczami zawsze Ta książka ma pomóc w pisaniu. Poka- Mamy nadzieję, że będą mieć ją Pań- mamy pudełko po butach pełne starych zać, że to ciężka praca, ale daje poczu- stwo pod ręką w czasie pisania. fotografii, o których niczego się już nie cie sensu, pozwala uporządkować 4 5 Zasłużyć na natchnienie O tym, jak przeszłość wpływa na „okularnik” to kryminał, ale porusza trudny temat teraźniejszość, kto może wejść do białego relacji polsko-białoruskich. akcja powieści jest osadzona w Pani rodzinnej Hajnówce. w książce pokoju i po co prowadzić sekretny dziennik, ukryta jest historia Pani babci Katarzyny, która opowiada pisarka Katarzyna Bonda została zamordowana w 1946 r. w czasie pogromu wsi prawosławnych. Była w siódmym miesiącu ciąży i osierociła 6-letnią córkę, Pani mamę. Rozmawia: AnnA BłAszkiewicz Czy trzeba znać swoją przeszłość, by lepiej siebie rozumieć? Katarzyna Bonda jest autorką Historię mojej babci poznałam w wieku 38 lat, bestsellerowych powieści krymi- kiedy robiłam dokumentację do „Okularnika”. nalnych o psychologu policyjnym Wtedy też odkryłam prawdę o swojej tożsamo- Hubercie Meyerze („Sprawa Niny ści narodowej i dowiedziałam się, że nie jestem Frank”, „Tylko martwi nie kłamią”, stuprocentową Polką. Z jednej strony to straszne „Florystka”), o profilerce Saszy doświadczenie, niszczące poczucie bezpieczeń- Załuskiej („Pochłaniacz”, „okular- stwa, ale z drugiej – otwierające nowe przestrze- nik”) oraz książek dokumentalnych nie. Podejrzewałam, że one istnieją, bo wcale („Zbrodnia niedoskonała” i „Polskie nie jest tak, że my nie domyślamy się tego, co morderczynie”). Jest założycielką przemilczane. Przeszłość bezpośrednio wpływa szkoły pisania oraz autorką porad- na nasze wybory. Nie bez przyczyny zaczęłam nika „Maszyna do pisania”. pisać powieści kryminalne, w których cały czas jest obecna ciemna przestrzeń – ona mnie fascy- nuje – ale i dążenie do jasności. Kiedy poznałam losy babci, wszystko się ze sobą połączyło, poszczególne elementy weszły na swoje miejsce. Do prawdy chyba trzeba dojrzeć. 8 9 o pisaniu Tę historię trudno zrekonstruować? Pani córka będzie czytelniczką tych wspomnień? Większości rzeczy nie mogę się już dowiedzieć. Świadkowie Na razie ma osiem lat i nie odważyłam się jej opowiedzieć wszyst- pogromu, w którym zginęła moja babcia, nie żyją. Prawda o tych wydarze- kiego. Pojechałyśmy razem na cmentarz zarośnięty chwastami, na któ- niach była niewygodna, nawet zagrażająca życiu. Ludzie milczeli z różnych rym jest pochowana moja babcia. Dla Ninki to była prawdziwa wyprawa. powodów, co sprawiło, że jest niewiele materiałów, które teraz można zgłę- Bywa też na spotkaniach autorskich i słucha tego, co na nich mówię, więc bić. A to, co zostało, jest obarczone elementami subiektywnymi czy ide- zna tę historię. Jest świadoma, że w naszej rodzinie dziedziczy się imię po ologicznymi. Moja mama, która przeżyła pogrom jako kilkuletnie dziecko, babci i dlatego ja jestem Katarzyną. Moja mama swoje wspomnienia spi- nic nie pamięta. Ale rozmowa na ten temat jest dla niej powrotem do rze- suje właśnie dla Ninki, dla swojej wnuczki, nie dla mnie. Wydaje mi się, czy strasznych. Kiedy jej powiedziałam, że chcę tę historię opisać, najpierw zresztą mówię o tym w „Okularniku”, że od naprawdę tragicznych wydarzeń była bardzo przeciwna. Mówiła: „po co sypać sól na rany” albo: „narobisz rodzinnych wolne jest dopiero czwarte pokolenie, ponieważ ono jest w sta- sobie wrogów”. Ale mi chodziło tylko o nią, bo to ona, nie ja, ciągle tam nie trzeźwo