A NDRZEJ S APKOWSKI NARRENTURM S´wiatniezgina˛łiniespłona˛ł.Przynajmniejniecały. Aleitakbyłowesoło. Zwłaszcza Reinmarowi z Bielawy, zwanemu takz˙e Reynevanem, zielarzowi i uczonemu medykowi, spokrewnionemu z wieloma moz˙nymi ówczesnego s´wia- ta. Młodzieniec ów, zakochawszy sie˛ w pie˛knej i obdarzonej temperamentem z˙o- nies´la˛skiegorycerza,przez˙ywaniezapomnianechwilemiłosnychuniesien´. Do czasu, kiedy wyłamuja˛c drzwi, wdzieraja˛sie˛ do komnaty krewniacy zdra- dzanegomałz˙onka. IwtymmomencieReynevanowiprzestajebyc´ wesoło. Komentuja˛c Reynevanowa˛skłonnos´c´ do zakochiwania sie˛, Zawisza Czarny, „rycerzbezskazyizmazy”,stwierdził:„Oj,nieumrzeszty,chłopaczku,s´miercia˛ naturalna˛!” Zawisze˛,wzie˛tegodoniewoli,wkrótces´cie˛liTurcy. AcozReynevanem? Przednamijeszczedwatomytrylogii. Koniecs´wiatawRokuPan´skim1420nienasta˛pił.Choc´ wielewskazywałona to,z˙enasta˛pi. Nie sprawdziły sie˛ mroczne proroctwa chiliastów, przepowiadaja˛cych nadej- s´cieKon´cados´c´ precyzyjnie—narokmianowicie1420,miesia˛cluty,poniedzia- łekpos´wie˛tejScholastyce.Alecóz˙ —mina˛łponiedziałek,przyszedłwtorek,apo nim s´roda — i nic. Nie nastały Dni Kary i Pomsty, poprzedzaja˛ce nadejs´cie Kró- lestwaBoz˙ego.Niezostał,choc´ skon´czyłosie˛ lattysia˛c,zwie˛zieniaswegouwol- niony szatan i nie wyszedł, by omamic´ narody z czterech naroz˙ników Ziemi. Nie zgine˛li wszyscy grzesznicy s´wiata i przeciwnicy Boga od miecza, ognia, głodu, gradu,odkłówbestii,odz˙a˛dełskorpionówijaduwe˛z˙y.Próz˙nooczekiwaliwierni nadejs´cia Mesjasza na górach Tabor, Baranek, Oreb, Sion i Oliwnej, nadaremnie oczekiwało powtórnego przyjs´cia Chrystusa quinque civitates, przepowiedziane wIzajaszowymproroctwiepie˛c´ miastwybranych,zaktóreuznanoPilzno,Klato- vy,Louny,SlanyiZ˙atec.Koniecs´wiatanienasta˛pił.S´wiatniezgina˛łiniespłona˛ł. Przynajmniejniecały. Aleitakbyłowesoło. Is´cie, wyborna ta polewka. Ge˛sta, korzenna i omaszczona suto. Dawno takiej nie jadłem. Dzie˛ki wam, cni panowie, za pocze˛stunek, dzie˛ki i tobie, karczma- reczko. Czy piwem, pytacie, nie pogardze˛? Nie. Raczej nie. Jes´li pozwolicie, to zprzyjemnos´cia˛.Comedamustandem,etbibamus,crasenimmoriemur. Nie było kon´ca s´wiata w 1420, nie było w rok póz´niej, ani w dwa, ani w trzy, ani w cztery nawet. Rzeczy biegły, z˙e sie˛ tak wyraz˙e˛, swym przyrodzonym po- rza˛dkiem.Trwaływojny.Mnoz˙yłysie˛ zarazy,szalałamorsnigra,szerzyłsie˛ głód. Bliz´nizabijałiokradałbliz´niego,poz˙a˛dałjegoz˙onyigeneralniebyłmuwilkiem. 