ebook img

Bitwa Jutlandzka 1916 PDF

271 Pages·2.443 MB·Polish
by  
Save to my drive
Quick download
Download
Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.

Preview Bitwa Jutlandzka 1916

WSTĘP Późną wiosną roku 1916 doszło u brzegów duńskich Mo- rza Północnego do wielkiego starcia morskiego między brytyjską Grand Fleet i niemiecką Hochseeflotte. Do walki stanęło łącznie 246 nowoczesnych i znakomicie uzbrojo- nych okrętów. Stawka była wysoka. Obie strony konfliktu miały nadzieję przyczynić się do wyjścia z impasu, w któ- rym znalazły się ich siły zbrojne w wyniku zmagań na lądzie. Fronty lądowe w Europie Zachodniej ustabilizowa- ły się i wojna coraz bardziej stawała się wojną na wynisz- czenie sił ludzkich i materiałowych przeciwnika - trudno było dostrzec perspektywę jej zakończenia. Zdecydowane zwycięstwo morskie, zwłaszcza w wypadku Niemiec, mog- łoby dać Państwom Centralnym upragnioną przewagę, może nawet wyeliminować Wielką Brytanię z wojny, co pociągnęłoby za sobą inne katastrofy dla Brytyjczyków. Obie więc strony napięły w tej bitwie wszystkie muskuły. 0 tym, jak się to zaczęło i czym skończyło, mówi ta książka. Zbierając materiały do pracy, a potem przeglądając książkę przed drukiem byłem - przyznam - pod wrażeniem nieprzebranego bogactwa źródeł. W Anglii i w Niemczech po największej bitwie morskiej w dziejach - a taką do swego czasu była bitwa jutlandzka - opublikowano mnóst- wo prac na jej temat, między innymi arcyciekawe relacje, a ponadto bardzo osobiste wspomnienia wielu uczestni- ków, którzy mieli wpływ na jej przebieg. Starałem się więc dać Czytelnikom możność wniknięcia w niezwykłe sytuacje boju morskiego przeplatając gęsto narrację fragmentami wspomnień uczestników boju. Z perspektywy historycznej patrząc na bitwę jutlandzką winniśmy dostrzegać i to, że jej wynik był dla Polaków w jakiś sposób pomyślny: triumf brytyjski wzmocniłby koalicję, której silnym jeszcze członem było państwo nazy- wające nasze ziemie „Priwislanskim Krajem"; triumf Nie- miec i Państw Centralnych oznaczałby niechybnie powięk- szenie Prus i Austrii o nowe polskie obszary. Po prostu dla Polski nie nadszedł jeszcze w roku 1916 czas i na pomyślną odmianę losu trzeba było jeszcze dwa lata poczekać. WIELKA UWERTURA „CHRZCZĘCIĘ IMIENIEM »DREADNOUGHT«" Na 10 lutego 1906 r. w stoczni królewskiej w Portsmouth, starej bazie brytyjskiej na południowym wybrzeżu Anglii, zapowiedziana była morska uroczystość. Zjechały się na nią tłumy - część przybyłych ruszyła na statkach, holow- nikach i łodziach na wody basenu stoczniowego, mrowie ludzi pokryło nabrzeża pragnąc uczestniczyć w historycz- nym wydarzeniu. Podium wzniesione na pochylni mieniło się kolorami pojawiającymi się w brytyjskiej banderze. Zwracała wszak- że uwagę pewna skromność gali banderowej, związana z żałobą ogłoszoną na dworze po śmierci króla duńskiego, ojca królowej brytyjskiej. Główną osobą uroczystości miał być Edward VII. Monarcha ten przed pięciu laty wstąpił na tron odziedziczony po matce, która udzieliła imienia całej epoce * oraz największemu afrykańskiemu jezioru. Dawny książę Walii był postacią barwną, łączyła się z nią ongi fama dandysa, dyktatora mody, człowieka z trudem mieszczącego się w surowym, oficjalnym stylu epoki. Opowiadano o nim nieskończenie wiele anegdot, cała Anglia zatrzęsła się, gdy w roku 1870 wystąpił jako świadek w... sprawie rozwodowej. Królowa odsunęła go od uczestniczenia w politce zagranicznej z powodu popełnia- nych niedyskrecji. Jednakże w latach dziewięćdziesiątych, * Królowa Wiktoria (1819-1901). wobec ubywania sił królowej i cesarzowej Indii, mocniej poczęto go angażować w sprawy wielkiej polityki. Wydaje się zresztą, że po pięćdziesiątce coraz bardziej frapowały go sprawy