ocenić to, co się wydarzyło. Kiedy prowadziłam dokumentację, mieszka. Po wielu rozmowach, w końcu usłyszałam: „ja już mam tyle lat, że niezwykle trudne do zaakceptowania było dla mnie to, że jestem potom- oni nie mogą mi nic zrobić, jestem bardzo starą kobietą”. To taki symbo- kinią kogoś, kto musiał w tym wszystkim brać udział. Dobrze rozumiem liczny moment, kiedy uwalniamy się od presji społeczeństwa czy rodziny osoby, które przeżyły jakąś krytyczną sytuację i nie chcą do niej wracać. Nie i wszystko to, co skrywane, może wyjść na jaw. chodzi tylko o wojnę, która dzieli nasze życie jak nożem. Takim ciosem, po którym ktoś się może zupełnie roztrzaskać, bywa na przykład zdrada. Pani mama pisze? Prowadzi Pani warsztaty pisarskie. Jakie ćwiczenie zaproponowałaby Zawsze pisała wiersze, zaczęła też prowadzić dziennik, w którym Pani osobom starszym, które chcą zacząć spisywać wspomnienia? notowała to, co się dzieje, utrwalała takie pozornie mało istotne sprawy. Ale widać było, że chce coś po sobie zostawić. Ponieważ trudno jej mówić Lubię metodę białego pokoju, która sprawdza się w sytuacji, gdy o przeszłości, zaproponowałam, by o tym pisała i pracowała poprzez detal, nie jesteśmy w stanie wybrać ze swojego życiorysu najciekawszego ele- zawężając swoją opowieść. Ponieważ mama pisze ręcznie, zaoferowałam, mentu, gdy w głowie kłębią się nam różne pomysły. Wtedy należy sobie że jej to wszystko potem przepiszę na komputerze. To ją bardzo poruszyło wyobrażać białe pomieszczenie, jasne i nieumeblowane. Mogą w nim być i zachęciło do wysiłku, zaczęła się bardziej angażować. Stwierdziła, że nie np. rury wentylacyjne albo kaloryfery. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy jest wariatką, która notuje, że kupiła ser i mleko, tylko, że jej praca ma sens. wewnątrz i poczekajmy, aż do pokoju wejdzie bohater. Może to będzie Dałam jej specjalny brulion, w którym można numerować strony i przy dawny ukochany, zmarły mąż albo 13-letnia córka, taka jak ją pamiętamy pomocy fiszek podzielić opowieść na etapy. Szybko poprosiła o jeszcze dwa sprzed lat. Uchwyćmy wszystkie odczucia związane z tym człowiekiem, takie bruliony, żeby łatwiej jej było utrzymać porządek. Na początku miała jego zachowanie, słowa. To można potem rozpisywać na wiele sposobów sto milionów historii do opisania, musiałam więc ją sprofilować, by skupiła np. w formie dialogu. się na tym, co chce tak naprawdę opowiedzieć. Porównałam to do pracy nad wierszem i zrozumiała, że zamiast zapisywać wszystko, co jej przychodzi do Kiedy ktoś chce spisywać wspomnienia, musi zapomnieć o fabule? głowy, musi się skoncentrować na jednym temacie. To wszystko się wyda- rzyło bardzo niedawno, po moim „Okularniku”. Jak będzie dalej z tym jej Zapisywanie fabuły, choćby trywialnej, powtarzalnej, jakby wziętej pisaniem? Nie wiadomo. z „Ojca Mateusza” i maskowanie się pod postaciami, działa na niektórych bardzo dobrze. Pracowałam kiedyś z lekarzem anestezjologiem – najpierw 10 11 o pisaniu był bardzo niezadowolony, bo tra- ste. A to nieprawda. Są też osoby, które bardzo się męczą w czasie pisania. Im fił na warsztaty z pisania powieści, radzę znaleźć osobę, z którą będą rozmawiać i niech to ona notuje. a chciał spisywać wspomnienia. Ale tak się wciągnął, że do wymy- od czego zacząć? Najważniejsze jest ślonej przez siebie fabuły wplatał to, co sam przeżył. I to się wspaniale Trzeba znaleźć temat. Wiedzieć, o czym chce się pisać, mieć coś do to, że tak jak się czytało! Postać, którą stworzył, była opowiedzenia. Do