3 Z˙ydowinomcoczasjakis´fundowanopogromik,akacerzomstosik.Znowos´cizas´ — szkielety w uciesznych podskokach pla˛sały po cmentarzyskach, s´mierc´ z kosa˛ przemierzała ziemie˛, inkub noca˛wciskał sie˛ mie˛dzy drz˙a˛ce uda s´pia˛cych panien, jez´dz´cowi samotnemu na uroczysku strzyga siadała na karku. Diabeł w sposób widomywkraczałwsprawypowszednieikra˛z˙yłmie˛dzyludz´mitamquamleoru- giens,jaklewrycza˛cy,szukaja˛cy,kogobytupoz˙rec´. Sporoludzisławnychwowymczasiepomarło.Ha,pewnoiurodziłosie˛ wielu, ale jakos´ tak jest, z˙e daty narodzin dziwnym trafem w kronikach sie˛ nie zapisu- ja˛ i za cholere˛ nikt ich nie pamie˛ta, za wyja˛tkiem moz˙e matek i za wyja˛tkiem tych przypadków, gdy noworodek miał dwie głowy albo dwa przynajmniej kuta- sy.Ajes´lizgon,ha,todatapewna,jakbywkamieniuryta. W 1421 tedy roku, w poniedziałek po Niedzieli S´ródpostnej, doz˙ywszy za- słuz˙onych lat szes´c´dziesie˛ciu zmarł w Opolu Jan apellatus Kropidło, ksia˛z˙e˛ krwi piastowskiej i episcopus wloclaviensis. Przed s´miercia˛uczynił był na rzecz mia- sta Opola donacje˛ szes´ciuset grzywien. Mówia˛, z˙e cze˛s´c´ tej kwoty ostatnia˛wola˛ umieraja˛cego poszła na słynny opolski zamtuz „U Rudej Kundzi”. Z usług tego przybytku,mieszcza˛cegosie˛ natyłachklasztoruBraciMniejszych,biskuphulaka korzystał do samej s´mierci — nawet jes´li pod koniec z˙ycia juz˙ tylko jako obser- wator. Latemzas´ —dokładnejdatyniepomne˛ —roku1422umarłwVincenneskról angielski Henryk V, zwycie˛zca spod Azincourt. O dwa miesia˛ce go jeno prze- z˙ywszy, umarł król Francji, Karol VI, juz˙ od lat pie˛ciu zupełnie pomylony. Ko- rony zaz˙a˛dał syn szalen´ca, delfin Karol. Ale Anglicy nie uznali jego praw. Sama przeciematkadelfinakrólowaIzabela,juz˙ dawnoogłosiłagobe˛kartempocze˛tym w niejakim oddaleniu od łoz˙a małz˙en´skiego i z me˛z˙czyzna˛zdrowym na umys´le. A z˙e be˛karty tronu nie dziedzicza˛, prawowitym władca˛ i monarcha˛ Francji zo- stał Anglik, syn Henryka V, mały Henrys´, dziewie˛c´ sobie jeno licza˛cy miesie˛cy. Regentem we Francji został wuj Henrysia, John Lancaster, ksia˛z˙e˛ Bedford. Ten pospołu z Burgundami trzymał Francje˛ północna˛— z Paryz˙em — południe zas´ dzierz˙ył delfin Karol i Armaniacy. A pomie˛dzy dziedzinami psy wyły ws´ród tru- pównapobojowiskach. W roku zas´ 1423, w dzien´ Zielonych S´wia˛tek, zmarł w zamku Peniscola nie- daleczko Walencji Piotr de Luna, papiez˙ awinion´ski, wykle˛ty schizmatyk, az˙ do samej s´mierci, wbrew uchwałom dwóch soborów — tytułuja˛cy sie˛ Benedyktem XIII. Z innych, co w tamte lata pomarli, a o których pamie˛tam, umarł Ernest Z˙ela- zny Habsburg, ksia˛z˙e˛ Styrii, Karyntii, Krainy, Istrii i Triestu. Umarł Jan Racibor- ski, ksia˛z˙e˛ krwi piastowskiej i przemys´lidzkiej zarazem. Umarł młodo Wacław, dux Lubiniensis, umarł ksia˛z˙e˛ Henryk, wespół z bratem Janem pan na Zie˛bicach. Umarł na obczyz´nie Henryk dictus Rumpoldus, ksia˛z˙e˛ Głogowa i landwójt Gór- nych Łuz˙yc. Umarł Mikołaj Tra˛ba, arcybiskup gniez´nien´ski, ma˛z˙ zacny i umny. 4 Umarł w Malborku Michał Küchmeister, mistrz wielki Zakonu