państwowe największego imperium, jakie widział świat - po rzymskim, hiszpańskim i portugalskim. Wizyty w krajach europejskich, dominiach i koloniach zabierały mu wiele czasu, teraz zaś miał dokonać aktu morskiego chrztu, który wywoła głęboki rezonans na całym świecie. Na pochylni stał kadłub nowego wielkiego okrętu, 0 którym mówiło się głośno, że zrewolucjonizuje sztukę prowadzenia wojny na morzu. Był dziesiątym okrętem swego imienia we flocie brytyjskiej - imię „Dreadnought" głosiło, że nie boi się niczego. Król Edward VII wyrzekł słowa formuły chrztu i zwolnił linkę, na której uwiązana była butelka australijskiego - jak zanotowali kronikarze - wina. Butelka rozprysła się dopiero przy drugiej próbie, czego jakoś nie uznano za zły omen. Po czym monarcha ujął dłuto i młotek wykonany na tę okazję z drewna pochodzącego z liniowca „Victory", flagowego okrętu adm. Nelsona pod Trafalgarem *. Uderzył nim w dłuto 1 przeciął linę - zwolniły się stopery i 160-metrowy kadłub drgnął na pochylni - „Dreadnought" ruszył ku wodom basenu. Król w mundurze admirała floty podniósł rękę w salucie do dwurożnego, lamowanego złotem kapelusza. Wśród okrzyków i przy dźwiękach hymnu „Dreadnought" wbił się w wody, które ongiś gościły eskadrę Nelsona przed wyjściem do ostatniej, największej zwycięskiej bitwy. Ów młotek, użyty przez Edwarda VII podczas ceremo- nii, miał zapewne przekazać coś z owej magii zwyciężania, z której znany był Nelson. Historia jednak po Trafalgarze układała się przez sto lat w ten sposób, że flota brytyjska nie miała właściwie okazji, by powtórzyć jego sukcesy - a już zwłaszcza nie było to dane jej okrętom wykonanym T 21 X 1805 Nelson zadał druzgocącą klęskę flocie francusko-hiszpań- skiej. nie z drewna, lecz ze stali, co stało się powszechną prak- tyką stoczniową od drugiej połowy XIX stulecia. „Żagle zeszły pod pokład" i wiatr został zastąpiony przez węgiel. „Dreadnought" był pierwszym pancernikiem, w którym zamiast dotychczasowych konwencjonalnych maszyn za- stosowano turbiny - świeży wynalazek Parsonsa. Miał być okrętem szybszym i potężniej uzbrojonym niż jakikolwiek inny okręt wojenny czołowych flot świata. Chodziły co prawda słuchy o zamierzeniach japońskich zbudowania podobnego okrętu i wyposażonego w wielką liczbę ciężkich dział, ale nikt dotychczas nie budował okrętu mającego dziesięć o jednakowym kalibrze 305 milimetrów dział mo- gących w jednej salwie wyrzucić trzy tony pocisków. Zanim po dziewięciu miesiącach nowy okręt przybrał w basenie wyposażeniowym stoczni Portsmouth ostateczną postać pancernika, wywołał liczne kontrowersje i - oprócz entuzjazmu - ostrą krytykę niektórych fachowców floty. Jak podkreślano później, owa krytyka była charakterys- tyczna dla brytyjskiego środowiska morskiego, które bar- dzo zesztywniało w konserwatyzmie myśli przez sto lat absolutnego panowania floty angielskiej na morzach świa- ta. Jakiekolwiek bądź zagrożenie: czy to w postaci powięk- szonych zbrojeń innych państw, czy też nowych wynalaz- ków (jak np. torpeda) było neutralizowane stosunkowo łatwo i szybko. Anglicy więc nie byli zmuszeni do po- szukiwania rewolucyjnych rozwiązań. Dotychczasowe tem- po rozwoju technicznego gwarantowało im niekwestiono- wany prymat. „Times" tegoż 1906 r. pisał: „Marynarka wojenna jest bardzo konserwatywnym rodzajem sił zbroj- nych, trzymającym się tradycji, podejrzliwym w stosunku do innowacji, które zdają się ignorować tradycje"'. Reformiści na wszystkie zarzuty odpowiadali argumen- tem trudnym do zbicia: świeże jeszcze, sprzed dwu laty, wydarzenia wojny morskiej na Dalekim Wschodzie - klęs- ka carskiej floty pod Cuszimą była wynikiem przewagi 1 „Times" z 20 IV 1906. w szybkości i jakości artylerii japońskich pancerników, które trafiały przeciwnika na nie wyobrażalną dotychczas odległość. Tego pamiętnego dnia na podium zbudowanym obok kadłuba „Dreadnoughta" stał najgorętszy orędownik ra- dykalnych zmian i reform we flocie - sir John Fisher. Od dwóch lat piastował wysokie stanowisko pierwszego lorda Admiralicji i wraz z grupą oddanych mu wybitnie uzdol- nionych oficerów i konstruktorów torował drogę rozwoju owej -jak mówią Anglicy - „Senior Service" - najważniej- szemu rodzajowi sił zbrojnych. Gdy tylko ujął stery Ad- miralicji, doprowadził do skreślenia z listy floty lub po prostu złomowania 151 jednostek morskich, nie odpowia- dających już wymaganiom chwili. Zreformował kompleto- wanie i szkolenie załóg, styl pracy we flocie; przez ostatnie bowiem dziesięciolecia jedynym kłopotem jej wyższej kadry była... elegancja, gra w polo, wyścigi konne. Strzelania ćwiczebne uważa on za udrękę. Admirałowie nie brali w nich udziału, nie gustując w huku i w rezultacie nierzad- ko zdarzało się, że pociski artyleryjskie... wyrzucano za burtę. Marynarze wychowani byli pod strachem drakońs- kich kar, a czyszczenie mosiądzu i malowanie okrętów uważane było niemal za główne powołanie floty. Zdarzali się admirałowie, którzy wyniki inspekcji oceniali według wyglądu swoich białych rękawiczek po zejściu z odwiedza- nego okrętu. Fisher skończył nie tylko z tym: doprowadził do przesu- nięcia głównych sił Royal Navy dotychczas stacjonujących na Morzu Śródziemnym ku wodom macierzystym, ponad- to tym właśnie wodowanym okrętem zapoczątkował wypo- sażanie floty brytyjskiej w pierwszą serię siedmiu pancer- ników mających zdecydowaną przewagę nad jednostkami potencjalnego przeciwnika, który na morzu wyłonił się z kompletnej nicości w tempie zaiste błyskawicznym: flotą cesarza Rzeszy Niemieckiej Wilhelma II. Aby rzecz nie obyła się bez paradoksu politycznego - cesarz Rzeszy Niemieckiej to bratanek Edwarda VII, pierwszy i ulubiony wnuk królowej Wiktorii. Współczesny nam historyk brytyjski Alan Palmer powie o uczuciach królewskiej pary, Wiktorii i Alberta, dla Wil- helma: „Z osiemnastu jej [Wiktorii] wnuków Albert widział tylko Wilhelma, jego hołubił i jego chwalił. Nic dziwnego, że choć Wiktoria uważała od czasu do czasu gesty i mowy Wilhelma za godne pożałowania, to nie miał on większych trudności w powrotach do łask. Królowa przyznała mu szereg zaszczytów bez precedensu: został najmłodszym obcym księciem, który otrzymał Order Podwiązki, pierw- szym zagranicznym władcą mianowanym admirałem Roy- al Navy, pierwszym, który otrzymał pułkownikostwo w brytyjskim pułku. Wilhelm przyjmował wszystkie te honory na serio i nawet udzielał nieproszonych rad w spra- wach wojskowych i morskich"2. Jak oświadczył Wilhelm ambasadorowi brytyjskiemu - „zawsze zachowywał głębokie oddanie" dla swej babki. W roku 1901 „opuścił obchody królewskiego dwustulecia w Prusach i pospieszył do jej łoża śmierci, aby podtrzymać ją jedynym zdrowym ramieniem w ostatnich godzinach jej życia". Właśnie pogrzeb królowej Wiktorii stał się dlań okazją do pokazania się na ulicach Londynu. Autor pisze dalej z odrobiną melancholii, że publiczność londyńska miała być „poruszona jego postawą i zachowaniem". Sytuacja, oczywiście, była wyjątkowa - przybył do Lon- dynu niemiecki władca, syn Alicji, pierwszej córki Wiktorii. Ale już tego roku, na pięć lat przed wodowaniem brytyjs- kiego pancernika, na pogodnym dziewiętnastowiecznym horyzoncie brytyjsko-niemieckich stosunków pokazały się chmury. „Pożałowania godne gesty i mowy" Wilhelma dotyczyły spraw, w których Imperium Brytyjskie było 2 A. Palmer, The Kaiser, Warlordofthe SecondReich, London 1978. Cyt. za: „Times" z 21 II 1978. żywo zainteresowane. W przeciwieństwie do Bismarcka Wilhelm postanowił z tym imperium współzawodniczyć, walczyć o strefy wpływów i ziemie za morzami, a w dogod- nym momencie spróbować usunąć tę barierę dzielącą go od spełnienia wielu politycznych marzeń. Do swych żołnierzy wysyłanych do Chin dla strumienia powstania Bokserów (1900) Wilhelm wygłosił słowa, które później przylgną do żołnierzy niemieckich w pierwszej wojnie światowej: „Nie dawać pardonu! Nie brać jeńców! Kto dostanie się w wasze ręce, niech padnie waszą ofiarą. Jak przed tysiącem lat Hunowie ze swym królem Attylą zdobyli imię, którego potęga przetrwała do dziś w tradycji i baśniach [...]" '. Hunowie... Brytyjczycy w pierwszej wojnie światowej z ochotą stosować będą ten epitet wobec swych przeciw- ników, którzy od słów przejdą do czynów i żelazną stopą zdepczą w roku 1914 neutralną Belgię. Wojna burska stała się pierwszą większą kłótnią w bry- tyjsko-niemieckiej królewsko-cesarskiej rodzinie. Ale żaden telegram Wilhelma, żadne dyplomatyczne demarche, żadne utajone pouczenie czy utajona pogróżka wobec kraju jego babki nie miały większego znaczenia bez siły, która liczyła- by się w opinii Wielkiej Brytanii. A taką siłą mogła być tylko flota wojenna. Reichstag w dwóch ustawach o rozbudowie Flotten- gesetze z 1898 i 1900 uchwalił ogromny i szybki jej rozwój. Dość powiedzieć, że ustawa z roku 1898 przewidywała zbudowanie do roku 1903-1904 kilkudziesięciu cięż- kich jednostek. Flota cesarska miała liczyć 19 pancer- ników, 8 pancerników obrony wybrzeża, 42 krążowniki ciężkie i lekkie. Ustawa z roku 1900 szła o wiele dalej - w latach 1917-1918 niemiecka Hochseeflotte (Flota Peł- nego Morza) miała obejmować aż 38 pancerników! Dla 3 Lawrence Wilson. The incredible Kaiser. A portrait of William II, New York 1963, s. 90. Wielkiej Brytanii owe liczby biły na alarm - ówczesne pancerniki niemieckie pożerające ogromne ilości węgla miały niewielki zasięg pływania i wyraźnie przygotowywa- ne były do walki z brytyjską Grand Fleet na Morzu Północnym. Gdyby bowiem istotnie chodziło o zabezpie- czenie interesów Niemiec, to nacisk w ustawach o flocie położony byłby jak dotychczas na budowę szybkich i lżej- szych jednostek. Na dobitkę, w dwa lata po drugiej ustawie Wilhelm w liście skierowanym do cara Mikołaja II -„Ad- mirała Pacyfiku" - podpisał się tytułem „Admirał Atlan- tyku", o czym wkrótce dowiedziano się w Londynie i co odczytano jako zamach na pozycję Wielkiej Brytanii. Wrażenia, jakie odniósł Edward VII w roku 1904 pod- czas regat w Kilonii, gdzie jego siostrzeniec Wilhelm zgro- madził dla swego wuja całą flotę niemiecką, były niepoko- jące. Twórca nowoczesnej floty niemieckiej, autor ustaw o jej rozbudowie, adm. Alfred von Tirpitz, zauważył, że król wymieniał wielokrotnie porozumiewawcze spojrzenia z pierwszym lordem Admiralicji i zaniepokojony donosił 0 tym swemu cesarzowi. Z drugiej strony jeden z brytyjs- kich oficerów w raporcie stwierdzał: „Było oczywiste, że ogólny ton i nastrój, zwłaszcza na brzegu, był zdecydowa- nie antyangielski [...] Niemcy wyraźnie napinali każdy fiber nerwów dla udoskonalenia swej floty jako narzędzia walki [...] Ich okręty są w znakomitym stanie"4. I dlatego Fisher, ojciec duchowy „Dreadnoughta", tak podsumował niebezpieczeństwa płynące z rozbudowy floty cesarskiej. „Niemieckie imperium jest jedyną potęgą o ta- kim stopniu politycznego zorganizowania i bojowej skute- czności, że jeden człowiek (cesarz) może nacisnąć guzik 1 być pewnym rzucenia całej siły cesarstwa natychmiast, nieodparcie i bez uprzedzenia na swego wroga"5. 4 A. J. Marder, Front Dreadnousht to Scapa Flow, t. I, London 1961, s. 108. 5 Tamie, s. 25.

See more

The list of books you might like

Most books are stored in the elastic cloud where traffic is expensive. For this reason, we have a limit on daily download.