ebook img

By czas nie zaćmił i niepamięć. Wybór kronik średniowiecznych: Gall, Mistrz Wincenty zw. Kadłubkiem, Kronika Wielkopolska, Kronika Oliwska, Kronika Krakowska, Janko z Czarnkowa, Kronika Książąt Polskich, Długosz, Kallimach PDF

341 Pages·1975·61.641 MB·Polish
Save to my drive
Quick download
Download
Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.

Preview By czas nie zaćmił i niepamięć. Wybór kronik średniowiecznych: Gall, Mistrz Wincenty zw. Kadłubkiem, Kronika Wielkopolska, Kronika Oliwska, Kronika Krakowska, Janko z Czarnkowa, Kronika Książąt Polskich, Długosz, Kallimach

BY CZAS NIE ZAĆMIŁ I NIEPAMIĘĆ WYBÓR KRONIK ŚREDNIOWIECZNYCH Państwowy Instytut Wydawniczy BY CZAS NIE ZAĆMIŁ I NIEPAMIĘĆ WYBÓR KRONIK ŚREDNIOWIECZNYCH GALL, MISTRZ WINCENTY zw. KADŁUBKIEM, KRONIKA WIELKOPOLSKA, KRONIKA OLIWSKA, KRONIKA KRAKOWSKA, JANKO Z CZARNKOWA, KRONIKA KSIĄŻĄT POLSKICH, DŁUGOSZ, KALLIMACH Opracowała: ANTONINA JELICZ PAŃSTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZY Warszawa 1975 SPIS TREŚCI W stęp ................................................................................................................................................... 5 Anonima tzw. Galla Kronika Polska.......................................................................................... 31 tłum. Roman Gródecki Zaczyna się skrót......................................................................................................................... 33 Zaczyna się Kronika i dzieje książąt i władców polskich.................................................... 34 Zaczyna się Księga druga (dziejów) Trzeciego Bolesława.................................................... 49 Zaczyna się Księga trzecia dziejów Trzeciego Bolesława.................................................... 59 Mistrza Wincentego Kadłubka Kronika P olska....................................................................... 69 tłum. Brygida Kiirbisówna Zaczyna się Kronika — Księga pierwsza.................................................................................. 71 Księga druga................................................................................................................................ 74 Księga trzecia................................................................................................................................ 77 Księga czwarta................................................................................................................................ 80 Kronika Wielkopolska........................................................................................................................ 93 tłum. Jan Sękowski Kronika Oliwska Starsza ....................................................................................................................109 tłum. Jan Sękowski Kronika Krakowska.................................................................................................................................117 tłum. Jan Zerbiłło Kronika Janka z Czarnkowa............................................................................. 123 tłum. Jan Zerbiłło Kronika Książąt Polskich ....................................................................................................................151 tłum. Jan Sękowski Jana Długosza Roczniki, czyli Kroniki królestwa polskiego............................................................159 tłum. Karoł Mecherzyński Księga siódma........................................................................................................................................161 Księga ó sm a ........................................................................................................................................177 Księga dziewiąta..................................................................................................................................180 Księga dziesiąta.................................................................................................................................203 Księga jedenasta.................................................................................................................................210 Księga dwunasta.................................................................................................................................225 Filipa Kallimacha Historia o królu Władysławie.............................................................................281 tłum. Anna Komornicka Przypisy..........................................................................................................................................................309 Indeks osobow y.......................................................................................................................................326 Wykaz źródeł ilustracji..........................................................................................................................340 WSTĘP Puszcza szła wszędy rozległa^ ciemna, zwarta, pełna trzęsawisk i za­ sieków ze zwalonych pni, pachnąca pleśnią i zgnilizną, rozrosła gęstwą nie do przebycia, pełną ryku żubrów... Gdy w chatach nad rzeką bajał Kuternoga o wielkich grodach pełnych bogactw, bronio­ nych wałem wysokim na chłopa, ostrokołem i wieżą, lub o jeszcze cudniejszych grodach z kamienia, do których zjeżdżali obcy przy­ wożąc na zamianę żelazne topory i miecze, złociste szaty i czerwone podbicia pod futra, złote i srebrne kubki i misy, bisior i wonności dla białek, bransolety kute lub splatane ze złotego drutu, kabłączki i za­ usznice, klamry wysadzane lśniącymi kamieniami, zawsze dookoła tego bajania tu, nad rzeką i tam, w cud-krajach szumiała czarna, wroga puszcza... (A. Gołubiew: Puszcza) Badania ostatnich lat skorygowały nieco tę poetycką wizję Polski u źródeł jej dziejów. Zmniejszyły pokaźnie rozległość puszczy, trzęsawisk i zasieków, po­ większyły liczbę grodów pełnych bogactw już za pierwszych Piastów, liczbę warowni o konstrukcjach skutecznie opierających się natarciom wrogów, dorzu­ ciły ozdobne i kunsztowne wyroby także i miejscowego rzemiosła. Ale nawet przyjmując do wiadomości ograniczenia wszechobejmującego szumu puszczy, nie możemy nie dostrzec, że nasze plusąuamperfectum państwowe wiele później wyłania się z dziejów niż prapoczątki państw dawniej już posiadających owe „cudne grody z kamienia”, leżących bliżej centrów kultur starożytnych, państw, które w okresie dziejów średniowiecza weszły już z większym zasobem prze­ jętych pojęć i osiągnięć kulturowych cywilizacji antycznych. Uczestnictwo w dzie­ jach owoczesnego świata, do którego się zostało włączonym choćby w wyniku podboju przez Imperium, tkwienie w tamtym nurcie cywilizacyjnym nie było nam dane w pierwszych wiekach nowej epoki. Byliśmy zbyt daleko, zanadto na uboczu. Nie podbił nas Juliusz Cezar, nie urządzali nam rzezi Rzymianie jak mieszkańcom Brytanii czy Galii, z Aleksandrem Macedońskim mieliśmy ścisłe kontakty tylko na terenie Kroniki Kadłubka, nie zakładano na naszych ziemiach obozów wojskowych i amfiteatrów. Jeśli kto tu docierał, to jakieś śmiałe i zdecydowane karawany kupieckie po bursztyn czy niewolników, kupcy obdarze­ ni lepszym czy