Najs´wie˛tszej Ma- rii Panny. Umarł takz˙e Jakub Pe˛czak zwany Ryba˛, młynarz spod Bytomia. Ha, przyznac´ trzeba, z˙e krzyne˛ mniej sławny i znany od wyz˙ej wymienionych, ale z ta˛nad nimi przewaga˛, z˙em go znał osobis´cie i nawet pijał z nim. A z owymi wczes´niejwymienionymi—jakos´ nietrafiłosie˛. Waz˙ne tez˙ wydarzenia i w kulturze podówczas zachodziły. Kazał natchniony BernardynzeSieny,kazaliJanKantyiJanKapistran,nauczaliJanGersoniPaweł Włodkowic, pisali uczenie Krystyna de Pisan i Tomasz Hemerken a Kempis. Pi- sał swa˛kronike˛ wielce pie˛kna˛Wawrzyniec z Brzezowej. Malował ikony Andrzej Rublow,malowałTomasoMasaccio,malowałRobertCampin.JanvanEyck,ma- larz króla Jana Bawarskiego, tworzył dla katedry s´wie˛tego Bawona w Gandawie „OłtarzBarankaMistycznego”,poliptykwcalepie˛kny,zdobia˛cyniniekaplice˛ Jo- docusa Vyda. We Florencji mistrz Pippo Brunelleschi ukon´czył stawianie prze- cudnej kopuły nad czterema nawami kos´cioła Marii Panny Kwiecistej. A i my na S´la˛sku nie gorsi — u nas pan Piotr z Frankensteinu zakon´czył w mies´cie Nysa budowe˛ wielce okazałego kos´cioła pod wezwaniem s´wie˛tego Jakuba. To całkiem sta˛d,zMilicza,niedaleko,ktoniebyłiniewidział,maokazje˛ byc´ izobaczyc´. W tymz˙e roku 1422, w zapusty same, w grodzie Lida, z wielka˛pompa˛wy- prawił swe gody stary Litwin, król polski Jogajła — pos´lubił Sonke˛ Holszan´ska˛, dziewice˛ kwitna˛ca˛ i młodzius´ka˛, lat siedemnastu, od siebie tedy wie˛cej niz˙ pół wiekumłodsza˛. Jakmówiono,wie˛cej tadziewicauroda˛niz´liobyczajamisłyne˛ła. No, tak i kłopotów potem siła z tego było. Zas´ Jogajła, całkiem jakby przepo- mniał, jak młoda˛z˙onka˛cieszyc´ sie˛ trzeba, juz˙ latem wczesnym ruszył na panów pruskich, na Krzyz˙aków znaczy. Tym to samym nowemu — po Küchmeistrze — mistrzowiwielkiemuZakonu,panuPawłowizRussdorfu,juz˙ zarusiczkopoobje˛- ciu urze˛du przyszło z polskim ore˛z˙em sie˛ poznajomic´ — i to srodze poznajomic´. Jak tam w łoz˙nicy u Sonki było, dociekac´ próz˙no, ale na to, by Krzyz˙akowi rzyc´ sprac´,dos´c´ jeszczebyłJogajładziarski. Siła rzeczy waz˙nych takz˙e i w Czeskim Królestwie miejsce miało w tamtych czasach. Wielkie było tam poruszenie, wielki krwi przelew i nieustanna wojna. O czym nijak mi zreszta˛prawic´... Wybaczyc´ raczcie dziadowi, wielmoz˙ni, ale strachludzkarzecz,aprzychodziłojuz˙ pokarkubrac´ zaniebacznesłowo.Nawa- szych przecie jakach, panowie, polskie Nałe˛cze widze˛ i Habdanki, a na waszych, szlachetni Czesi, koguty panów z Dobrej Wody i strzały rycerzy ze Strakonic... A wys´cie, Marsowy me˛z˙u, przecie Zettritz, po głowie z˙ubrzej w herbie miarkuje˛. A waszych, panie rycerzu, skos´nych szachownic i gryfów nawet umiejscowic´ nie potrafie˛. Nie da sie˛ tez˙ wykluczyc´, czy ty, fratrze z zakonu s´wie˛tego Franciszka, nie