własnego życia nie mamy dystansu, więc dobrze poroz- jego alter ego. Warto pamiętać, że mawiać z kimś, kto nas ukierunkuje, pomoże odszukać punkt zwrotny, regularnie płaci na nie każdy ma taką pewność siebie, który będzie ciągnął całość. Jeśli będzie to element intymny – historia nas poczcie rachunki, by pisać „ja” i „mój”. Dla niektórych poniesie. Kluczowe jest wybranie momentu, w którym opowieść startuje. to zbyt ekshibicjonistyczne, zbyt Trzeba też zdecydować, kiedy się skończy. Jedna z uczestniczek moich tak trzeba regularnie, odważne. Czują wtedy, że nie mogą warsztatów wymyśliła, że końcówkę dopisze jej wnuk, już po jej śmierci. opowiedzieć żadnej „złej” historii. każdego dnia, Ich teksty stają się przez to drę- w „Maszynie do pisania” deklaruje Pani, że pisarz to najpierw znaleźć kwadrans twe, a język pompatyczny. Chcą, rzemieślnik, potem artysta. a więc z pisaniem lepiej nie czekać na by wszystko wyglądało lepiej niż natchnienie? Czy ono w ogóle istnieje? na pisanie. w rzeczywistości. A ja odradzam pokazywanie siebie jako pomnika, Na pewno jest coś takiego jak magia pisania. Ale czym jest natchnie- choć to takie polskie. Na zagra- nie? Jeśli jest rodzajem olśnienia czy bodźca, który sprawia, że ktoś przy- nicznych kursach creative writing, stępuje do pisania, to trzeba na nie zasłużyć ciężką pracą. Doradzam, by w których brałam udział, zachęca na początku pisać 15 minut dziennie, notując choćby dwa zdania. Najle- się ludzi, by ujawniali swoje tajem- piej zawsze zaczynać o tej samej porze, wtedy, kiedy się najlepiej czujemy. nice, to jest naprawdę ciekawe. Jak ktoś wcześniej ogarnie wnuki, odbędzie kilka wizyt lekarskich, ugotuje obiad i posprząta, pewnie nie da już rady. Na początku to będzie koszmar, ale trzeba wypracować rutynę. Wielcy pisarze, którzy weszli do kanonu Niektórzy pisząc, wpadają w słowotok. literatury, nie czekali na wenę twórczą, tylko pisali cyklicznie. Radziłabym W takiej sytuacji mówię: „wymyśl opowieść, która jest twoim życiem, też założyć tajny dzienniczek i notować w nim wszystko to, co się wokół nas popatrz na swoje życie, jakby to była książka”. Wtedy łatwiej się zdyscypli- dzieje, ale w sposób bardziej literacki, tzn. nie w punktach od myślników: nować. Czasem zdarza się, że ktoś zupełnie nie ma talentu, choć jest bardzo „trzy kilo ziemniaków” i „apteka koło domu nieczynna”. Chyba, że ktoś tak zdeterminowany. Z taką osobą trzeba popracować nad „krzakami”, czyli ele- pisze i to jest rodzaj świadomie wybranej kompozycji. Dobrym sposobem mentami, które muszą być z tekstu wykarczowane. Zauważyłam, że kobiety jest też noszenie ze sobą notatnika – wtedy nawet jak się siedzi w kolejce do w swoje opowieści często wkładają mnóstwo szczegółów – jedno wynika lekarza, można się oddawać natchnieniu. Ale najważniejsze jest to, że tak jak z drugiego, pączkuje, powstaje konstrukcja szkatułkowa, gubi się wątek. się regularnie płaci na poczcie rachunki, tak trzeba regularnie, każdego dnia, Z kolei mężczyźni częściej poprzestają na samych konkretach, w ich tekstach znaleźć kwadrans na pisanie. I natchnienie zacznie przychodzić. Musimy na brakuje emocji. Dla nich ważne jest to, że załatwili bony rodzinie. Zapytani nie zasłużyć pracą, dyscypliną, rutynowymi działaniami. To one przynoszą o to, co wtedy czuli, mówią, że o tym nie warto pisać, bo to przecież oczywi- efekt w postaci pocałunku muzy. 12 13 o pisaniu Musi być jakaś historia O tym, czy tryb przypuszczający jest dozwolony, co można wyczytać z ogłoszeń drobnych i dlaczego reporter musi mieć szczęście, opowiada Magdalena Grzebałkowska Rozmawia: AnnA BłAszkiewicz o czym miała być książka „1945. wojna i pokój”? o radości z zakończenia wojny? Magdalena Grzebałkowska jest Zakładałam tylko, że to będzie zbiór reportaży. reporterką, autorką książki „1945. Wiedziałam, że to był trudny rok, ale nie myśla- wojna i pokój”, biografii ks. Jana łam, że aż tak straszny. O radości w ogóle nie Twardowskiego „Ksiądz Paradoks” było mowy. A naiwnie trochę wierzyłam, że jak oraz biografii „Beksińscy. Portret 8 lub 9 maja – w zależności od strefy czasowej – podwójny”. Ukończyła historię na skończyła się wojna, to potem już było lepiej. Uniwersytecie Gdańskim. Jak wszyscy oglądałam przecież w dzieciństwie „Samych swoich” i „Czterech pancernych”. Książkę zadedykowałaś babci władysławie, która w 1945 r. miała 19 lat. To dla Ciebie ważne, by znać rodzinne historie? Od dziecka miałam w sobie taką ciekawość. Wtedy wypytywałam obie moje babcie, jak było w ich dzieciństwie. Teraz żyje już tylko jedna z nich, ma 89 lat i nadal bardzo lubi opowiadać. Jak mieszkasz na Ziemiach Odzyska- nych i jesteś wnuczką osadników, nie masz nagrobków pradziadków w swoim 14 15 o pisaniu miejscu, tak jak ja, to czujesz się wykorzeniona. Te historie były dla mnie strasznie ważne – żebym wiedziała, skąd jestem. Próbowałam podświadomie tę swoją tożsamość budować. W książce też chciałam napisać o babci Władzi, ale ona w 1945 r. była jeszcze w obozie pracy w Niemczech, więc w pierwszej chwili odrzuciłam jej historię, bo nie była o Polsce. Dopiero potem, kiedy się tak bardzo dużo o 1945 r. nauczyłam, zrozumiałam, że setki tysięcy Polaków były w tamtym czasie w Niemczech, więc tam też była Polska. Ale już nie było czasu. Więc tylko zadedykowałam jej książkę. Ucieszyła się. Mnie zawsze długo pisałaś tę książkę? interesują ludzie Bardzo krótko. Miałam na to kilkanaście miesięcy. To było szaleń- stwo, karuzela, rok wyjęty z rzeczywistości. Najpierw wyliczyłam sobie, że mam miesiąc na zrobienie jednego reportażu, więc mnóstwo czasu. A to bzdura! Dopiero po pół roku zaczęłam trafiać na dobre tematy. Najpierw zwykli, którzy nie szukałam ludzi, którzy pamiętają 1945 r. I to był błąd. Szłam od człowieka do człowieka, rozmawiałam. Ponieważ bardzo chciałam napisać o Sopocie, spotkałam się np. z panem, który stąd pochodzi, a wojnę spędził w Lublinie. mają wpływu na Przyznali im tam do mieszkania zakład pogrzebowy i oni przez kilka pierw- szych dni, zanim zorganizowali łóżko, spali w trumnach. Świetna opowieść, ale nie udźwignie reportażu. W nim musi być jakaś historia. A jak dodat- kowo masz taki ograny temat, o którym przez ostatnich 70 lat powstało nic, ale wszystkie miliard tekstów i filmów, to bierzesz taki temat do ręki i go obracasz z róż- nych stron. I myślisz, z której strony on jest najmniej ograny. Wtedy widzisz, że najpierw musisz szukać pomysłów, a potem ludzi. A to strasznie trudne, bo jak np. taką szabrowniczkę znaleźć? burze mają wpływ No właśnie? Jak? na nich. W życiu w totolotka nie wygrałam, ale mam reporterskie szczęście. Siedziałam z dziewczynami z „Wysokich Obcasów” w kawiarni w budynku „Gazety Wyborczej” i użalałam się, że nie mogę znaleźć bohaterki. Przy stoliku obok siedziała dziewczyna, której nie znałam. Skończyłam zrzę- dzić, poszłam do Pawła Goźlińskiego dalej narzekać, a u niego była ta sama dziewczyna, która mi mignęła w kawiarni. Przedstawiłyśmy się sobie i ona mówi: „Wiesz, ja cię podsłuchiwałam”, a potem: „Bo ja mam babcię 16 17 o pisaniu
Description: