Foucault Mích el HISTORIA SZALEŃSTWA w âohioklasycyzmu b Foucault HISTORIA SZALEŃSTWA MicÀfasycyzrnu ïo Foucault Michel HISTORIA SZA LENSTWA w dobieJdasycyzmu Przełożyła Hełena Kęszycka Wstępem opatrzył Marcin Czerwiński Państwowy Instytut Wydawniczy Warszawa 1987 Ty tui oryginału: Histoire de la folie à l’âge classique Konsultacja naukowa: Andrzej Jakubik Teksty łacińskie tłumaczył Grzegorz Blachowicz Okładkę, obwolutę i strony tytułowe projektował 36-230845 © Editions Gallimard 1972 © Copyright tor thè Polisti edition by Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1987 Printed in Poland Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1987 r. Wydanie pierwsze. Nakład 20 000+315 egz. Ark. wyd. 37,1. Ark. druk. 35 Papier offset, kl. III 71 g, 61x86 cm Oddano do składania w styczniu 1985 r. Podpisano do druku w sierpniu 1986 r. Skład wykonała Drukarnia im. Rewolucji Październikowej w Warszawie Druk wykonała Łódzka Drukarnia Dziełowa Nr zam. 943/1100/86. N-66. Cena zł 900,— ISBN 83-06-01315-8 Michel Foucault bada dzieje wzorów kultury oraz społecznych poglądów (w tym także nauki). Jest on autorem studiów o koncepcjach budowanych w różnych czasach na temat szaleństwa, więziennictwa, pici , o zasadach traktowania tych spraw. Jest także autorem studiów o strukturze wiedzy przednaukowej oraz tej wiedzy, którą nazywamy nauką. Historia szaleństwa przedstawia różne sposoby widzenia obłędu: jako stanu cechującego się wyższymi zdolnościami psychicznymi (stany nawiedzenia), jako kondycji godnej pogardy, godnej nawet kary na równi z grzechem, i wreszcie jako choroby. Te sposoby wyznaczają epoki w pojmowaniu szaleństwa, właściwie nie epoki-odrębne światy mentalne. Mając na uwadze tę właśnie książkę (czy też np. studium o pici) mógłby ktoś określić Foucaulta jako jeszcze jednego historyka kultury czy obyczaju, tak jak z racji innych prac zdaje się zasługiwać na miano historyka wiedzy. W rzeczywistości Foucault jest kim innym, a przynajmniej nie jest tradycyjnym historykiem. Dla tradycyjnego historyka przedmiot badań - np. obyczaj erotyczny określonego czasu - to pewna ,,osobliwość”, którą stara się on obejrzeć analitycznie. Podstawą są dla niego język, pojęcia, zachowania tamtej doby zinterpretowane przy odniesieniu do języka, pojęć i zachowań współczesnych jemu samemu, tzn. badaczowi. Dla historyka tradycyjnego punktem oparcia jest dokument. Dokumentem może być cokolwiek, byleby ten ślad przeszłości mówił coś o swoim czasie. Jakikolwiek wysiłek byłby jednak uczyniony dla zrozumienia tego, co odmienne od współczesności badacza, w efekcie uzyskamy koniec końców spojrzenie - choćby nawet przenikliwe i uczulone krytycz nie - ze stanowiska własnego na obiekt badany. Dokument jest czytany na sposób czytającego. Historia jest wciąż na nowo pisana przez kolejne generacje history ków’. Krytyka tradycyjnej historii wiedzy, jaką podejmuje Foucault, uderza przede wszystkim w takie właśnie pojmowanie dokumentu, w istotę tego, czym dokument byl. Jak on sam mówi, po prostu w dokument Krytyka ta nie ma nic wspólnego z kwestią 5 wiarygodności dokumentu czy też np. ze sprawą granic uogólnień, jakich można na jego podstawie dokonywać. Innymi słowy to, co Foucault przeprowadza wobec dokumentu, nie jest krytyką metodologiczną. Zasadniczym punktem jest u niego stwierdzenie, że s'lady przeszłości (wzory, dzieła, pojęcia zwerbalizowane) nie są przesłaniami do naszych czasów, do świadomości dzisiejszych badaczy. Błędem historyka tradycyjnego jest mniemanie, że dokument daje się czytać, jakby był wypowiedzią sformułowaną w systemie artykułowania znaczeń, który jest systemem badacza, systemem właściwym dla jego doby. Dokument, powiada Foucault, pozostaje zawsze zabytkiem. Ma on tu zapewne na myśli tę odległość, a nawet opozycję, jaka występuje między „monumen tem historycznym” a własną naszą współczesnością. Tę odległość i opozycję historyk tradycyjny spodziewa się znieść „czytając” dokument. W tej sytuacji (sytuacji, którą sam tak widzi) Foucault postuluje sposób postępo wania, który nazwać by można analizą systemu epistemologicznego właściwego badanej formie kultury. Foucault stara się dostać w te miejsca, gdzie rozstrzyga się kształt badanej sfery, to znaczy do jej wiązań wewnętrznych i własnych jej sposobów określania rzeczy. Chce ją rozpoznać w świetle jej własnych reguł artykulacji rzeczywistości. Z zachowań, z opinii, z instytucji, z symboli abstrahuje to, co nazywa dyskursem właściwym badanej przezeń sferze kultury. Słowo dyskurs ma tu szczególny sens. Nie chodzi bowiem o wypowiedź wyłącznie językową, lecz o to, co da się wyczytać jako sui generis wizja z manifestacji bardzo różnych, z tak różnych sposobów wyrażania jak działanie z jednej strony, a mowa z drugiej. Dyskurs jest to całość nacechowana wewnętrzną ciągłością i związkiem sensu. Przekazują go zabytki bardzo różnego rodzaju. Wprowadzone tu przeze mnie słowo „wizja” odpowiada może lepiej niż inne podobne znaczeniem myśli Foucaulta, gdyż nie kojarzy się w sposób konieczny z treściami wyeksplicytowanymi, „ujaśnionymi”, Foucault bowiem bada między innymi i takie reguły odnoszenia się do rzeczywistości, jej artykułowania, których sens nie jest jasny dla praktykujących ludzi. Wprowadziłem słowo „wizja” wobec niemożności oddania w inny sposób owej quasi-ideacyjnej funkcji, która nie musi się jednak posługiwać ideami i w znacznej części się nimi nie posługuje. Dodajmy zresztą, że jeśli nawet to robi, to - o czym za chwilę - Foucault udział idei jasnych skłonny jest lekceważyć. Słowo „wizja” należy z innego względu opatrzyć zastrzeżeniem. Prezen towana tutaj książka odtwarza historyczne dyskursy o szaleństwie, które ustanawiają wizje sprawy, jak skłonny byłbym powiedzieć nie umiejąc w inny sposób przybliżyć tego czytelnikom. Jednakże wizja w rozumieniu potocznym spełnia względem rzeczywistości rolę słabszą niż owa kategoria u Foucaulta, którą określiłem tym słowem. Uciekałem się poprzednio do pojęcia artykułowania rzeczywistości. Dokonuje się ono poprzez formułowanie odnoszących się do niej znaczeń. Foucault akcentuje to, że podobnie jak proste nazywanie, także budowanie „dyskursu” o rzeczywistości nie tyle tworzy swoiste jej odbicie, ile stanowi jej projektowanie, jej wspólkonstruowanie. 6