donosisz S´wie˛temu Oficjum, a z˙e wy, bracia od s´wie˛tego Dominika, donosi- cie, to raczej pewne. Tak tedy sami baczycie, z˙e nijak mi w tak mie˛dzynarodo- wym i zróz˙nicowanym towarzystwieo czeskich sprawach bajac´, nie wiedza˛c, kto tu za Albrechtem, a kto za polskimi królem i królewiczem. Kto tu za Menhartem 5 z Hradca i Oldrzychem z Roz˙mberka, a kto za Hynkiem Ptaczkiem z Pirksztajnu iJanemKolda˛zZ˙ampachu.KtotukomesaSpytkazMelsztynastronnikiem,akto biskupaOles´nickiegopartyzantem.Wcaleminiete˛sknodobicia,aprzeciewiem, z˙e oberwe˛, bom juz˙ razy kilka obrywał. Jak to, pytacie? A tak to: jes´li rzekne˛, z˙e w czasach, o których bajam, dzielni Czechowie husyci te˛go skroili kurte˛ Niem- com, w pył i proch rozbiwszy trzy kolejne papiez˙nickie krucjaty, ino patrzec´, jak wezme˛ po łbie od jednych. A powiem, z˙e wonczas w bitwach pod Witkowem, Wyszehradem, Z˙atcem i Niemieckim Brodem zwycie˛z˙yli heretycy krzyz˙owców z pomoca˛diabelska˛, wezma˛mnie drudzy i oc´wicza˛. Tedy milczec´ mi wolej, a je- s´li i co rzec, to z bezstronnos´cia˛sprawozdawcy — sprawe˛ zdac´, jak to mówia˛, sine ira et studio, krótko, chłodno, rzeczowo i komentarza z˙adnego od siebie nie dobawiaja˛c. Tak i krótko tedy powiem: jesienia˛ roku 1420 odmówił król polski Jogajła przyje˛ciakoronyczeskiej,która˛muhusycisne˛bili.Umys´lonowKrakowie,z˙eko- rone˛ te˛ wez´mie litewski dux Witold, któremu zawsze sie˛ królowac´ chciało. Aby jednakkrólarzymskiegoZygmuntanipapiez˙aniedraz˙nic´ nadmiernie,posłanodo Czech bratanka Witolda, Zygmunta, syna Korybutowego. Korybutowicz na czele pie˛ciu tysie˛cy rycerzy polskich stana˛ł w Złotej Pradze w roku 1422, na s´wie˛te- go Stanisława. Ale juz˙ wedle Trzech Króli roku naste˛pnego ksia˛z˙a˛tko na Litwe˛ powrócic´ musiało — tak pieklili sie˛ o te˛ czeska˛sukcesje˛ Luksemburczyk i Odo Colonna, wonczas Ojciec S´wie˛ty Marcin V. I co powiecie? Juz˙ w 1424, we wigi- lie˛ Nawiedzenia Marii był Korybutowicz w Pradze z powrotem. Tym razem juz˙ wbrew Jogajle i Witoldowi, wbrew papiez˙owi, wbrew rzymskiemu królowi. Zna- czy,jakowywołaniecibanita.Naczelepodobnychsobiewywołan´cówibanitów. Ijuz˙ niewtysia˛ce,jakwprzódy,leczwsetkijenosie˛ licza˛cych. WPradzezas´ przewrót,jakSaturn,poz˙erałwłasnedzieci,astronnictwozma- gałosie˛ zestronnictwem.JanazZ˙eliwa,s´cie˛tegowponiedziałekponiedzieliRe- miniscereroku1422,juz˙wmajutegoz˙rokuopłakiwanowewszystkichkos´ciołach jakome˛czennika.Hardotez˙ postawiłasie˛ ZłotaPragaTaborowi,aletutrafiłakosa na kamien´. Znaczy, na Jana Z˙iz˙ke˛, wielkiego wojennika. W roku Pan´skim 1424, dniadrugiegopoczerwcowychnonach,podMaleszowem,nadrzeczka˛Bohynka˛, straszna˛dałZ˙iz˙kapraz˙anomnauczke˛.Duz˙o,oj,duz˙obyłopotejbitwiewPradze wdówisierot. Kto wie, moz˙e to włas´nie łzy sieroce sprawiły, z˙e mało co potem, we s´ro- de˛ przed Gawłem, pomarł w Przybysławiu blisko morawskiej granicy Jan Z˙iz˙ka zTrocnowa,apóz´niejzKalicha.ApogrzebionogowHradcuKraloveitamlez˙y. I tak jak wprzódy jedni płakali przez niego, teraz drudzy płakali po nim. Z˙e ich osierocił.Dlategonazwalisie˛ Sierotkami... Aletoprzeciewszyscypamie˛tacie.Botocałkiemniedawneczasy.Atakiesie˛ wydaja˛... historyczne. 