gorszym zmysłem obserwacyjnym, niekiedy skłonni do zapisy­ wania wrażeń z podróży jak Ibrahim ibn Jakub w X w. Nie mamy jednak pewności, czy notowane wtedy zniekształcone nazwy miast polskich rzeczywiście oznacza­ ją, jak miło by było wierzyć, Kraków czy Kalisz. Dopiero gdy zarysowały się wyraźne kontury państwowości polskiej, gdy na widownię dziejową wkroczył Mieszko, przyjął chrzest, gdy syn jego Bolesław uroczyście podejmował w Gnieźnie cesarza Ottona III — dopiero wówczas wy­ raźniej wystąpiliśmy na mapie owoczesnego świata cywilizowanego. Zaczęliśmy się liczyć w opinii sąsiadów i zarazem nadrabiać opóźnienia kulturalne w sto­ sunku do państw zachodnich. A jednym z najważniejszych etapów tego procesu stało się przyjęcie wraz z chrześcijaństwem łaciny, języka, w którym mogły po­ wstawać dokumenty pisane. Ten moment umożliwił narodziny kultury piśmien­ niczej — przedtem pisma w Polsce nie było i być nie mogło: alfabet łaciński dzieliły jeszcze trzy wieki mniej więcej od przystosowania do potrzeb polszczy­ zny średniowiecznej. 5 Wstęp Kim byli ci, którzy znali sztukę pisania i odczuwali potrzeby korzystania z niej? U progu naszego piśmiennictwa stoi oczywiście Kościół. Pierwsze za­ piski zawdzięczamy katedrom biskupim. Za Chrobrego było ich już pięć. I właś­ nie owe katedry biskupie rozsyłały podległym sobie kościołom karty pergaminowe, tzw. tabulae paschales, zawierające wykazy świąt ruchomych na lat 19. Na brzegach tych kart zapisywano daty ważniejszych wydarzeń lokalnych, istotnych dla da­ nego kościoła, ale notowano też wyprawy, najazdy, śmierć panującego, obiór króla. Zwano te zapiski anuales. Nazwa była odziedziczona po starożytności, ale charakter ich był już inny. Roczniki rzymskie ograniczały się do wyda­ rzeń z terenu imperium. W średniowieczu, kiedy zrodziła się koncepcja dzie­ jów uniwersalnych, ukazywano równolegle różne fakty z dziejów odkupionej ludzkości. Jest to już historia pogan, Żydów i chrześcijan, a każdy rocznik średniowieczny wskutek zsynchronizowania różnych ciągów chronologicznych staje się kontynuacją kroniki świata. Ideę taką zapoczątkowali Euzebiusz z Ce­ zarei i Hieronim, a rocznikarską kronikę świata opracował w w. VII Izydor z Sewilli, w VIII w. Beda Venerabilis. Taka chronica mundi dzieliła się na sześć części odpowiadających sześciu dniom stworzenia. Do takich właśnie kronik nawiązywały roczniki narodowe, odnajdujące początki dziejowe własnego kraju w tablicach paschalnych. U nas już pod koniec X w. pojawia się w Gnieźnie pierwszy rocznik niemiecki, tzw. hersfeldzko-korbejski, który być może przywiózł do Polski i tu kontynuował biskup Jordan. Rocznik ten zaginął w czasie najazdu czeskiego, zostały jednak w odpisach ślady jego istnienia na ziemiach polskich. Ocalał za to wówczas od zagłady drugi rocznik, z początku w. XI, tzw. augijski, który przywiozła (i wywiozła w porę, uchodząc z Polski) Rycheza, żona Mieszka II. Rocznik ten o charakterze dworsko-dynas- tycznym wrócił do kraju razem z Kazimierzem Odnowicielem i był kontynuo­ wany w Krakowie od r. 1039 stanowiąc podstawę dla najstarszego krakowskiego rocznika kapitulnego. Być może, korzystał z niego Gall. Jest rzeczą bardzo prawdopodobną, że mielibyśmy więcej dowodów zainte­ resowania naszych przodków z w. XI tego rodzaju sprawami, gdyby nie ów nagły wstrząs, swego rodzaju kataklizm młodej państwowości polskiej po śmier­ ci Chrobrego. Przerwa była gwałtowna, podcięte zostało dzieło pierwszego króla, zahamował się nurt cywilizacyjny. Reakcja pogańska, najazd Brzetysła- wa czeskiego, grabież dokonana w Wielkopolsce stały się, być może, przyczy­ ną utraty i zniszczenia najstarszych roczników wielkopolskich. Jednakże mimo tego zahamowania i regresu druga połowa w. XI i w. XII przynoszą wskrzeszenie życia zarówno politycznego, jak i kulturalnego. Warto pamiętać, że dwór dzielnego, acz niefortunnego króla Mieszka II, syna Chrob­ rego, był dworem kulturalnym i oświeconym, a sam Mieszko otrzymał, zdaje się, nader staranne wykształcenie. Dzięki wielu publikacjom, a nawet i powieś­ ciom historycznym o tej epoce, znana dobrze jest miniatura przedstawiająca księżniczkę szwabską Matyldę wręczającą Mieszkowi księgę Ordo Romanus. Gdy po przewrocie wrócił do Polski z Niemiec syn Mieszka, Kazimierz, którego potomność nie bez powodu obdarzyła przydomkiem Odnowiciela, nawiązał on niewątpliwie do dawnych tradycji kulturalnych i wychowania, jakie odebrał w młodości, gdy matka Rycheza kazała go kształcić jeszcze w atmosferze doga- 6 Wstęp sającego renesansu ottońskiego. Dla dzieła odnowy wybrał Małopolskę — może z tej przyczyny, że tu stosunkowo najsłabiej zaznaczyła się reakcja pogańska, a rozwój gospodarczy Krakowa nie został zahamowany. Również ze względów politycznych wygodniejsze było dla Kazimierza uczynienie stolicą Krakowa. Od tej pory Małopolska z Krakowem stają się na wiele wieków centrum władzy państwowej i tu najbujniej rozkwita życia intelektualne. Właśnie na dworze Odnowiciela prowadzi się dalej ów najstarszy rocznik państwowy przywieziony przez niego z powrotem do kraju. Odnowiciel sprowadził również do Polski duchownego Aarona, który został arcybiskupem krakowskim, później opatem w Tyńcu. Tyniec, Mogilno i Lubiń stały się ogniskami myśli benedyktyńskiej. Prawdopodobne jest, że benedyktyni z Nadrenii i Bawarii kładli podwalmy kultury umysłowej w Polsce. Powiększała się liczba roczników prowadzonych coraz bar­ dziej systematycznie — na kronikę trzeba było jednak jeszcze poczekać, zwłasz­ cza że nowy przewrót polityczny niepomyślnie znów zaważył na działalności instytucji kulturalnych. W r. 1079 nastąpiło strącenie Bolesława Śmiałego, do czego przyczyniła się sprawa biskupa krakowskiego i jego walka z królem po stronie juniora, brata Śmiałego, Władysława Hermana. Tym razem jednak wstrząs nie miał skutków aż tak dalekosiężnych dla spraw kultury. Wiemy, że już w w. XI istniała w Krakowie szkoła katedralna, w której kształcił się starszy brat Krzywoustego, Zbigniew, pierworodny syn Hermana. Około r. 1075 działała także szkoła w Gnieźnie prowadzona przez Ottona z Bam- bergu. A gdy w w. XII, wieku rozwoju szkół i bibliotek, biskupi krakowscy: Czasław w r. 1001, Maur w dziewięć lat później, polecili sporządzić inwentarz skarbca katedralnego i spis książek, znalazły się tam dane wcale nie najgorzej świadczące o upodobaniu do wyrobów rzemiosła artystycznego i smaku ducho­ wieństwa polskiego (oczywiście były to przedmioty głównie importowane) i o po­ ziomie umysłowym kleru krakowskiego. Skarbiec posiadał 24 kapy stanowiące cenne okrycia liturgiczne, kielichy złote i srebrne, relikwiarze i kosztowne dla nich suknie ze złotogłowiu, koronę złotą i dwie srebrne. Biblioteka z kolei nie odbiegała swym wyposażeniem od wyposażenia bibliotek szkół katedralnych na Zachodzie. Spis książek informuje nas, czym karmiła się owoczesna elita kulturalna Kra­ kowa i co obejmowały programy nauczania. Są tu więc niezbędne do użytku kościelnego księgi liturgiczne, podręczniki gramatyki łacińskiej i retoryki, ale jest i literatura piękna — autorzy klasyczni, w stosunku do których wyzbyto się już dawnych uprzedzeń i włączono ich do kanonu lektury. Czytywano ich, zapożyczano się u nich, stąd czerpano budujące przykłady cnoty, męstwa, mąd­ rości. Służyli też jako wzorce literackie w szkole. Stacjusz, Persjusz, Terencjusz, Salustiusz, a z autorów chrześcijańskich Boecjusz i Arator wyznaczali drogi sty­ listyce średniowiecznej. Posiadał też księgozbiór słynną encyklopedię średnio­ wieczną Izydora z Sewilli — dzieło wysoko cenione. Ślady tych lektur, a i wielu innych znajdziemy u naszych kronikarzy. Bo czas powstawania kronik był już bliski. Atmosfera dojrzewała do tego. Rozszerzała się znajomość pisma i znajomość łaciny, rosły zainteresowania prze­ szłością. Nadal rozwijało się rocznikarstwo, które miano uprawiać jeszcze aż do końca XV w. Podnosił się poziom ogólny, przybywało wykładowców i szkół, 7 Wstęp rozpoczynały się sporadyczne jeszcze, oczywiście, wyjazdy na studia zagraniczne do obcych uczelni. Nadto ugruntowało się istnienie tego, co stanowiło niezbędny punkt oparcia dla ówczesnego intelektualisty, człowieka zajmującego się pracą umysłową — dwór książęcy z książęcym opiekunem i mecenasem. Obok katedr i klasztorów coraz większą rolę odgrywała kancelaria na dworze panującego czy na dworach możnych panów. Kancelaria przygotowywała dokumenty pisane, których potrzeba była coraz większa, a jednocześnie kancelaria właśnie dawała szczególnie dobre przygotowanie do pracy historiograficznej. Zapoznawała z re­ dagowaniem dokumentów, pozwalała wejrzeć w wydarzenia aktualne i dawniej­ szej daty, uczyła skrupulatności i sumienności, często zresztą pojmowanej w spo­ sób, który z pewnością budziłby nasze poważne zastrzeżenia. Szacunek dla praw autorskich nie odgrywał żadnej roli w piśmiennictwie średniowiecznym. Kom­ pilowano najrozmaitsze źródła, przypisywano bez skrupułów wcześniejsze i łą­ czono je z późniejszymi, tworzono nowe całości. Celem zasadniczym było danie odbiorcy możliwie obszernego materiału. Stare dokumenty, o które niezbyt dbano, szybko zapadały w niepamięć, ważne były przede wszystkim aktualia i sprawy bieżące. Nawet przepisując dawne źródła czyniono często tylko wyciągi z dziejów najbardziej odległych, obszerniej zaś uwzględniano sprawy świeższej daty. Dokumenty najnowsze były oceniane najwyżej. Kwiat ówczesnych intelektualistów pracował w kancelariach przepisując czy redagując dokumenty o wadze państwowej. Zapewne bliski kancelarii Krzywo­ ustego był obcy, wysoko wykształcony przybysz, który kurtuazyjnie zaznaczywszy, że nie chce jeść darmo polskiego chleba, obdarzył Polskę pierwszą kroniką jej dziejów, i to kroniką o wielkich walorach — Gall Anonim. Drugi nasz kroni­ karz, już Polak, mistrz Wincenty Kadłubek, był prawdopodobnie kapelanem i współpracownikiem kancelarii Kazimierza Sprawiedliwego, który, jeśli po­ prawnie odczytujemy Kadłubkową retorykę, nakazał mu spisanie dziejów. Lesz­ kowi Białemu kanclerzował znany z uczoności biskup krakowski Iwo, podobnie jak Kadłubek wykształcony na uniwersytetach zagranicznych. Funkcję podkan­ clerzego piastował także nasz czternastowieczny kronikarz Janko z Czarnkowa, z kancelarii Oleśnickiego wyszedł największy dziejopis średniowiecza Jan Dłu­ gosz. Zajęcia w kancelarii umożliwiały zresztą nie tylko pogłębianie wiedzy histo­ rycznej, ale i ćwiczyły styl. Nie była to sprawa błaha we wczesnym stadium kro­ nikarstwa. Kroniki powstawały nie tylko jako wyraz określonej ideologii, służącej określonym celom, ale i jako utwory literackie, przeznaczone nieraz do słuchania przez wybrane grono na dworze księcia czy możnego pana. Musiały przemawiać do słuchaczy formą atrakcyjną, stylem niecodziennym. Wymagania stawiano tu wysokie. Średniowiecze znało dwa style dictandi. Styl prosty przewidziany dla prostaczków (recta et simplici constructione) i drugi, ozdobny i wytworny {per appositioneni) dla odbiorców bardziej wyrobionych, o dojrzałym smaku (Dante poszedł jeszcze dalej, rozróżniał aż cztery stopnie wysłowienia: 1 — prostacki, 2 — czysto rzeczowy, 3 — rzeczowy i wdzięczny, 4 — rzeczowy, wdzięczny i wzniosły). O tym kunszcie stylistycznym, radującym odczucia lu­ dzi wykształconych, stanowił szczególnie staranny dobór wyrazów, potoczystość rytmiczna, symetrycznie ułożone człony zdaniowe, dłuższe lub krótsze, rytmiczne 8 Wstęp { dźwięczne rozczłonkowanie zdań. W przeciwieństwie do zwięzłych (co wy­ wodziło się w swych prapoczątkach także ze szczupłości miejsca na karcie) za­ pisek rocznikarskich, w których integralną częścią była data roczna, pierwsze kromki ignorowały daty w zupełności. Nie data bowiem była ważna, ale barwna opowieść o czynach i wydarzeniach, przemawiająca swymi walorami literackimi. Takie właśnie cechy dzieła wytwornego ma nasza pierwsza kronika, pisana w Polsce, w otoczeniu ludzi stanowiących grono bliskie Krzywoustemu. Nigdy już zapewne nie dowiemy się, kim był jej autor, znany potomności jako Gall. Ani on, ani nikt inny nie wpisał jego miana na żadnej karcie Kroniki i być może już pokolenie następne nie potrafiłoby nazwać tego, którego w cztery wieki póź­ niej historyk Kromer wiedziony bystrą intuicją nazwał Gallem (dodane mu wiele później imię Marcin było wynikiem zwykłego nieporozumienia badaczy). Natomiast bardzo wiele przemawia za tym, że nasz kronikarz był istotnie człon­ kiem społeczności romańskiej. Jego ogólny poziom umysłowy, znakomite wy­ kształcenie, swoboda, z jaką posługiwał się piórem, świadczą o przynależności do środowiska bardziej wyrobionego intelektualnie i lepiej zorientowanego w sprawach ówczesnego świata, niż było to możliwe dla mieszkańca Europy wschodniej. Przez długi czas podejrzewano, że był Węgrem, ponieważ w swym dziele ujawnia wiele sympatii dla Węgrów i dobrą znajomość spraw węgierskich. Dający się także zauważyć w kronice szczególny kult dla św. Idziego pozwalał wiązać osobę Galla z klasztorem węgierskim w Somogyvâr, gdzie kult ten był bardzo żywy. Podejrzewano, że do Polski sprowadził pisarza właśnie z Węgier Krzywousty odwiedzając klasztor w Somogyvâr w czasie swej pielgrzymki po­ kutnej po oślepieniu i śmierci brata Zbigniewa. Ta hipoteza ma wiele cech praw­ dopodobieństwa i na niej oparła się (nie przesądzając zresztą narodowości Galla) autorka wybitnej Powieści o Kronice Galla A. Gruszecka. Ale klasztor w Somo­ gyvâr założył król węgierski Władysław i osadził w nim zakonników z opactwa prowansalskiego w Saint-Gilles, będącego kolebką kultu św. Idziego, i klasztor ten do w. XIII przyjmował tylko Francuzów. Może więc, zgodnie z przypuszcze­ niem Kromera, kronikarz był rzeczywiście Francuzem, poprzez Węgry impor­ towanym do Polski ? Na pewno wiemy tylko tyle, ile da się wyczytać z tego, co sam Gall zechciał o sobie napisać. A ujawnił bardzo niewiele. Był cudzoziem­ cem, zakonnikiem benedyktyńskim, klasztor jego leżał za granicami Polski, pisał Kronikę na zlecenie ludzi związanych z Krzywoustym i pisał ją w nadziei otrzy­ mania nagrody „za tyle pracy” (niezależnie od celu wyrażonego we wspomnianej już deklaracji). Kronika powstała w latach 1112—1116. Nie mamy pewności, czy została ukoń­ czona, czy też urwana w momencie, gdy Gall stracił dotychczasowe oparcie w swych protektorach, kanclerzu Michale Awdańcu, jego bracie Skarbimirze, który był wojewodą Krzywoustego, i w biskupie poznańskim Pawle. Wiemy, że miał wielu niechętnych i że prawdopodobnie mimo ostrożności w wielu sformu­ łowaniach swej księgi naraził się przeciwnikom polityki Krzywoustego. Być może w momencie kończenia trzeciej księgi Kroniki nie żyli już protektorzy Galla i to sprawiło, że rzecz urwała się raptownie. A że dzieło musiało budzić wiele zastrzeżeń, świadczy choćby to, że jego autor bardzo szybko został zapo_ mniany, nie doczekał się sławy, a Kronika na dłuższy czas poszła w niepamięć. 