ebook img

Dzienniki, T. 32: 1926 IV - 1928 XII PDF

617 Pages·1926·11.234 MB·Polish
Save to my drive
Quick download
Download
Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.

Preview Dzienniki, T. 32: 1926 IV - 1928 XII

Sczytanie: Natalia Klobukowska Weryfikacja: Jan Sienkiewicz Dziennik Rok 1926 (kwiecien-grudzien) Rok 1927 i Rok 1928 (do 24 grudnia wlącznie) Michal Römer Sędzia Najwyžszego Trybunalu Litwy Profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Litewskiego Kowno, 20.IV.1926 Tom XXXII 20 kwietnia, rok 1926, wtorek Widzialem się i rozmawialem z Janulaitisem. Nie omylil mię domysl wczorajszy. Istotnie powstala mysl ofiarowania prorektoratu Uniwersytetu Litewskiego mnie. Zdaje się, že inicjatorem tego pomyslu byl Janulaitis. Leonas rozmawial z nim o jego, Janulaitisa, kandydaturze, a gdy on się kategorycznie odmowil i gdy powstala kwestia, kto by się mogl nadawac, zwrocono uwagę na mnie. Zdaje się, že w wydziale o tym jeszcze mowy nie bylo i že czlonkowie wydzialu nic jeszcze o pomysle wystawienia mojej kandydatury nie slyszeli. Rzecz jest dopiero w stadium dojrzewania, dopiero omawiana przez czynniki kierownicze i wplywowe wydzialu. Ježeli jednak one doszly w tym względzie do porozumienia i ježeli ja kandydaturę przyjmę, to nie wątpię, že wsrod czlonkow wydzialu opozycji nie będzie. Na ostatnim posiedzeniu Rady Wydzialu w niedzielę nie bylem obecny. Jak się dowiedzialem od Janulaitisa, wybrana zostala na tym posiedzeniu jakas komisja dla spraw promocji czlonkow wydzialu; do komisji tej weszli Leonas, Janulaitis i ktos trzeci. Czy komisja ta ma za zadanie tylko zaprojektowac promocję pewnych docentow i profesorow na stopien wyžszy, czy takže ustalic wnioski co do kandydatur na prorektorat - tego dobrze nie wiem, ale zdaje się, že to ostatnie nie naležy do jej zadan formalnych. Nie wiem tež, czy sama Rada Wydzialu, czy tež komisja wskazala osoby do promocji. W každym razie, jak się dowiedzialem od Janulaitisa, upatrzeni są do promocji dwaj czlonkowie wydzialu: jednym z nich jestem ja, drugim - docent stary Pokrowski, czlowiek wielkiej kultury, doswiadczenia i wiedzy prawniczo-ekonomiczno-politycznej, wykladający u nas (po rosyjsku) prawo finansowe, byly minister finansow i spraw zagranicznych w rządzie carskim w Rosji. Napisal on swiežo traktat o prawie finansowym jako podręcznik dla studentow Uniwersytetu Litewskiego, drukujący się obecnie w tlumaczeniu litewskim w wydawnictwie „Prac Wydzialu Prawniczego”. Bardzo slusznie się staremu Pokrowskiemu tytul profesora naležy. Co do mnie - punktem wyjscia do promocji jest moja ksiąžka „Reprezentacija ir mandatas”, ktora jeszcze się z drukarni nie ukazala. Promocja ta da mi stopien i tytul profesora zwyczajnego (czyli „ordynarnego”, co po polsku brzmi bardzo niepięknie). Co do prorektoratu, to on na rok przyszly wypada naszemu wydzialowi. Musimy juž go przyjąc, bo wszystkie inne wydzialy pierwszą kolejkę juž przeszly i my jedyni prorektoratu nie mielismy. Podlug zwyczaju, ktory się juž na naszym uniwersytecie ustalil, prorektorat jest wstępem do rektoratu, albowiem rektorem wybiera się na rok następny zawsze prorektor ustępujący. Na rok akademicki 1926-1927 rektorem zostanie wybrany obecny prorektor Michal Biržiška, a ten z Wydzialu Prawniczego, ktory będzie wybrany prorektorem, awansuje na rektora w roku akademickim 1927-1928. Przyznaję, že mialbym szczerą i gorącą ochotę dopiąc tego zaszczytu i byc rektorem, a chęc ta, oparta na ambicji osobistej, ma jednak u mnie takže tlo glębsze publiczne: zdaje mi się, že dzwignięcie na stanowisko rektora Uniwersytetu Litewskiego Polaka litewskiego jest aktem symbolicznym i precedensem dužej wagi krajowej z punktu widzenia Wielkiej Litwy, ogamiającej Wilenszczyznę. Jest to znakiem widomym, že Polak litewski, oczywiscie o ile nie zboczyl z drog Ojczyzny i panstwowosci krajowej, nie stając się agentem zaboru cudzoziemskiego, jest takim samym synem Litwy, jak Litwin. Ten symbol, zrealizowany w moim rektoracie na Uniwersytecie Litewskim bylby uwienczeniem logicznym mojej idei, uwienczeniem pięknym i dającym mi ogromną satysfakcję. Cala kwestia polega na tym, czy stanowisko prorektora i rektora da się polączyc z Trybunalem. Trzeba to zbadac. Može się da. Pragnąlbym bardzo. Kandydatem zasadniczym i nie podlegającym dyskusji na stanowisko prorektora i rektora bylby u nas Leonas. Ale Leonas nie chce. Woli się trzymac stanowiska dziekana i marzy o godnosci wyžszej - o ewentualnej prezydenturze Rzeczypospolitej. Drugim kandydatem, ktory by niewątpliwie szedl w naszym wydziale przede mną, jest Janulaitis. Ale Janulaitis odmawia, glownie ze względow osobistych, a bodajže jest w jego odmowie trochę obražonej ambicji z powodu fiaska takiejže jego kandydatury w roku ubieglym. 21 kwietnia, rok 1926, sroda Rozmawialem z prezesem Kriščiukaitisem o ewentualnej kandydaturze mojej na prorektora, proponowanej mi przez Janulaitisa i Leonasa. Zapytywalem o jego zdanie co do možnosci pogodzenia tego stanowiska z posadą sędziowską w Trybunale. Prezes, a z pewnoscią i Trybunal nie będą oponowac temu i nie będą tego uwažac za szkodzące mojej pracy w Trybunale. Skądinąd i uniwersytet, ježeli zechce mię wybrac, wiedząc o moim stanowisku trybunalskim, przez to samo zaznaczy, že sędziostwa mojego nie uwaža za przeszkodę. Polączenie tych dwoch stanowiska interpretowac ewentualnie možna w ten sposob, že istotną jest sama profesura, ktora juž jest uznana za dostępną dla sędziego, a skoro tam na uniwersytecie profesura mi zleci takie czy inne funkcje - prorektora, rektora - to juž postaci rzeczy nie zmienia: chodzi o Trybunal i uniwersytet, a nie o konkretne funkcje w jednym i drugim. Že rektorat jest platny, to nic do rzeczy nie ma, bo i profesura jest platna. Jednak bylismy z prezesem zdania, že trzeba byloby zasięgnąc opinii ministra sprawiedliwosci, czy on nic przeciwko temu miec nie będzie. Ale na razie prezes nie będzie jeszcze zapytywal ministra, bo z jednej strony minister može się jeszcze po wyborach do Sejmu zmienic, z drugiej - moja kandydatura nie jest jeszcze ustalona. Prezes boi się tylko, abym dla rektoratu nie porzucil Trybunalu. Ale ja tu marzę o mojej kandydaturze, o godnosci rektora, a tymczasem nic jeszcze nie ma pewnego co do samej kandydatury. Przede wszystkim, Rada Wydzialu može zamiast mnie wystawic kogos innego; skądinąd nie wiem, jak by moją kandydaturę przyjęla sama profesura, masa profesorska. Byc može, že imię Polaka mi zaszkodzi, že Rada Uniwersytecka mię wcale nie wybierze. Wszystko jest jeszcze možliwe, ježeli zresztą w ogole moja kandydatura, wymyslona na poczekaniu glownie przez Janulaitisa i može poparta przez Leonasa, do dnia wyborow uniwersyteckich w czerwcu się ostoi, czego nie možna byc pewnym zawczasu. Czekalem dzis rano na powrot Jadzki z Bohdaniszek. Ale nie przyjechala. Bardzo do niej stęsknilem. Pusto mi, samotnie i nudno w domu bez niej. Chcialoby się unikac domu dla tej pustki. Nie dziwię się, že nie wrocila, bo nie bardzo mogla wczoraj zdąžyc byc w Krewnach i na wieczor wyjechac na kolej. Napisalem dwa artykuliki dla „Przeglądu Wilenskiego”, ktore wyslę zaraz przez Rygę Ludwikowi Abramowiczowi: jeden - o dwoch Litwach - szlachecko-ziemianskiej, osiadlej dzis obozem w Wilenszczyznie, i drugiej - chlopsko-narodowej, skupionej w Litwie niepodleglej, i o idei federacyjnego Związku Baltyckiego, drugi artykul - o kampanii wyborczej i ukladzie stronnictw w walce wyborczej obecnej do Sejmu. „Przegląd Wilenski” mialem juž bardzo na sumieniu. Wstydzilem się odezwac do Ludwika Abramowicza, nie zalączając mu artykulu, a na napisanie artykulu nie mialem czasu. Od roku milczalem i nawet listu do Abramowicza nie napisalem. Nie zareagowalem w roku ubieglym nawet na smierc Tadeusza Wroblewskiego ani na przyslaną mi przez Ludwika Abramowicza jego piękną ksiąžkę o dziejach drukarstwa wilenskiego. Wstydzilem się don odezwac. Teraz spadl mi w tym względzie kamien z serca. 22 kwietnia, rok 1926, czwartek Jadzia wrocila z Bohdaniszek. Rzecz ze swiadectwem gminy dla niej o jej kwalifikacjach na otrzymanie ziemi z tytulu reformy agrarnej, co jest wymagane jako warunek dla otrzymania z Zarządu Reformy Agrarnej pozwolenia na sprzedaž takiemu osobnikowi ziemi z nadwyzki ponad normę nietykalną, poszla dosc gladko. Robiono wprawdzie w gminie krewienskiej pewne zastrzeženia, podnoszono wątpliwosc co do tego, czy Jadzia w istocie jest „robotnicą dworską” w Bohdaniszkach, bo tak ma byc ona w tym swiadectwie charakteryzowana, glownie zas kwestionowano ten jej charakter ze względu na to, ze ma paszport wybrany w Kownie i tamže kilkakrotnie meldowany, natomiast nie meldowany wcale w Krewnach, ale ostatecznie nie odmowiono. Zažądano tylko, aby pewne okolicznosci, dotyczące jej osobistej služby w Bohdaniszkach i jej rodziny, byly stwierdzone wpierw przez gminę rakiską, do ktorej naležy jej ojciec. To poswiadczenie uzupelniające z gminy rakiskiej wybierze jej ojciec, po czym ostatecznie się wygotuje swiadectwo gminy krewienskiej dla niej. Swiadectwa zas dla innych nabywcow mojej nadwyžki - dla starej Nemeikšisowej, matki Michala, dla Michala Blažewicza i Kazimierza Malčiusa - są juž gotowe i dostarczone mi. Zaszedlem dzis do Hektora Komorowskiego, ktory na czas wyborow objąl posadę urzędnika Centralnego Polskiego Komitetu Wyborczego, gdzie pracuje od rana do nocy. Na czele calej akcji wyborczej polskiej stoi grupa dzialaczy, do ktorej naležą Eugeniusz Römer, Budzynski, Boleslaw Lutyk, Kazimierz Okulicz, Kazimierz Janczewski. Ciekawy i charakterystyczny szczegol - są to sami ziemianie. Kierownikiem calej akcji organizacyjnej i technicznej jest Eugeniusz Römer. 23 kwietnia, rok 1926, piątek Przyjechala dzis rano Helcia Mieczkowska, ktora ma zabawiac tu tydzien, a može i dlužej dla kuracji zębow. Helcia zamieszkala u mnie. Jadzia ustąpila jej swoj pokoj, zresztą Jadzia spędza czas z Helcią, towarzyszy jej na miescie, przesiaduje z nią w domu. Helcia jest bardzo cicha, grzeczna i delikatna. W ogole od czasu choroby jej charakter, a nawet usposobienie zmienily się bardzo na awantaž. Dawniej byla kaprysna, nierowna, ogromnie lubila sledzic i skaržyc, byla zla dla služby, malo miala serca. Teraz wszystkie te wady od lat paru znikly i w bardzo wysokim stopniu rozwinęlo się wlasnie to wszystko, czego jej poprzednio braklo. W tych dniach ma przyjechac takže Elwira. Na wykladzie dzisiejszym na drugim semestrze zakonczylem wažny rozdzial o parlamentaryzmie i o jego dwoch kierunkach rozwoju - mianowicie ewolucji parlamentaryzmu kontynentalnego w kierunku ostatecznego ujalowienia instytucji prezydenta, uzaležnienia gabinetu ministrow i ustalenia dyktatury parlamentu i skądinąd ewolucji parlamentaryzmu angielskiego w kierunku takiego ustroju, ktory nazwalem plebiscytarnymi rządami gabinetu. Temat to ciekawy, ktory wystudiowalem niezle i ktory przeto umiem wykladac tresciwie, scisle i charakterystycznie. Skądinąd jest to temat zywy, bardzo interesujący dla studentow, totež sluchają chciwie i notują pilnie. Na colloquium po wykladzie omawialismy doktrynę Montesquieu i Rousseau o podziale wladz i następnie istotę przedstawicielstwa w dwoch tegož ksztaltach - reprezentacji i mandatu - oraz pojęcie rządow bezposrednich. Do colloquium zacząlem juž wzywac I kategorię moich sluchaczy - to znaczy kategorię najlepszych uczniow - najzdolniejszych i najpilniejszych. Z takimi studentami milo jest miec do czynienia na colloquiach, bo odpowiedzi są scisle, orientowanie się szybkie i inteligentne. Dzis byl prawdziwy kwiat moich uczniow na colloquium. Wszystkie odpowiedzi procz jednej byly doskonale. Wyrazilem zadowolenie i uznanie studentom, ktorzy są zawsze na to bardzo wrazliwi. 24 kwietnia, rok 1926, sobota Albin Rimka mię zapewnia, ze moja ksiązka juz się rzeczywiscie drukuje. Jest więc nadzieja, ze się juz rychlo ukaze. Nie wiem, czy to interwencja Puryckiego na moją prosbę, czy tez wlasna inicjatywa Drukarni Panstwowej spowodowala rozpoczęcie druku, nie czekając na zakonczenie akcji wyborczej. 25 kwietnia, rok 1926, niedziela Zafundowalem dzis operę Helci Mieczkowskiej i Jadzi. Grano „Carmen”. Bylo to przedstawienie dzienne. Opery tej, ktorą znam dobrze z Paryža i Petersburga, w Kownie nie widzialem, mimo ze ją tu grają od lat kilku. W roli „Carmeny” rywalizują tu Grigaitisowa i Rakowska. Kazda z nich zdolala wytworzyc swoj typ „Carmeny” i kazda ma swoich rzecznikow wsrod publicznosci (portrety obydwoch artystek w tej roli byly produkowane na wystawie wiosennej „Lietuvių Dailės Draugijos”). Dzis grala „Carmen” Grigaitisowa, moim zdaniem - wspaniala. W roli Don Josego byl Aleksander Kutkowski. Helcia, ktora pierwszy raz w zyciu byla na operze, byla zachwycona. I dla mnie jest to rozrywka i wypoczynek duzy. W przebiegu kampanii wyborczej zaszedl swiezo fakt dose wybitny, ktory dla opozycji jest ciosem bolesnym. Oto Gowna Komisja Wyborcza wykreslila w Okręgu Mariampolskim dwie listy narodowcow; listy te mialy pewne braki formalne - zglaszający je zaniedbali przez nieuwagę wskazanie zawodu niektorych kandydatow. Większosc klerykalna Glownej Komisji Wyborczej skorzystala z tego i uchwalila wykreslic te dwie listy, ktore przez komisję okręgową byly juz zakwalifikowane. Mariampolski zas okręg jest wlasnie tym, w ktorym narodowcy mają wplywy i w ktorym mogliby zebrac sporą listę glosow. Strata dla opozycji jest wielka. Kwestia ma byc jeszcze przejrzana, ale prezes Komisji Glownej Leonas nie robi zadnej nadziei na to, by komisja skasowala wlasną decyzję. Na tym spoznionym wykresleniu narodowcow mocno ucierpią nie tylko wyznawcy kierunku narodowego, ale tez cala opozycja narodowa, zlozona z narodowcow, ludowcow i Ūkininkų partii, ktorzy się zblokowali przeciwko Chrzescijanskiej Demokracji. Juz tylko niespelna trzy tygodnie dzielą nas od wyborow. 26 kwietnia, rok 1926, poniedzialek Na wykladzie na drugim semestrze wyjasnialem ustroj rządow dyrektorialnych w Szwajcarii. Po zakonczeniu tego rozdzialu pozostanie mi jeszcze do zakonczenia kursu system jedno- i dwuizbowy, ustroj sowiecki, systemy wyborcze i prawa obywateli. Moze tego rozdzialu ostatniego - praw obywateli - nie zdązę juz w roku biezącym zreferowac. Wykladow pozostaje mi do konca roku akademickiego w najlepszym razie dziewięc, czyli godzin osiemnascie, jezeli nie wypadnie zadnego swięta na dnie wykladowe. W kazdym razie jestem w stanie stwierdzic, ze co roku posuwam się w moich wykladach coraz dalej, skracając i kondensując częsc pierwszą, stanowiącą spoleczną naukę o panstwie i jednoczesnie rozwijając i poglębiając częsc drugą, czyli instytucje wlasciwego prawa konstytucyjnego - dzieje i teorię wspolczesnych ustrojow panstwowych. Na przyszly rok može juž zdolam uzupelnic wyklad ciekawym problemem centralizacji i decentralizacji, samorządu i autonomii terytorialnych i spolecznych, panstwa związkowego i związku panstw. Colloquium dzisiejsze bylo rownie swietne, jak poprzednie. Do colloquium stają teraz moi uczniowie najlepsi, studenci, zaliczeni przeze mnie do grupy I kategorii. Klasyfikację tę ustalam na zasadzie wynikow colloquium I semestru. I obecnie stwierdzam, že kwalifikacja ta jest jednak w ogolnych rysach scisla; wyniki colloquium II semestru potwierdzają klasyfikację prawie že bez pudla. 27 kwietnia, rok 1926, wtorek Wtorek - moj dzien domowy, o ile nie mam egzaminow na uniwersytecie. Wtedy nie wychodzę z domu wcale. Przez trzy godziny bywam zajęty ze studentami, ktorzy przychodzą do mnie wtorkami dla wspolnego (ze mną) sprawdzenia dokonanych przez nich tlumaczen konstytucji, poza tym resztę dnia spędzam na pracy w domu. Dzis przychodzili studenci Witold Giedrowicz i Adolf Lapšys, ktorzy dokonali tlumaczenia konstytucji SHS (Jugoslawii). Względnie niezbyt dužo moglem dzis w domu pracy wykonac, bo przyjechala do Kowna i zamieszkala u mnie Elwira Mieczkowska. Bawi u mnie rowniež, jakem pisal, i jej corka Hela Mieczkowska. O mojej ewentualnej kandydaturze na prorektora - milczenie. Nikt ze mną o tym nie rozmawia i ja tež z nikim. Rzecz zresztą nazbyt aktualną na razie nie jest - nie tylko dlatego, že w chwili obecnej uwaga wszystkich jest skierowana na bliskie wybory do Sejmu, ale takže dlatego, že do wyborow uniwersyteckich jest jeszcze 1/ miesiąca czasu. Sprawa ewentualnych kandydatur može jeszcze kielkowac spokojnie w opinii profesorow. Byc može, že moja kandydatura natrafi jeszcze na niechęc lub uprzedzenie pewnych elementow i može wcale do skutku nie dojdzie. Nie jestem wcale pewny, czy nawet Leonas jest w istocie jej zwolennikiem, mimo že formalnie byl on z Janulaitisem inicjatorem kandydatury. Moi koledzy z wydzialu nic jeszcze, jak się zdaje, o tej ewentualnej kandydaturze mojej nie wiedzą. 28 kwietnia, rok 1926, sroda Mialem seminarium prawa konstytucyjnego na IV semestrze. Temat dzisiejszej pracy seminaryjnej byl następujący: „Krol w konstytucji Rumunskiej i SHS”. Referentem byl student Benedykt Greblowski, kontrreferentem - student Franciszek Pauliukonis. Nadspodziewanie studentow zebrala się dzis gromadka liczniejsza - ogolem bylo do 60 sluchaczy. O mojej ksiąžce ani slychu. 29 kwietnia, rok 1926, czwartek Elwira jest bardzo milym gosciem - jest cicha, bardzo delikatna, nie wymagająca wcale bawienia. Jej obecnosc jest mi bardzo przyjemna. Bardzo žaluję, že nie mogę jej zaprowadzic do opery, bo nic szczegolnego w tych dniach nie grają. 30 kwietnia, rok 1926, piątek Wyklady mi teraz idą dobrze - w ogole wykladac jest latwo i przyjemnie, gdy się mocno panuje nad przedmiotem i gdy ma się dobrze w glowie wiadomosci scisle i usystematyzowane. Skonczylem dzis o szwajcarskim ustroju rządow dyrektorialnych i rozpocząlem analizę problemu jednej czy dwu izb. A colloquia z najlepszymi uczniami - to prawdziwa przyjemnosc. Stają się one rodzajem akademii, na której mistrz dyskutuje zagadnienia w dialogach ze swymi uczniami. Na colloquia te schodzą się teraz licznie studenci IV semestru, gotujący się do egzaminów u mnie. Na pojutrze - niedzielę - zwolane jest posiedzenie Rady Wydzialu Prawniczego. Na porządku dziennym jest między innymi jeden punkt brzmiący „Niektóre kwestie organizacyjne”. Kto wie, czy w tym punkcie porządku dziennego nie będzie poruszona sprawa prorektoratu, która mię obchodzi. Moze się rozstrzygnie los ewentualnej kandydatury moj ej. 1 maja, rok 1926, sobota Elwira, choc tu juz swoje interesy zalatwila, pozostala o parę dni dluzej i zabawi az do jutra, bo musi w drodze powrotnej zajechac do Poniewieza dla pewnego interesu w sądzie okręgowym; z powodu zas swięta dzis i jutro dopiero w poniedzialek będzie mogia swój interes zalatwic. Wybralem się więc dzis z Elwirą, Helcią Mieczkowską i Jadzią na Fredę, aby zaprezentowac Elwirze mój placyk. Mila byla wycieczka - powietrze wiosenne, krzewy i drzewa zielenieją, swiergot ptactwa. Freda jest ladna na wiosnę i latem. Elwirze mój placyk bardzo się podobal. Ciekaw jestem, kiedyz juz tu zamieszkam. 2 maja, rok 1926, niedziela Nie omylilem się w moich wnioskach. Na dzisiejszym posiedzeniu Rady Wydzialu Prawniczego sprawa prorektoratu i mojej kandydatury na to stanowisko zostala poruszona i zalatwiona dodatnio. Formalnie kwestia ta na porządek dzienny nie byla wniesiona. Czekalem, czy ją Leonas podniesie, czy nie. Posiedzenie na ogól nie bylo liczne. Nieobecni byli Bielackin, Mačys, Jurgutis, Tumėnas, Szolkowski, Pokrowski, Aleksa. Omawiane byly rózne kwestie biezące. Gdy doszlo do spraw organizacyjnych, szczególowo nie wymienionych w porządku dziennym, sądzilem, že wyplynie i ta kwestia takze. Ale Leonas podnosil jedną po drugiej, zas ta jakos nie wyplywala. Nie wiedzialem, ze Leonas nie chce jej podnosic w mojej obecnosci. Gdym wyszedl na chwilę dla wypalenia papierosa, Leonas skorzystal z okazji i rzecz podniósl. Co bylo mówione - nie wiem. Z pewnoscią zakomunikowal o kategorycznej odmowie kandydowania Janulaitisa, co tez sam Janulaitis musial potwierdzic, a wtedy wniósl zapewne moją kandydaturę. Jak byl przyjęty ten wniosek i co kto na ten temat mówil - nie wiem. Nieobecnosc moja trwala krótko, nie dluzej nad 10 minut. Gdym wrócil, sprawa nie byla jeszcze, zdaje się, wyczerpana, bo Balogh dawal mi jakies znaki ręką, abym nie szedl, ale widocznie opozycji zadnej nie bylo, bo Leonas nie widzial potrzeby przedluzenia dyskusji i po prostu zakomunikowal mi, ze Rada Wydzialu zamierza wystawic moją kandydaturę na prorektora. Odrzeklem, ze propozycję tę uwazam za duzy zaszczyt i dziękuję; przyjmuję ją i jednego tylko się obawiam, czy się to da pogodzic ze stanowiskiem sędziego w Trybunale. Dodalem, ze mnie się zdaje, iz skoro sędzia moze byc profesorem na uniwersytecie, to zapewne przez to samo moze takze zajmowac stanowisko z wyborów na uniwersytecie na równi z innymi profesorami; ale byc moze, ze się mylę i ze dlatego tak interpretuję tę kwestię, bo sam tego chcę. Na tym się wlasciwie skonczylo, obszerniej się nad tym nie rozwodzono. Janulaitis zauwazyl, ze skoro wbrew literze ustawy sędziowie są dopuszczani do profesury, takimze prawem kaduka i dowolnej interpretacji godzi się lączyc z sędziostwem prorektorat i rektorat, ktos inny zwrócil uwagę na przepis statutu czy regulaminu uniwersytetu, gloszący, ze kazdy profesor obowiązany jest przyjmowac funkcje z wyborów, Kriščiukaitis zaznaczyl, ze kwestia ta powstanie dopiero za rok w związku z rektoratem, nie zas prorektoratem. Slowem - kandydatura moja zostala przyjęta jako urzędowa kandydatura wydzialu. Zresztą uchwaly o mojej kandydaturze nie protokolowano. Mam wraženie, že Mačys, ktory w roku biežącym byl sekretarzem uniwersytetu, będzie moją kandydaturą niemile dotknięty, bo zdaje się, že w sercu žywil nadzieję, iž - przynajmniej o ile nie będzie kandydowac Leonas lub Janulaitis - zaszczyt ten jemu by przypasc w udziale powinien. 3 maja, rok 1926, poniedzialek Jestem pod przykrym wraženiem colloquium dzisiejszego. Nie wiem i nie rozumiem dlaczego - szlo ono dzisiaj cięžko jak po grudzie, mimo že w colloquium brali udzial studenci I kategorii, to znaczy uczniowie najlepsi. Ale szczegolnie zmartwil mię zawod, jakiego doznalem od jednej z najlepszych, najpilniejszych i najsympatyczniejszych studentek tego semestru - p. Krystyny Orlowej-Rumiancewowej. Jest to osoba lat przeszlo 30, bardzo mila i przystojna jeszcze, choc juž starzejąca, Rosjanka o nazwisku arystokratycznym, osoba inteligentna i wyksztalcona; z zawodu jest siostrą milosierdzia, po litewsku się nauczyla dopiero po wojnie, ale mowi bardzo dobrze, zna się na stenografii, zapisuje wyklady doskonale, ma szacunek i uznanie kolegow na semestrze. Zaznaczalem zawsze w stosunku do niej szczegolne uznanie i względy, wyrožnialem ją sposrod innych, bylem jej pewny jak Zawiszy. Nie sądzilem, žeby bylo cos w moich zapytaniach colloquialnych, na co ona by nie zdolala odpowiedziec. Gdyby się jej nawet trafilo pytanie trudniejsze, na ktore nie zdolalaby dac odpowiedzi doskonalej, to przeciež postawilbym jej zawsze notę najlepszą, bo wiedzialem, že się stara, pracuje i orientuje dobrze; nie wątpilem, že w každej kwestii cos dzielnego do powiedzenia znajdzie. Na pierwsze pytanie - o mandacie imperatywnym i mandacie reprezentacyjnym - odpowiedziala dobrze. Ale na pytanie szczegolowe - o amerykanskiej instytucji „recall’ - odrzekla wprost, že nie wie. Zdumialem, ale ona mi swoje oswiadczenie kategorycznie ponowila. Wtedy, acz zdziwiony i niemile dotknięty, spytalem ją o szwajcarskiej instytucji rozwiązania parlamentu przez lud („Abberufungsrecht’). Znowu mi odpowiedziala krotko i kategorycznie, že nie wie. Což bylo na to do powiedzenia? Podziękowalem i pozwolilem odejsc, a w oszacowaniu jej colloquium zanotowalem minus. Bylem bardzo przykro dotknięty. Orlowa- Rumiancewowa pozostala na sali do konca colloquium, ale ksiąžeczki mi do podpisania nie dala. Potem mi inni studenci, jej przyjaciele i przyjaciolki, mowili, že się bardzo pilnie gotowala do colloquium, ale nie sądzila, že dzis będzie mowa o mandacie imperatywnym i nie przygotowala się w tym zakresie, a gdy się jej trafily pytania nieznane, znerwowala się i zacięla, nie będąc w stanie zdobyc się na jakies ględzenie i udawanie odpowiedzi. Koledzy zapewniają, že jest bardzo przygnębiona; mowią, že istotnie nikt na semestrze nie jest tak pilny i tyle nie umie, co ona. Ale dla samego przykladu nie mogę robic dla niej wyjątku. 4 maja, rok 1926, wtorek Wybory sejmowe, a raczej kampania wyborcza - w pelnym toku. Za kilka dni glosowanie. Gazet są pelne klamstwa, paszkwilow, blota, ktorym się konkurenci wzajemnie walają, karykatur, rewelacji itd. Namiętnosci się rozwydrzyly, brud się leje. Uczciwemu czlowiekowi smutno na to patrzec. Stoję z dala od calej tej hecy i cieszę się, že nie mam z nią do czynienia ani žadnej z nią stycznosci. Na ulicach wszędzie plakaty, odezwy, proklamacje, obietnice, hasla, lgarstwo, obmowa, zlosc, przymilanie się tlumom, lechtanie apetytow popularnych. Nieliczne są stronnictwa i grupy, ktore przemawiają tonem powažnym. Zdaje się, že będę glosowal na „Ūkininkų partiję”. Nie jest ona demagogiczną, ma poczucie miary, ujawnia pewną akademickosc w traktowaniu problemow polity cznych, dąžy do statecznosci w stosunkach spolecznych bez szukania nawrotu do tego, co jest przežyte, bez tchorzliwego zamykania oczu na dąženia postępowe, ale tež bez nieobliczalnego licytowania się w karkolomnych skokach na wszelkie nowinki i na zaspokojenie wszelkich apetytow doraznych. Stronnictwu narodowcow nie powodzi się. Zblokowali się oni z ludowcami i „Ūkininkų partiją”, zyskali možnosc zrealizowania swoich ogonkow glosow, ktore može w žadnym poszczegolnym okręgu osobno mandatu im nie dadzą, ale w zsumowaniu - dzięki mechanizmowi blokow - mogą im dac mandat, a može i dwa. Ale na skutek nieuwagi swego agenta na Okręg Mariampolski, w ktorym posiadają wplywy większe, listy ich tamže zostaly wykreslone jako wadliwie zgloszone, a swiežo przez takiž niedozor w Okręgu Telszewskim stracili i tamten okręg. Ich przedstawiciel bowiem na Okręg Telszewski zblokowal ich listę z chrzescijansko-demokratyczną „Ūkininkų Sąjungą”, przez to samo tracąc związek z ludowcami i zaprzepaszczając te glosy, ktore tam na ich listę padną. Gdy się Smetona o tym dowiedzial, zarządzil zerwanie bloku z „Ūkininkų Sąjungą” i zblokowanie się z ludowcami - juž bylo po terminie. Wobec tego probowano przynajmniej zerwac blok z „Ūkininkų Sąjungą”; ale Glowna Komisja Wyborcza, w ktorej większosc mają chrzescijanscy demokraci i ich sojusznicy (ks. Šaulys, Oleka, Piotrowski, Golcberg), uznala zerwanie bloku za niedopuszczalne, nakazując przymusowe wbrew woli malženstwo dwoch list. Prezes Glownej Komisji Leonas zglosil votum separatum, ale na nic się to nie zdalo. Sprawa ta ma byc rozpoznawana raz jeszcze, bo narodowcy powolują się na to, že ich przedstawiciel telszewski nie posiadal upowažnienia do blokowania się; wątpliwe jednak, aby Komisja Glowna te motywy uwzględnila. 5 maja, rok 1926, sroda Na dzisiejszym seminarium prawa konstytucyjnego na IV semestrze po raz pierwszy wystąpila z referatem studentka. Byla to Zydoweczka - panna Seina Luraitė (zapewne Lurje - znane nazwisko žydowskie bardzo rozgalęzionej na Litwie i Bialej Rusi rodziny). Tematem jej pracy byl „Krol w konstytucji Irlandii”. Temat ciekawy, poruszający problem konstrukcji „dominionow” angielskich i ich stosunku do metropolii, raczej ich sytuacji w lonie wielkiego tworu imperialistycznego Anglii. Samo tež stanowisko prawne krola jako pewnej instytucji i organu w ustroju panstwowym Irlandii stanowi problem ciekawy, bo krol czy korona uwydatnia się juž to jako jeden z elementow zwierzchniczego parlamentu angielskiego, juž to jako konstytucyjny organ funkcjonalny panstwa irlandzkiego, opartego w swojej autonomii na konsekwentnym demokratycznym zwierzchnictwie ludu. Referat panny Luraitė byl slaby, kompilacyjny - mozaika wyciągow z tekstu, bez wnioskow i analizy glębszej, nie umiejący zgola sięgnąc w powyžsze problemy, wyplywające z tematu. Za to bardzo ladny, tresciwy i pelny erudycji byl kontrreferat studenta Zalmana Girszowicza, uzupelniający pracę p. Luraitė. Byl dzis u mnie w Trybunale Janulaitis. Mowil o mojej kandydaturze prorektorskiej. Powiada, že rozmawial o niej z niektorymi profesorami Wydzialu Humanistycznego i že spodziewa się, iž będą na mnie glosowac. Wszakže možliwe są wszelkie ewentualnosci. Mogą byc kola niechętne mojej kandydaturze wsrod profesury. Aby przeszkodzic možliwosci narzucenia prorektora sposrod profesorow naszego wydzialu wbrew uchwale naszego wydzialu glosami profesorow innych wydzialow - Janulaitis zamierza zaproponowac na Radzie naszej, aby bylo uchwalone, že žaden z profesorow wydzialu nie može przyjąc wyboru na wlasną rękę wbrew kandydaturze wydzialowej, ktora jest w tym wypadku moja. 6 maja, rok 1926, czwartek Jonynas mię zawiadomil, že pozwolenie na wjazd do Litwy zostalo Ewie Meyerowej udzielone. Ucieszylem się z tego bardzo - ze względu na Marynię, bo co do samego przyjazdu Ewy do Bohdaniszek, to niekoniecznie z tego się cieszę. Ewa będzie miala Marynię pod swoim wplywem, usunie od Maryni Stefanostwo Römerow i kto wie jeszcze, do jakich pomyslow względem Bohdaniszek ją skloni. Z tego względu wplywu Ewy na Marynię się boję. Ale przyjazd Ewy uspokoi Marynię i uchroni ją od ciąglego pchania pieniędzy w tę beczkę bez dna, jaką stali się dla niej Meyerowie. Zatelegrafowalem zaraz do Maryni, že pozwolenie jest dane. Bardzo się biedaczka ucieszy. 7 maja, rok 1926, piątek Wigilia wyborow do Sejmu. Kampania rozegrana, agitacja przedwyborcza skonczona. Jutro i w niedzielę będzie się odbywalo glosowanie. Opozycja jest dobrej mysli, spodziewa się poražki Chrzescijanskiej Demokracji. Są szanse, že kilka mandatow - na zasadzie bloku z ludowcami - zdolają pozyskac narodowcy i „Ūkininkų partija”, to znaczy dwie formacje powažne, wolne od demagogii, reprezentujące dąženia stateczne. Co myslą o wynikach wyborow chrzescijanscy demokraci - nie wiem, bo zwolennikow tego obozu nie spotykam: naležą do niego prawie wylącznie księža, karierowicze i dewotki - trzy kategorie ludnosci, z ktorymi kontaktu w spoleczenstwie litewskim nie mam. Nie przypisuję jednak nadzwyczajnej wagi ewentualnemu zwycięstwu opozycji, bo zdaje się, j eželi blok chrzescijansko-demokratyczny nie będzie mial większosci bezwzględnej, to jednak bez jego udzialu žadna większosc się utworzyc nie zdola. Zapewne więc rzecz się skonczy na kompromisie, w ktorym bądz co bądz Chrzescijanska Demokracja będzie miala stanowisko najmocniejsze; prawdopodobnie więc niewiele się zmieni, a z wielkiej chmury będzie maly deszcz. Možna przewidywac, že w najbližszym czasie, jak tylko glosowanie będzie ukonczone, dzisiejsi wrogowie nieprzejednani, ktorzy wobec wyborcow przescigali się w najbrudniejszych oszczerstwach wzajemnych, zmienią glęboko front i podadzą sobie ręce, dzieląc się rządem nad tymi, ktorzy byli na wyborach arbitrami ich walki. 8 maja, rok 1926, sobota Dzis pierwszy dzien wyborow. Žadnego wszakže charakterystycznego nastroju nie ma. Pogoda nie dopisala. Deszcz pada i zimno. Na ulicach ruchu i ožywienia nie ma. Przeciwnie - ruch jest mniejszy, niž zwyczajnie. Nikt bez szczegolnej potrzeby nie kwapi się na taką niepogodę wyjsc z domu. Nie glosowalem dzisiaj; zrobię to jutro. Od godz. 8 rano mialem posiedzenie sądowe w Trybunale, a po obiedzie nie wychodzilem wcale z domu. Dzis po obiedzie Hela Mieczkowska po dwutygodniowym pobycie w Kownie odjechala do Bohdaniszek. 9 maja, rok 1926, niedziela Drugi dzien wyborow do Sejmu. Zresztą uchwalą Glownej Komisji Wyborczej przedlužono wybory na trzeci dzien - na jutro. Niepogoda dzis taka sama, jak wczoraj. Mokro i zimno. Chlod przenikliwy. Wiosna bardzo opozniona. Dzien mialem, jak zwykle, bardzo zajęty. Musialem pracowac w Trybunale nad wyrokami, ktorych zaleglosc jest ogromna i przeczytac sprawy do referowania na dzien jutrzejszy, co mi dužo czasu zajęlo. Trzeba tež bylo popracowac dla przygotowania się do seminarium na srodę, wreszcie od godz. 1 do 3 mialem wyznaczone studentowi IV semestru Aleksandrowi Marcinkiewiczowi sprawdzenie dokonanego przezen tlumaczenia na litewski konstytucji Stanow Zjednoczonych. Student Aleksander Marcinkiewicz, zięc Putwinskiego, jeden z založycieli i ideologow ruchu strzeleckiego („Šaulių Sąjunga”, czyli znienawidzeni przez Polakow na Litwie „szaulisy”), wspolpracownik swego tescia na tym polu, choc jest rodem z powiatu trockiego spod Žosl, gdzie ludnosc jest juž językowo mieszana i choc sam, zdaje się, jest wychowany na mowie polskiej, jednak bardzo ladnie przetlumaczyl konstytucję na litewski; będzie to, zdaje się, jedno z lepszych tlumaczen w liczbie tych 17 konstytucji, ktoresmy w tym roku ze studentami IV semestru przetlumaczyli. Zostaje mi do sprawdzenia jeszcze pięc tlumaczen - konstytucji Stanow Zjednoczonych, Finlandii, Rumunii, Niemiec, Szwajcarii i Prus (więc 6, a nie 5), totež muszę się spieszyc i przeto teraz sprawdzaniu tlumaczen poswięcam oprocz wtorku niedzielę. Po obiedzie poszedlem glosowac. Wybralem się z Jadzią, ktora ukonczyla w tym roku 21 lat i przez to posiadla prawo glosu. Jadzia nic zgola nie kapuje w sprawie wyborow, jest politycznie analfabetką kompletną; nie wie, co to Sejm, nie ma pojęcia o stronnictwach, o žadnych programach. Poradzilem jej, aby glosowala na listę narodowcow z nazwiskiem Smetony na czele, ja sam zas podalem glos za listę „Ūkininkų Partii” na ktorej czele figuruje nazwisko Aleksy. Glosowanie obwodu wyborczego Zielonej Gory, do ktorego naležę, odbywa się w domu „Saulė” przy szosie wilkomierskiej. Lokal obszerny, glosujących mnostwo, lad w lokalu glosowania nie nazbyt wielki. Niebawem procedura byla ukonczona. Glos moj i glos Jadzi wplynęly do urny. 10 maja, rok 1926, poniedzialek Nic szczegolnego. Rano do obiadu - posiedzenie sądowe w Trybunale, po obiedzie - wyklad i colloquium na II semestrze na uniwersytecie. Zakonczylem rozdzial o systemie dwuizbowym i o instytucji przedstawicielstwa narodowego we wladzy panstwowej (zwlaszcza nowa instytucja konstytucyjna Rad albo Izb Gospodarczych). Rozpocząlem wstęp do rozdzialu o ustroju sowieckim. Z Uniwersytetu otrzymalem order na wyplatę mi awansu honorarium za ksiąžkę „Reprezentacija ir mandatas” w kwocie 3000 litow. Cale honorarium - za potrąceniem wynagrodzenia Albinowi Rimce za poprawienie blędow językowych w rękopisie (potrąca się na to 15 proc.) - wyniesie kolo 5000 litow. Dobrze, že mi choc awans wyplacono, bo wlasnie mam na 15 maja zaplacic 2000 litow za mieszkanie za rok z gory. Wszakže ksiąžki jeszcze nie ma. W Drukarni Panstwowej, do ktorej się przed kilku dniami zwracalem, przyrzekano mi, že ksiąžka będzie gotowa między 15 a 20 maja. Na jej prędszym ukazaniu się zaležy mi nie tylko ze względu na studentow, ktorym ją od dawna obiecywalem i ktorzy czekają jej dla egzaminow, ale takže ze względu na promocję na profesora zwyczajnego i na wybory prorektora. Tak dla promocji, jak dla kandydatury mojej na wyborach - ukazanie się tej ksiąžki ma dužą wagę jako owoc widomy mojej pracy naukowej na uniwersytecie. 11 maja, rok 1926, wtorek Wielkie zainteresowanie wynikami wyborow. Do samego rana naplywają z rožnych drobnych obwodow wyborczych wiesci o dokonanych obliczeniach glosow. Są to jeszcze cyfry fragmentaryczne, male ulamki, wyrwane przygodnie z rožnych miejsc, ale i one mają wymowę, bo są mniej więcej przeciętne. Ze stosunkow drobnych liczb wnosic možna w przybliženiu o stosunkach liczb wielkich masowych. Uderza we

See more

The list of books you might like

Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.