6 Wieciezas´,cnipanowie,poczympoznac´,z˙eczasjesthistoryczny?Apotym, z˙edziejesie˛ duz˙oiszybko. Awówczasdziałosie˛ bardzoduz˙oibardzoszybko. Kon´cas´wiata,jaksie˛ rzekło,niebyło.Choc´ wielewskazywało,z˙enasta˛pi.Na- stały przecie — rychtyk jak chciały proroctwa — wielkie wojny i wielkie kle˛ski dla ludu chrzes´cijan´skiego i wielu me˛z˙ów zgine˛ło. Wydawało sie˛, sam Bóg chce, by nastanie nowego porza˛dku poprzedziła zagłada starego. Wydawało sie˛, z˙e bli- z˙y sie˛ Apokalipsa. Z˙e Bestia Dziesie˛cioroga wychodzi z Czelus´ci. Z˙e Jez´dz´ców Czterech straszliwych tylko patrzec´ ws´ród dymów poz˙arów i pól skrwawionych. Z˙e juz˙-juz˙, a zagrzmia˛tra˛by i złamane zostana˛piecze˛cie. Z˙e runie ogien´ z nie- bios. Z˙e spadnie Gwiazda Piołun na trzecia˛cze˛s´c´ rzek i na z´ródła wód. Z˙e człek oszalały, gdy s´lad stopy drugiego na pogorzelisku zoczy, s´lad ten be˛dzie całował zełzami. Straszniebyłonieraz,z˙eaz˙,zprzeproszeniemwielmoz˙nychpanów,dupacier- pła. Groz´nybyłtoczas.Zły.Ijes´liwolapanów,onimopowiem.Ot,bynude˛ zabic´, nimsłota,conastuwkarczmietrzyma,ustanie. Opowiem, jes´li wola, o tamtym czasie. O ludziach, co podówczas z˙yli, i o ta- kich, co podówczas z˙yli, ale ludz´mi nie byli bynajmniej. Opowiem o tym, jak i jedni, i drudzy zmagali sie˛ z tym, co im ten czas przyniósł. Z losem. I z samymi soba˛. Zaczyna sie˛ ta historia mile i lubo, mgło i czuło — przyjemnym, rzewliwym kochaniem.Aleniechajwasto,milipanowie,niezwiedzie. Niechajwastoniezwiedzie. Rozdział 1 w którym czytelnik ma okazje˛ poznac´ Reinmara z Bielawy, zwanego Rey- nevanem, i to od razu z kilku jego najlepszych stron, wliczaja˛c w to biegła˛ znajomos´c´ ars amandi, arkanów jazdy konnej i Starego Testamentu, nieko- niecznie w tej kolejnos´ci. Rozdział mówi takz˙e o Burgundii — traktowanej równiewa˛sko,jakszeroko. Przez otwarte okno izdebki, na tle ciemnego jeszcze po niedawnej burzy nie- ba, widac´ było trzy wiez˙e — ratuszowa˛, najbliz˙sza˛, dalej smukła˛, połyskuja˛ca˛ w słon´cu nowiutka˛czerwona˛dachówka˛wiez˙e˛ kos´cioła s´wie˛tego Jana Ewange- listy, za nia˛zas´ okra˛gły stołb ksia˛z˙e˛cego zamku. Wokół wiez˙y kos´cioła s´migały jaskółki,spłoszoneniedawnymbiciemdzwonów.Dzwonyniebiłyjuz˙ odładnych chwilparu,aleprzesyconeozonempowietrzewcia˛z˙ jeszczezdawałosie˛wibrowac´ ichdz´wie˛kiem. Dzwonycałkiemniedawnobiłytez˙ zwiez˙ kos´ciołówNajs´wie˛tszejMariiPan- ny