9 Wstęp Dzieło Galla stanowiło przede wszystkim „gęsta”, czyli opis czynów Bolesława Krzywoustego. Towarzyszyło temu, oczywiście, przedstawienie losu przodków bohatera, ukazanie go na tle jego rodu, gloryfikacja czynów, usprawiedliwienie z ewentualnych wykroczeń. Średniowiecze dobrze znało ten gatunek literacki, który — dając dzieło poświęcone sprawom aktualnym — jednocześnie ukazywał wizerunek władcy idealnego, wzorcowego. (Prześledzimy dalej, jak różnie, za­ leżnie od okoliczności, ideały te się kształtowały.) Dla Galla był to władca rycer­ ski, sprawiedliwy, władca chrześcijański wojujący z pogaństwem, czyli z Po­ morzanami, strzegący suwerenności państwa, obdarzony od dzieciństwa naj­ piękniejszymi cnotami. Kronika starannie uzasadnia prawa Bolesława do spra­ wowania władzy, co zapewne bywało podważane przez opozycję popierającą Zbigniewa i ujmującą się o jego krzywdę. Gall zaś ukazuje z całym przekonaniem ciągłość dynastyczną motywującą właśnie panowanie Bolesława, na którego rze­ komo w proroczym natchnieniu wskazywał na łożu śmierci Chrobry, uwypukla postacie władców najbardziej energicznych i ukazuje w kunsztowny sposób świetność ich czasów. Chrobry, Śmiały, Krzywousty — to są dla kronikarza postacie ważące. Z uniesieniem wielbi ich czyny, męstwo, hojność, wytrwałość, mniej uwagi poświęcając tym władcom, których panowania nie opromieniał aż taki blask. Opowieść Galla jest i musi być tendencyjna, stronnicza, pokrywająca milczeniem pewne sprawy, rozbudowująca inne, ponieważ pisząc na zlecenie swych protektorów musiał liczyć się z ich polityką i dążeniami. Mimo to jednak Kromka jest źródłem niezwykle cennym i wiarygodnym. Wielokrotne konfron­ tacje jej tekstu z innymi źródłami potwierdzały Gallową prawdomówność i ścis­ łość. Jeśli różne względy nie pozwalały na pełne odsłonięcie prawdy, potrafił bodaj ją zasygnalizować. Tak było ze sprawą, która odczytana po wielu wiekach przez historyków wyjaśniła wiele i wzbudziła wielkie zaufanie do kronikarza. Chodzi tu o historię zatargu biskupa krakowskiego z królem Bolesławem Śmia­ łym. Gall, mimo warunków nie sprzyjających podnoszeniu tej sprawy (Krzy­ wousty był synem zbuntowanego juniora Władysława Hermana, z którym być może biskup miał powiązania), nie zawahał się nazwać go buntownikiem czy zdrajcą (bo tak i tak można tłumaczyć użyte przez kronikarza słowo ), a królowi zarzucić tylko nadmierną srogość wobec pomazańca. Jest Kronika Galla dziełem epickim, pełnym scen kreślonych z rozmachem, z barwnymi opisami, ze szczegółowo przedstawionymi charakterami książąt — a takie personalistyczne ujęcie tkwiło w istocie „gestów”. Pisana jest poprawną i potoczystą łaciną wieku XII, z niewielkim nalotem frazeologii biblijnej, z umiar­ kowanym sztafażem antycznym, z mowami, które autor wkłada w usta swych bohaterów. Są tam również wierszowane streszczenia ksiąg, czyli „skróty”, jak w księdze pierwszej opowieść o narodzinach Krzywoustego, ale są i wtopione w tekst Kroniki fragmenty poetyckie nie układane w miarach klasycznych. Za czasów Galla iloczas zanikł już w łacinie, a nowe osiągnięcia techniki poetyckiej jeszcze nie wyodrębniły się z prozy. Stąd też zdarzają się u niego partie, które my już odczuwamy jako zwykły wiersz rymowany, choć nie leżało to jeszcze w zamierzeniu autora. Cum audisset Wladislaus Boleslaum advenire Partim gaudete x ,amico partim restat locus irae...1 10 Wstęp (Skoro Władysław usłyszał, że Bolesław przybywa, z jednej strony cieszy się z przybycia przyjaciela, z drugiej jednak ma powód do gniewu.) Nie wiemy, w jakich okolicznościach Gall Polskę opuścił, nie wiemy nic o jego dalszych losach. Znamy tylko losy Kroniki. Jak już wspomnieliśmy, rychło po­ szła w zapomnienie. Jedyny egzemplarz przechowywano w kancelarii książęcej. Korzystał z niego, w swoisty zresztą sposób, Kadłubek. Z czasów późniejszych zachowały się tylko trzy rękopisy przepisywane zapewne w klasztorach cystersów. Nie był Gall znany na szerszym forum, długo nie interesowano się starym rę­ kopisem. Czasy się zmieniły. Gdy zmarł Krzywousty i gdy zaczął się okres roz­ bicia dzielnicowego, osłabienia państwa, nieuniknionych walk juniorów z po­ szczególnych dzielnic i ingerencje obcych władców — zanikała idea silnego pań­ stwa z silnym księciem. Książęta dzielnicowi potrzebowali innej ideologii niż ta, którą Gall reprezentował, i innych piewców. Taki właśnie człowiek znalazł się na dworze najmłodszego z synów Krzywoustego, Kazimierza, którego na­ zwano Sprawiedliwym. Nowy dziejopis Polski urodził się w latach 1150—1160. Niewiele również wiemy o jego rodzie. Długosz dorobił mu wprawdzie szlachecką genealogię wy­ wodząc go z rodu Różyców, faktem jest jednak, że była to koncepcja późniejsza. W rzeczywistości pochodzenie szlacheckie kronikarza podawano w wątpliwość już dawno. Właściwie jego miano powinno brzmieć Kadłubowic, czyli syn Kadłuba — taki bowiem przydomek miał jego ojciec. Ugrzecznił to na „Kadłu­ bka” również Długosz. Studiował początkowo Kadłubowic zapewne w Krakowie, właściwy jednak polor, znakomite wykształcenie humanistyczne zdobył na uczelniach zagranicz­ nych, prawdopodobnie w Paryżu, co owocześnie było rzeczą dość niezwykłą. Ta niepospolita wiedza zapewniła mu wysokie stanowiska w kraju. Był kapela­ nem Kazimierza Sprawiedliwego, pracował w jego kancelarii, w r. 1208 został biskupem krakowskim. Po dziesięciu latach złożył tę godność i osiadł jako cys­ ters w Jędrzejowie. Pierwszy to nasz dziejopis (i jeden z nielicznych w śred­ niowieczu), o którym wiemy stosunkowo sporo. Mimo że Kadłubek żył na przełomie dwóch stuleci, przynależy raczej do wieku XII. Jego studia pozwoliły mu na gruntowne obeznanie z tym, co sta­ nowiło kanon lektury ówczesnego uczonego. Znal pisarzy klasycznych, rzymskich poetów i prozaików, Horacego, Wergiliusza, Terencjusza, Salustiusza, Justyna, Cycerona, znał również pisarzy średniowiecznych i Ojców Kościoła, był swego rodzaju encyklopedystą. W swojej Kronice cytował źródła obfite i najrozmaitsze, aczkolwiek często z drugiej ręki. Był również dobrze obeznany z dziełami praw­ niczymi i nieraz prawa polskie uzasadniał przy pomocy prawa rzymskiego i ka­ nonicznego. Nieobcy mu byli i filozofowie. Jedynie dla nauk ścisłych nie prze­ jawiał większego zainteresowania. Dzieło swe pisał Kadłubek zapewne na początku w. XIII. Do podjęcia pracy zachęcił go jego książęcy opiekun. We właściwy sobie, zawikłany i metaforyczny sposób kronikarz przedstawia siebie jako „sługę, który nosił kałamarz z piórem i oczyszczał kopcące łuczywo”, po czym przez swego gospodarza powołany został do roli jedynego i wyłącznego „komornika” Rzeczypospolitej. „Zdrętwiały” z przerażenia „sługa” zgodził się i w ten sposób dostaliśmy dzieło wybitne nawet 11

See more

The list of books you might like

Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.