i Boz˙ego Ciała. Wiez˙e te nie były jednak widoczne z okienka izdebki na pod- daszu drewnianego budynku, niczym jaskółcze gniazdo przylepionego do kom- pleksuhospicjumiklasztoruaugustianów. Była pora seksty. Mnisi zacze˛li Deus in adiutorium. A Reinmar z Bielawy, zwany przez przyjaciół Reynevanem, pocałował spocony obojczyk Adeli von Stercza, wyzwolił sie˛ z jej obje˛c´ i legł obok, dysza˛c, na pos´cieli gora˛cej od miło- s´ci. Zza muru, od strony ulicy Klasztornej dolatywały krzyki, turkot wozów, głu- chy łomot pustych beczek, s´piewny brze˛k cynowych i miedzianych naczyn´. Była s´roda, dzien´ targowy, jak zwykle s´cia˛gaja˛cy do Oles´nicy mnóstwo kupców i ku- puja˛cych. Memento,salutisAuctor uodnostriquondamcorporis, exillibatavirgine 8 nascendo,formamsumpseris. Mariamatergratiae, matermisericordiae, tunosabhosteprotege, ethoramortissuscipe...1 Juz˙ s´piewaja˛ hymn, pomys´lał Reynevan, rozleniwionym ruchem obejmuja˛c Adele˛, pochodza˛ca˛z dalekiej Burgundii z˙one˛ rycerza Gelfrada von Stercza. Juz˙ hymn. Nie do wiary, jak pre˛dko przemijaja˛chwile szcze˛s´cia. Chciałoby sie˛, by trwaływiecznie,aoneprzemijaja˛niczymsenjakiulotny... — Reynevan... Mon amour... Mój boski chłopcze... — Adela drapiez˙nie i zachłannie przerwała jego senna˛zadume˛. Tez˙ była s´wiadoma upływu czasu, ale najwyraz´niejniemys´lałatrwonic´ gonafilozoficznerozwaz˙ania. Adelabyłacałkiem,zupełnie,najzupełniejnaga. Cokraj,toobyczaj,mys´lałReynevan,jakz˙ez˙ ciekawymjestpoznawanies´wia- tailudzi.S´la˛zaczkiiNiemki,przykładowo,gdyprzyjdziecodoczego,nigdynie pozwalaja˛podcia˛gna˛c´ sobiekoszuliwyz˙ejniz˙ dope˛pka.PolkiiCzeszkipodcia˛ga- ja˛sameiche˛tnie,powyz˙ejpiersi,alezanicws´wiecieniezdejma˛całkiem.ABur- gundki,o,temomentalniezrzucaja˛wszystko,ichgora˛cakrewpodczasmiłosnych uniesien´ nie znosi widac´ na skórze ani szmatki. Ach, cóz˙ za rados´c´ poznawac´ s´wiat. Pie˛kna˛musi byc´ kraina˛Burgundia. Pie˛kny byc´ musi tamtejszy krajobraz. Górystrzeliste... Pagórkistrome... Doliny... —Ach,aaach,monamour —je˛czałaAdelavonStercza,lgna˛cdodłoniRey- nevanacałymswymburgundzkimkrajobrazem. Reynevan, nawiasem mówia˛c, miał dwadzies´cia trzy lata i s´wiata poznał ra- czejniewiele.ZnałbardzomałoCzeszek,jeszczemniejS´la˛zaczekiNiemek,jedna˛ Polke˛, jedna˛Cyganke˛ — a jes´li szło o inne narodowos´ci, to tylko raz dostał ko- sza od We˛gierki. Jego eksperiencje erotyczne w poczet imponuja˛cych zaliczone nie mogły byc´ wie˛c z˙adna˛miara˛, ba, były, szczerze powiedziawszy, dos´c´ mizer- ne, zarówno ilos´ciowo jak i jakos´ciowo. Ale i tak wbiły go w pyche˛ i zadufanie. Reynevan — jak kaz˙dy buzuja˛cy testosteronem młodzik — miał sie˛ za wielkiego uwodzicielaimiłosnegoeksperta,przedktórymródniewies´ciniemaz˙adnychta- jemnic. Prawda jednak była taka, z˙e dotychczasowe jedenas´cie schadzek z Adela˛ von Stercza nauczyły Reynevana wie˛cej o ars amandi niz˙ całe trzyletnie studia w Pradze. Reynevan nie połapał sie˛ jednak, z˙e to Adela uczy jego — pewien był, z˙ewgrzejesttujegosamorodnytalent. Adtelevavioculosmeos quihabitasincaelis Eccesicutoculiservorum admanumdominorumsuorum. 9 Sicutoculiancillaeinmanibusdominaesuae itaoculinostriadDominumDeumnostrum, Donecmisereaturnostri MisererenostriDomine...2 Adela chwyciła Reynevana za kark i pocia˛gne˛ła na siebie. Reynevan, uchwy- ciwszy to, co nalez˙ało, kochał ja˛. Kochał mocno i zapamie˛tale i — jakby tego było mało — szeptał jej do ucha zapewnienia o miłos´ci. Był szcze˛s´liwy. Bardzo szcze˛s´liwy. *** Szcze˛s´cie,którymwłas´niesie˛ upajał,Reynevanzawdzie˛czał—pos´rednio,ma sie˛ rozumiec´ —s´wie˛tymPan´skim.Botobyłotak: Czuja˛c skruche˛ za jakies´ grzechy, znane tylko jemu i jego spowiednikowi, s´la˛ski rycerz Gelfrad von Stercza wybrał sie˛ na pa˛c´ pokutna˛do grobu s´wie˛tego Jakuba.Alewdrodzezmieniłplany.Uznał,z˙edoCompostellijestzdecydowanie za daleko, a poniewaz˙ s´wie˛ty Idzi tez˙ sroce spod ogona nie wyleciał, tedy piel- grzymka do Saint-Gilles wystarczy w zupełnos´ci. Ale do Saint-Gilles nie było Gelfradowi dane dotrzec´ równiez˙. Dojechał tylko do Dijon, gdzie trafem poznał szesnastoletnia˛Burgundke˛,przes´liczna˛Adele˛ deBeauvoisin.Adela,któraGelfra- dazauroczyłazkretesem,byłasierota˛,miaładwóchbracihulakówilekkoduchów, którzy bez mrugnie˛cia okiem wydali siostre˛ za s´la˛skiego rycerza. Choc´ w mnie- maniu braci S´la˛sk lez˙ał gdzies´ mie˛dzy Tygrysem a Eufratem, Stercza był w ich oczach idealnym szwagrem, nie wykłócał sie˛ bowiem zanadto w sprawie posagu. Tym to sposobem Burgundka trafiła do Heinrichsdorfu, wsi pod Zie˛bicami, któ- ra˛Gelfrad dzierz˙ył jako nadanie. W Zie˛bicach zas´, juz˙ jako Adela von Stercza, wpadławokoReynevanowizBielawy.Zwzajemnos´cia˛. — Aaaach! — krzykne˛ła Adela von Stercza, zaplataja˛c nogi na plecach Rey- nevana.—Aaaaa-aaach! Nigdy w z˙yciu nie doszłoby do tego achania, wszystko skon´czyłoby sie˛ na rzucanych spojrzeniach i ukradkowych gestach, gdyby nie trzeci s´wie˛ty, Jerzy mianowicie. Na Jerzego bowiem Gelfrad von Stercza, podobnie jak reszta krzy- z˙owców, kla˛ł sie˛ i przysie˛gał, doła˛czaja˛c we wrzes´niu roku 1422 do którejs´ tam z rze˛du krucjaty antyhusyckiej, organizowanej przez kurfirsta brandenburskiego i margrabiów Mis´ni. Krzyz˙owcy wielkich sukcesów wtedy na swe konto nie za- pisali — weszli do Czech i bardzo szybko stamta˛d wyszli, walki z husytami nie ryzykuja˛c w ogóle. Ale choc´ walk nie było, ofiary były — jedna˛z nich okazał sie˛ Gelfrad włas´nie, który niezwykle groz´nie złamał noge˛ przy upadku z konia 10
Description: